[ Pobierz całość w formacie PDF ]

organem, ulega rozkazom w delikatnej, serdecznej formie.
Przykład: Przeprowadziwszy I etap relaksu należy rozpocząć II; spróbować w myślach
zajrzeć w głąb swojego serca i zobaczyć w nim maleńki kolorowy płomyczek - zródło miłości
i ocalającej energii. Obserwować, jak płomyczek się zwiększa, wypełnia całe serce, a potem
ogarnia całe ciało od czubka głowy po koniuszki palców rąk i nóg. Proszę spróbować poczuć,
jak światło oczyszcza ciało z chorób, likwiduje stany zapalne, a wraca zdrowie i rześkość.
Należy powiedzieć sobie spokojnie:  Z każdym wdechem jestem coraz bliższy pełnego
oczyszczenia. Zwiatło w moim ciele to uzdrawiająca energia." Jeśli zna się konkretne miejsce,
gdzie znajduje się guz, stan zapalny itp. należy położyć tam prawą rękę i wyobrazić sobie, że
uzdrawiające światło, skoncentrowane pośrodku dłoni, jest gorące i jego promień rozpuszcza
guz, tak, jak promienie słońca topią śnieg lub bryły lodu.
Jest to tylko przykładowe wyobrażenie. Myślę, że każdy z Państwa ma dość fantazji,
by stworzyć własne obrazy. Najważniejsze, by rozluznić mięśnie i  zapisać" leczniczy
program w podświadomości. Seanse można przeprowadzać w dowolnym czasie,
najlepiej w samotności, aby nikt nam nie przeszkadzał. Jeżeli pomaga Państwu
spokojna, relaksująca muzyka, proszę ją wykorzystywać. Spokojna, lubiana melodia
wzmacnia efekt relaksu.
Zwracam się do osób chorych, jak również do tych, którzy się nimi opiekują. Trzeba
zrozumieć, że decydującą rolę w zwycięstwie nad rakiem ma optymizm samego chorego,
chęć życia i wiara w wyzdrowienie. W większości przypadków chory na raka staje się nic nie
rozumiejącym obserwatorem, który modli się o pomoc do lekarzy i oczekuje ód nich cudu.
Można setki razy przekonywać chorego, że wyzdrowieje, namawiać, by się nie poddawał,
przekonywać o możliwościach współczesnej nauki, jednakże jak długo będzie on leżeć,
zamartwiać się i nie spróbuje popracować nad sobą, tak długo rezultat takiej  psychoterapii"
będzie zerowy.
Leczenie poprzez likwidację guza, mam na myśli jego operacyjne usunięcie, czyli
gwałtowne wdarcie się w skomplikowane struktury organizmu w wielu przypadkach
przypomina próbę naprawy urządzenia elektronicznego przy pomocy młota i łomu. Osądzcie
Państwo sami: kiedy wszystkie istniejące sposoby oddziaływania na guza zostaną wyczerpane
(człowieka rozkrojono, stwierdzono, że nic już się nie da zrobić, zaszyto i odesłano do domu,
aby tam czekał na śmierć, gdy najbliższym powiedziano już po cichu, że kochana osoba nie
będzie żyć) wtedy zaczyna się  spektakl", wszyscy uczestnicy którego, oprócz skazanego na
śmierć, znają koniec. A może lepiej byłoby przestać żałować chorego, powiedzieć mu
prawdę, dać możliwość wykorzystania ostatniej szansy ?! Piszę te słowa dla osób, które w
 spektaklu" grają rolę  pogrzebanych za życia". Jeżeli przeczytaliście Państwo moją ostatnią
książkę, to myślę, że przekonaliście się, że ze swoją chorobą jesteście sami. Możliwe, że to,
co teraz czytacie, wyda się Warn okrutnym, ale to prawda, a prawda nie może być okrutna.
Prawda nie zabija, lecz uzdrawia. Uzdrawia , jeśli człowiek znajdzie w sobie siły i męstwo,
aby ją zrozumieć.
Ludzie zlekceważyli nakaz umiaru w jedzeniu, przestali się ruszać, zatruli swoje płuca
i krew dymem papierosowym, nadmiernym spożyciem kawy i słodyczy. Sami doprowadzają
swój organizm do tego, że musi cały czas się bronić. Niejednokrotnie daje on sygnały
ostrzegawcze, prosi o pomoc, ale człowiek go nie słucha. Tłumi ból różnymi tabletkami.
Teraz przyszedł moment, kiedy wszystko zależy od was samych. Jeżeli pośpieszycie z
pomocą zmęczonemu walką o życie własnemu organizmowi, to macie szansę żyć.
Wracając do pacjentki, o której pisałem wcześniej, zanim wyzdrowiała, musiała nad
sobą popracować. Oprócz wyżej opisanych metod, czterokrotnie oczyszczała wątrobę, brała
różne ziołowe kąpiele, dużo się poruszała, przeprowadzała zabiegi wodno-powietrzne,
przestrzegała specyficznej diety, piła herbatę z liści maliny, czarnej porzeczki, pokrzywy,
wykonywała specjalne przeciwnowotworowe ćwiczenia fizyczne. Kiedy po 6 miesiącach
wytężonej pracy nad odzyskaniem utraconego zdrowia zwróciła się do lekarza, który spisał ją
już na straty usłyszała jedynie:  Pani jednak żyje! A ja myślałem..."
Chcę, aby z tego, co napisałem każdy wyciągnął dla siebie wniosek: niezależnie od
tego w jak trudnej sytuacji zdrowotnej byśmy się nie znalezli, zawsze trzeba trzymać się
trzech zasad: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •