[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dalszą podróż przebiegając dwie następujące stacje pocztowe, ażeby zatrzymać
się na odpoczynek na ostatniej z nich wczesnym porankiem.
Podczas odpoczynków dnia następującego znalezliśmy okoliczność
poznajomić się dokładniej. Dowiedziałem się od Buchowieckiego, że odbywa
on obecnie podróż dobrze mu znaną, gdyż tą samą drogą udawał się z Kamieńca
Padolskiego do Wilna i Warszawy dla porozumienia się z Komitetem
Centralnym w kwestii zarządu i administracji Szkoły Wojskowej, mającej się
utworzyć w Genui we Włoszech, gdzie została już ulokowaną młodzież polska
w koszarach oficerskich tego miasta, mająca stanowić jej zawiązek jako biorąca
udział w wyprawie wojennej Garibaldiego, do której należał takoż Buchowiecki.
Przez tę młodzież, złożoną po większej części ze studentów uniwersyteckich,
spełniał poleconą mu misję Buchowiecki i zadosyć uczyniwszy takowej wracał
obecnie, ażeby zdać jej relację. Dowiedziałem się od niego, że jest takoż
studentem z Petersburskiego Uniwersytetu, że brał udział w wyprawie
Garibaldiego i że razem z oczekującą go na powrót młodzieżą będzie się
kształcić w mającej się uformować Szkole Wojennej Polskiej, utworzonej przez
rząd włoski na żądanie Garibaldiego.
Dowiedziałem się jednocześnie, że do tej szkoły będzie gromadzoną
młodzież polska, znajdująca się na emigracji i kształcąca się po uniwersytetach
zagranicznych, dla wyćwiczenia się w sztuce wojskowej na potrzeby mającego
wybuchnąć powstania. Okoliczność tego rodzaju zabezpieczała takoż dla mnie
możliwość korzystania z udzielanej nauki i do wyćwiczenia się w
nomenklaturze polskiej podczas musztrów. Jednocześnie prawdopodobieństwo
stania się kolegą Buchowieckiego zbliżało mnie bardziej ku niemu, bez
narażenia na szwank raz powziętego uroku należnego osobie starszej wiekiem i
otoczonej aureolą emisariusza a takoż wojaka.
Hojnie opłacani przez Buchowieckiego woznice pocztowi przewozili nas
prędko ze stacji do stacji, skąd zmienionymi końmi pędziliśmy dalej, w sposób
powstrzymywany tylko przez nas samych dla odpoczynku i nakarmienia się. To
dozwalało nam przebywać wielkie przestrzenie dnia każdego, zostawiając
dostatecznie czasu do odpoczynku i do spożywania sutych śniadań i obiadów, na
które nie szczędził wydatków Buchowiecki, chcąc zabezpieczyć nasze siły od
zniemożenia. Zresztą w owych czasach, czyli w 1861 r., wartość rubli posiadała
wielkie znaczenie, a wszelkie wiktuały sprzedawano za bezcen.
Ruch powozowy i męczarnie trzymania się obojga rękami za poręcze i
pudła naszych bryczek jako też ich kołatanie się po okrąglakach kłód,
pokrywających drogę moczarów i topieliska błot pińskich, wzmagały nasz
apetyt. Zyskany wielki impet w przebiegu przestrzeni kraju, oddzielającego Lidę
od Słonima, i stamtąd przez dalszy ciąg Białorusi aż do rozpoczęcia się
Pińszczyzny, musiał się zamienić w powolną jazdę z narażeniem się na zastoje
potrzebne dla wypoczynku koni. Często też brodząc w błocie musieliśmy
przebywać piechotą niebezpieczne pozycje ciągle psującej się drogi.
Rozpoznając się z rozmaitymi osobliwościami naszej wielkiej ojczyzny, gdzie
rozliczne elementa górując wyłącznie ponad innymi stanowiły takowe
wyjątkowymi na świecie, jak to miało miejsce podczas dokonywanej podróży
wśród ruchomych piasków i błot pińskich, bogaciliśmy nasze wiadomości,
myśląc o potrzebie zastosowania odpowiednich środków dla ulepszenia sytuacji.
Jakby nie było, Pińszczyzna wyobrażała raj dla myśliwego, będąc
zbogaconą miriadami ptactwa i wielką ilością zwierzyny wodnej, a takoż i dla
rybaka, zabezpieczając mu obfity połów ryb wyborowych. Lukullusowe też
strawy, sporządzane przez gosposie stacji pocztowych ze zwierzyny i ryb,
spożywaliśmy z Buchowieckim. Ludność miejscowa tego zle zamieszkałego
kraju cierpiała pod względem zdrowotnym, my zaś przejezdni od napaści
komarów.
Po wydostaniu się z Polesia, do którego Pińsk się zaliczał, i wybrnięciu na
Wołyń odzyskaliśmy pożądane warunki do powtórzenia spiesznej jazdy,
przebiegając kraj obdarzony innego rodzaju przedmiotami przyrody. Działo się
toż samo podczas przejazdu górzystej krainy oddzielającej Wołyń od Podola,
gdzie się przedstawiała co chwila bogata panorama przepięknych obrazów, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •