[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To długa historia.
- Jest& niezwykły, prawda?
Chryste, nie masz pojęcia, pomyślała, biorąc następny łyk z fili\anki.
- Michael nie przypomina \adnego mę\czyzny, jakiego kiedykolwiek
spotkałam.
- I jest powodem, dla którego opuściłaś firmę, co? Gdy nie
odpowiedziała, wymamrotał: - Czego ode mnie potrzebujesz?
- Miejsca na noc, na początek. Spojrzała w dół na swoją kawę. I
chcę mu kupić nową to\samość. Akt urodzenia, numer ubezpieczenia
społecznego, historię kredytową, płatności podatkowe, prawo jazdy.
Wiem, \e znasz ludzi, którzy mogą się tym zająć, Mick i co mogę dostać
za swoje pieniądze. Stanęłoby to w sądzie. Moglibyśmy tam skończyć.
Co wcale nie byłoby zabawne.
- Cholera& w jaki rodzaj bałaganu wdepnęłaś?
- Nie bałaganu to było du\o gorsze ni\ bałagan.
~ 65 ~
J.R. Ward The Story of Son
- Kłamczucha. Przyjechałaś tu z mę\czyzną okutym łańcuchem&
mówiącym jak Wiktorianin, ale wyglądającym, jakby uszczęśliwiło go
po\arcie mnie w całości& ma włosy do tyłka i jest ubrany w jedwab
niczym Hugh Hefner5. I który pachnie& có\, właściwie pachnie bardzo
dobrze. Jaki to rodzaj wody kolońskiej? Myślę, \e te\ chcę taką.
- Nie mo\esz tego kupić. I Mick, szczerze, im mniej wiesz tym lepiej
Bo była bliska stania się kryminalistką. Chcę te\ u\yć twojego
komputera. Och i będziemy spać w twojej piwnicy.
Michael odwrócił się, zamierając, gdy zobaczył ich stojących tak
blisko siebie, przeszedł przez pokój i poło\ył rękę na jej ramieniu. Mick
był na tyle bystry, by się cofnąć.
- Więc pomo\esz nam? zapytał Micka.
Jej przyjaciel potarł twarz.
- Pozwól mi kupić ci to\samość. Facet, którego znam jest bardzo
wra\liwy i nie przyjmie zapłaty od nikogo oprócz mnie. Zwrócisz mi to
jakoś. I mówisz serio? Chcecie spać w mojej piwnicy? To znaczy, mam
sześć pokoi gościnnych w tym domu. Na dole nie jest zbyt przyjemnie.
- Nie, na dole będzie lepiej.
- Zostaniemy przy odpowiednim łó\ku ogłosił Michael.
Zostaniemy na górze.
Spojrzała przez ramię.
- Ale&
Delikatnie zacisnął rękę.
- Nie będziesz spać w pokojach nienadających się dla damy.
- Michael&
- Mo\e poka\esz nam nasz pokój, miły panie? Okej, widać, gdy jej
mę\czyzna się na coś zdecyduje, tak właśnie będzie.
Mick zamarł.
- Ach& jasne. Pewnie, kolego&
Wampir obrócił się do okna. I bezwzględnie zawarczał.
- Zostań w środku powiedział. I zniknął.
Mick szczeknął przekleństwem, ale nie martwiła się o przyjaciela.
Podbiegła do okna i zobaczyła na Michaela stojącego na trawniku w
świetle księ\yca.
Lokaj wrócił. Fletcher stał tam niczym coś z koszmaru. Zwiecąc jak
duch, mimo \e jego postać była solidna.
Jej pierwszą myślą było, \e najprawdopodobniej zamontował jakiś
rodzaj nadajnika GPS w jej samochodzie. To było jedyne wyjaśnienie
5
Hugh Marston "Hef" Hefner (ur. 9 kwietnia 1926 w Chicago) amerykański dziennikarz, wydawca,
szef (redaktor naczelny) Playboy Enterprises, Inc., założyciel słynnego na całym świecie magazynu
Playboy.
~ 66 ~
J.R. Ward The Story of Son
jak ich znalazł. Ale wtedy dotarło do niej, \e nie był człowiekiem. Więc
tylko Bóg wie, jakim rodzajem gówna dysponował.
- Kto to jest? odezwał się Mick zza jej pleców. Albo& Chryste,
Claire, mo\e pytanie powinno brzmieć, czym jest ?
To, co stało się pózniej było przera\ające i strasznie, i było jedyną
opcją. Michael i lokaj stanęli twarzą w twarz i walczyli do śmierci.
Fletchera.
Dziewczyna nie mogła patrzeć, ale jej przyjaciel tak, więc śledziła
jego twarz, gdy był świadkiem rzezi.
- Czy Michael&
- On& - Mick się skrzywił. Tia, z tego drugiego kolesia nie zostanie
wiele do pogrzebania.
Poznała koniec po tym, \e wziął głęboki oddech i potarł twarz.
- Zostań tu. Pójdę zobaczyć co z& twoim mę\czyzną?
- Tak powiedziała. Jest mój.
Poszedł korytarzem do frontowych drzwi i usłyszała jak mę\czyzni
rozmawiają miękko po drugiej stronie wejścia.
- Claire? odezwał się Michael, nie wchodząc do pokoju. Wszystko
ze mną w porządku, ale muszę się umyć, prawda?
Nie było to pytanie, nawet, jeśli starał się to tak ująć. Wiedziała, \e
został na zewnątrz, bo nie chciał \eby go zobaczyła, ale pieprzyć to.
Przeszła przez bibliotekę i&
Okej, było du\o krwi. Ale nie wydawała się nale\eć do niego, bo była
na jego rękach i& ustach. Jakby ugryzł Fletchera. Wiele razy.
- Och, Bo\e.
Dopóki nie spojrzała w jego oczy. Były powa\ne, ponure i
zdecydowane. Tak, jakby zrobił to, co musiał i tak było. Ale był w nich
te\ cień, jakby bał się, \e ona uzna go za potwora.
Zebrała się w sobie i podeszła do niego.
- Pomogę ci się umyć.
Po wykąpaniu Michaela, znalazła mu ubrania. Które były \artem.
Mimo, \e Mick był du\ym facetem, jedynym, co pasowało na jej
mę\czyznę były flanelowe spodnie od pi\amy i zapinana na guziki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]