[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nuta niepewności.  Chwileczkę. Na pewno przyszłaś tu w jakimś celu.
Co chciałaś mi powiedzieć?
Przypomniałam sobie mgliście, że zanim odkryłam, iż musi wiedzieć,
gdzie jest Gina, chciałam go wypytać o kłótnię z Therese w sobotę
wieczór. Teraz już znałam odpowiedz: otaczał tę kłótnię tajemnicą,
ukrywał ją. Nie miałam tu już nic do roboty. Zdrowy rozsądek słusznie mi
podpowiadał, żeby nie iść do niego do biura. Wykazałam głupotę i
naiwność, wykonałam fałszywy krok.
 Przepraszam  powiedziałam.  yle zrobiłam, że tu przyszłam i
zawracam ci głowę. To naprawdę nic ważnego. Wybacz mi.
 Nie rozumiem  powiedział po chwili.
Znów odjęło mi mowę. Wymacałam klamkę, chcąc otworzyć drzwi, ale
nakrył dłonią moją rękę.
 Proszę cię  odezwał się cicho.  Proszę cię, Claire, musisz mi
powiedzieć, o co ci chodzi. Co się stało? Czy ma to coś wspólnego z
rozmową, którą właśnie odbyłem z Lilian?
Pomyślałam o pustej kopercie w kieszeni jego prochowca.
 Nie  odparłam i spojrzałam mu prosto w oczy. Miał
zdezorientowaną, zatroskaną minę. Ogarnęła mnie przemożna chęć, żeby
mu wszystko wyznać, ale wiedziałam, że nie mogę. Skłamał, i to nie raz,
lecz kilka razy, nie mogłam mu więc nadal ufać. Z najwyższym trudem,
który pozbawił mnie wszelkiej siły, powiedziałam:  Chyba te nerwy o
Ginę przygnębiają mnie bardziej, niż sądziłam. Przyszłam, żeby po prostu
z tobą porozmawiać. Dopiero czekając tutaj uświadomiłam sobie, jaki to
egoizm z mojej strony, żeby cię nachodzić w biurze. Zanim jednak
zdążyłam wyjść, zjawiłeś się z Lilian.
Spojrzał na mnie z uwagą.
 Cieszę się, że przyszłaś  powiedział w końcu.  I cieszę się, że
zwróciłaś się do mnie w chwili przygnębienia. Może usiądziesz i
pogadamy? Mniejsza o biuro. Praca poczeka. Skoro już przyszłaś, żeby się
ze mną spotkać, to nie wybiegaj teraz, kiedy się zjawiłem.
Potrząsnęłam bezradnie głową.
 Nie... naprawdę... Garth... wolałabym tu nie rozmawiać...
Wyrwałam mu się i znów sięgnęłam do klamki, żeby otworzyć drzwi.
 Posłuchaj, Claire...
 Nie mogę ci tego wyjaśnić... po prostu nie chcę rozmawiać...
 No to sobie nie chciej. Ale ja chcę. Niezależnie od tego, co myślisz,
chciałbym ci powiedzieć, że od chwili naszego poznania...
 Muszę już iść. Puść mnie. Usiłowałam otworzyć drzwi.
 ...nie mogę przestać o tobie myśleć...
 Och, przestań, przestań, PRZESTAC... Traciłam raptownie grunt pod
nogami.
 Ależ, Claire, kochana moja... Rozpłakałam się.
 O Boże. Tak mi przykro... Sam nie wiem, co się ze mną dzieje. Taki
jestem niezdarny przy każdym naszym spotkaniu... Gdyby nie ta okropna
sprawa Giny...
 ...w ogóle byśmy się nie poznali  dopowiedziałam drżącym
głosem, przetrząsając zawartość torebki w poszukiwaniu chusteczki.
 Masz, wez moją.  Wcisnął mi do ręki dużą białą chustkę.
Wysiąkałam nos i otarłam bez większego powodzenia twarz, usiłując
rozpaczliwie zapanować nad sobą.
 Przepraszam  odezwałam się w końcu sztywno.  Nie jestem
sobą. Pozwól mi teraz odejść.
 Zrobię ci coś mocniejszego do picia...
 Nie, chcę wziąć dwie aspiryny i położyć się. Rozbolała mnie głowa.
 Zejdę z tobą, złapię ci taksówkę.
 Nie...
 Ale ja nalegam.
Byłam zbyt wykończona, żeby się dłużej sprzeczać. Przeszliśmy przez
archiwum i przez sekretariat. Sekretarka podniosła na nas nieprzeniknione
czarne oczy zza zasłony czarnych włosów. Na ulicy Garth zatrzymał
taksówkę, podał kierowcy nazwę mojego hotelu i wręczył mu
dziesięcioszylingowy banknot.
 Zadzwonię wieczorem  powiedział do mnie.  Jeżeli lepiej się
poczujesz, możemy wybrać się dokądś" na spokojną kolację.
 Sama nie wiem...
 Zadzwonię około szóstej. Trzymaj się.  Pocałował mnie; poczułam
jego usta muskające mi czoło, jego palce zaciskające się na mojej ręce i
znów zapiekły mnie łzy.  To na razie.
Poruszyłam wargami, ale nie mogłam się zdobyć na słowa pożegnania.
Zamknął drzwi, taksówka ruszyła w gąszcz uliczny. Kiedy osunęłam się
na skórzane obicie, opadły mnie sprzeczne uczucia. Wyglądałam przez
okno i czułam, że znów palą mnie policzki, tym razem od gorzkich,
niemych łez.
Po powrocie do hotelu zastałam trzy karteczki z prośbą o telefon do
Warrena, gdy tylko przyjdę. Podarłam je. Znalazłszy się w zaciszu
własnego pokoju, zaciągnęłam story i położyłam się. Po jakichś" pięciu
minutach zerwałam się i podeszłam do lustra, żeby poprawić sobie
rozmazany makijaż. Już się uspokoiłam. Nie zanosiło się na to, żebym w
ciągu najbliższych kilku godzin znów miała płakać. Głowę rozsadzał mi
tępy ból, oczy mnie piekły, lecz poza tym czułam jedynie odrętwienie i
apatię. Pogodziłam się z porażką. To do mnie pasuje, pomyślałam sobie,
wyzbywając się resztek złudzeń, żeby jedyny mężczyzna, w którym
naprawdę się zakochuję, okazał się zakłamanym hipokrytą. Nabrałam
pewności, że prowadzi romans z Giną i wie, gdzie ona jest, ale z sobie
tylko znanych powodów trzymają w ukryciu, udając przy tym obłudnie, że
mi gorliwie pomaga.
Nie miałam teraz cienia wątpliwości, że prowadzi ze mną podwójną grę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •