[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ten bal.
- Nie, to lady Margaret ją zamówiła. Ja nigdy nie
powiedziałam, że ją założę.
Pokojówka prychnęła gniewnie.
- Dziwaczne gadanie, ot co. Wiele kobiet dałoby
sobie odciąć rękę za taką suknię, a jaśnie pani stoi
tutaj i plecie, że jej nie założy.
Annette zupełnie zapomniała, jak się powinna
zwracać do księżnej. Aleksandra wybuchnęła śmie
chem i pokręciła głową, lecz nie powstrzymała po
toku słów płynącego z ust pokojówki.
145
- Jaśnie pani ma zle w głowie i tyle. Przez cały
tydzień czekaliśmy na chwilę, gdy jaśnie pani zejdzie
po schodach w tej sukni i przytrze nosa tej przebie
głej hrabinie, która przykleiła się do księcia niczym
uliczna dziewka, a jaśnie pani mówi...
- Co za my"? - przerwała jej Aleksandra, nie
wiedząc, czy ma się śmiać, czy natychmiast zwolnić
tę impertynencką pokojówkę.
- Służba - wyznała niepoprawna Annette. -
I książę też na pewno wyjdzie z siebie, gdy zobaczy,
że ktoś wreszcie usunął w cień jego metresę.
Aleksandra nigdy by się do tego nie przyznała, ale
prostackie słowa Annette dały jej wiele do myślenia,
więc tylko poprosiła o kąpiel i odłożyła na pózniej
podjęcie decyzji. W końcu lady Margaret zdecydo
wała za nią, kiedy przyszła do sypialni księżnej, jak
pokojówka upinała perłowymi spinkami loki księż
nej.
- Jaką biżuterię założysz do tej wspaniałej sukni,
Aleks? - spytała.
- Chyba moje perły. Nie mam nic innego -
odpowiedziała.
- Mylisz się. - Dama zaśmiała się, wręczając jej
długie wąskie pudełko. Aleksandra popatrzyła na
nie podejrzliwie. - Otwórz je, moje dziecko -
poleciła, gdy księżna nie drgnęła.
Aleksandra niechętnie wzięła pudełko do rąk
i uniosła wieczko. Aż się zachłysnęła powietrzem na
widok jego zawartości.
- SkÄ…d je masz?
- Od Simona, ty głuptasie. To są ametysty
Ashfordów. W zeszłym tygodniu przywiózł je z Lon-
146
dynu. Zabrał też twój diadem i teraz chce, byś go
włożyła.
- Mój diadem?
- Tak, kochanie. Jak wiesz, księżne noszą diade
my. A ten jest wyjÄ…tkowo stary i cenny, dlatego od
śmierci matki Adriana przechowywano go w Lon
dynie. Simon polecił, by go oczyszczono.
- Nie mogę nosić rodowych klejnotów Ashfor-
dów - oświadczyła wolno i stanowczo Aleksandra.
- One należą do żony mojego kuzyna.
- Ależ on nie ma żony, moja droga. A poza tym
bardzo mu zależy, byś je dziś miała na sobie. Przed
chwilą mi to osobiście powiedział.
- A ja mam w każdej sprawie postępować zgod
nie z wolą kuzyna? - W głosie Aleksandry pojawiła
siÄ™ grozna nuta.
- Och, kochanie, błagam, nie złość się. Przynaj
mniej nie dziś wieczorem. Zmęczyły mnie już te
wasze ciągłe kłótnie. - Głos damy załamał się
niepokojąco i Aleksandra poruszona przygnębie
niem przyjaciółki podbiegła do niej i serdecznie ją
uścisnęła.
- No, już dobrze - szepnęła. - Nie chciałam
zrobić ci przykrości. Ale musisz przyznać, że ten
Simon jest okropny. CiÄ…gle mi dyktuje, co powin
nam nosić, a czego nie.
- Czy kiedy zrobił coś takiego? Zależy mu na tym,
żebyśmy obie wyglądały jak najlepiej. Może nie zda
jesz sobie z tego sprawy, ale dla niego jest to bardzo
ważny dzień. Po raz pierwszy występuje oficjalnie jako
książę. Ustąp mu i załóż tę suknię. Lada chwila
przyjdzie tu, żeby nas eskortować na dół.
147
Na myśl o tym, że kuzyn Simon mógłby ją
zobaczyć w samej bieliznie, roześmiała się w duchu,
lecz serce szybciej zabiło. Dlatego też nie protesto
wała, gdy Annette pomogła jej włożyć suknię. Kiedy
pokojówka sznurowała ją z tyłu, lady Margaret
wyjęła z wyłożonego jedwabiem pudełka naszyjnik
z ametystów i brylantów i zapięła go na łabędziej
szyi Aleksandry. Potem przypięła kolczyki i odstąpi
ła krok w tył, by podziwiać swe dzieło.
- Wspaniale - zawyrokowała, a na jej twarzy
odmalował się pełen zadowolenia uśmiech. - Lepiej
niż wspaniale, moja droga.
Aleksandra podeszła do wysokiego lustra i spoj
rzała na swe odbicie. Ogarnęły ją mieszane uczucia:
zaskoczenie, a przy tym ekscytująca świadomość, że
oto zmieniła się w kobietę, która zwraca uwagę.
Nigdy nie była próżna. Zawsze uważała się za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]