[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podczas gdy ja rozprawiam, pan Kubusia chrapie tak jak gdybym nie był słuchał;
Kubuś zaś, któremu muskulatura nóg odmawia posłuszeństwa, błąói po pokoju,
w koszuli i boso, przewraca wszystko, co napotka i buói pana, oóywającego się zza
firanek: Kubusiu, ty jesteś p3any .
Albo blisko tego.
O której goóinie masz zamiar się położyć?
Zaraz, panie; ale bo& ale bo&
Cóż za ale bo?
W butelce pozostała resztka, która by wywietrzała. Mam szaloną odrazę do
niedopitych butelek; prześladowałoby mnie to w łóżku; wystarczyłoby, abym nie
mógł zmrużyć oka. Nasza gosposia jest, na honor, przednia kobieta, a jej szampań-
skie wyśmienite; szkoda by mu dać się ulotnić& Za chwilę znajóie się w bezpiecznym
schronieniu& o, już się nie ulotni&
Tak bełkocąc, Kubuś w koszuli i boso wygolił dwa lub trzy dobre łyki bez prze-
cinka, jak się wyrażał, to znaczy z butelki do szklanki i ze szklanki do ust. Są dwa
podania o tym, co się stało pózniej, skoro zgasił światło. Jedni twieróą, iż zaczął
posuwać się po omacku wzdłuż muru, nie mogąc odnalezć łóżka, i powiadał: Na
honor, nie ma go; albo, jeżeli jest, napisano w górze, że go nie odnajdę; w jednym
de is dide ot Kubuś fatalista i jego pan 86
i w drugim wypadku, trzeba się obejść; co rzekłszy, wyciągnął się na krzesłach. We-
dle drugich było napisane w górze, że zaplącze się nogami w krzesłach, upadnie na
podłogę i tam pozostanie. Z tych dwóch wersji, jutro, pojutrze, z wypoczętą głową,
wybierzecie sobie tę, która baróiej przypadnie wam do smaku.
Dwaj podróżni, którzy położyli się pózno i to z głową nieco zaprószoną, obuóili
się dobrze ku południowi: Kubuś na ziemi albo na krzesłach, wedle wersji, jakąście
wybrali, pan baróiej wygodnie, w łóżku. Weszła gospodyni i oznajmiła, że óień nie
zapowiada się pięknie. Gdyby nawet pogoda pozwoliła puścić się w drogę, musieliby
z narażeniem życia przedostawać się przez wezbrane od deszczu strumienie: już kilku
podróżnych, którzy nie chcieli jej wierzyć, zmuszonych było nawrócić.
Pan rzekł do Kubusia: Kubusiu, cóż poczniemy? . Kubuś odpowieóiał: Naj-
pierw spożyjemy śniadanie z gosposią: co nam rozjaśni w głowie . Gospodyni osą-
óiła, iż myśl jest roztropna. Podano śniadanie. Gospodyni była usposobiona nader
wesoło; pan gotów był wtórować; ale Kubuś czuł się cierpiący; jadł bez apetytu, pił
mało, zamilkł. Ten ostatni objaw był zwłaszcza niemiły: następstwo lichej nocy, jaką
przepęóił w jeszcze lichszym łóżku. Skarżył się na darcie w kościach; głos, silnie
ochrypły, zwiastował ból gardła. Pan raóił mu się położyć: nie chciał słuchać. Go-
spodyni poddała myśl zupy cebulowej. Zażądał, aby rozniecono ogień w pokoju, czuł
bowiem dreszcze; aby zaparzono ziółka i przyniesiono butelkę białego wina: co też
wykonano natychmiast. Zaczem gospodyni znikła i Kubuś został sam ze swym pa-
nem. Ten podchoóił ku oknu, mówił: Cóż za diabelski czas! , patrzał na zegarek
(jedyny do którego miał zaufanie), zażywał niuch tabaki, powtarzając te same czyn-
ności z goóiny na goóinę i wykrzykując za każdym razem: Cóż za diabelski czas! .
Następnie zwrócił się do Kubusia i dodał: Zliczna sposobność dla podjęcia i do-
kończenia historii twoich amorów! ale licho mówi się o amorach i o czymkolwiek
w ogóle, kiedy człowiek cierpi. Wejrzyj w siebie, zastanów się; jeśli możesz gadać,
gadaj; jeśli nie, wydój swoje ziółka i śp3 .
Kubuś oświadczył, jako milczenie jest mu baróo niezdrowe; jako jest zwierzęciem
z natury gwarliwym; główną zaś i najcenniejszą korzyścią jego służby jest swoboda
wynagroóenia sobie dwunastu lat knebla spęóonych w domu óiadka, niech mu to
Pan Bóg odpuści.
PAN: Mów tedy, skoro to czyni przyjemność nam obu. Stanąłeś przy nie pamię-
tam już jakiej niesumiennej namowie żony chirurga; choóiło, zdaje się, o to, aby
wykurzyć tego, który dotąd służył w zamku, a wprowaóić jej męża.
KUBUZ: Jestem w domu; ale chwileczka, jeśli łaska. Odwilżmy się.
Kubuś napełnił spory kubek odwarem, dolał nieco białego wina i połknął. Był to
przepis, który miał od swego kapitana i który pan Tissott p , przejąwszy od Kubusia,
zaleca w swoim traktacie o pospolitszych chorobach. Wino białe powiadał Kubuś
i pan Tissot pęói wodę, óiała moczopędnie, poprawia mdły smak ziółek oraz
podtrzymuje jędrność żołądka i jelit . Wypiwszy miksturę, Kubuś ciągnął dalej:
Opuszczam tedy dom chirurga, sadowię się w powozie i przybywam do zamku,
góie otaczają mnie wszyscy mieszkańcy.
PAN: Czy cię tam znali?
KUBUZ: Rozumie się! Przypomina pan sobie pewną kobietę z óbanem oliwy?
PAN: Baróo dobrze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]