[ Pobierz całość w formacie PDF ]

utwierdzić się w przekonaniu, że będzie dla niego doskonałą żoną i karmił się ową myślą
czekając na nią przed kaplicą. Gdyby jego nieznośna, przyszła teściowa nie wywoływała w
nim takiej furii, prawdopodobnie zacząłby się śmiać na widok Julianny wysiadającej z
powozu.
Jego mała oblubienica była szarozielona na twarzy, lecz nie na tyle chora, by w
kościele nie móc dyskutować z matką na temat futer i nie chełpić się tym, jak bogatego
zdołała złowić męża. Wszystko to słyszał, stojąc na zewnątrz.
Nicki wiedział, że gdy Julianna znajdzie się u jego boku, spróbuje jakichś sztuczek. To
sprytna i inteligentna młoda kobieta -dość inteligentna, by wiedzieć, że nigdy nie przekona go
o swej niewinności. Oczekiwał więc raczej łzawych wyznań i zapewnień, że to matka zmusiła
ją do podstępnych działań. Usłyszał zaś kłamliwe zaprzeczenia, co ostatecznie go do niej
zraziło.
Na dzwięk otwieranych drzwi odwrócił się od okna. Spodziewał się, że jego żona nie
będzie wyglądać lepiej niż w dniu ślubu, choć może okaże nieco skruchy. Od razu przekonał
się, jak bardzo się mylił.
- Podobno chciałeś się ze mną zobaczyć? - odezwała się niezwykle opanowanym
głosem.
Kiwnął głową w stronę krzesła stojącego przed biurkiem w niemym nakazie, by
usiadła.
Nadzieja, jaka obudziła się w Juliannie na wieść o przyjezdzie męża, zniknęła
natychmiast, gdy się odwrócił i obrzucił ją wyniosłym spojrzeniem. A więc nie zamierzał się
z nią pojednać, pomyślała ze ściśniętym sercem.
- Przejdę od razu do rzeczy - oświadczył, siadając za biurkiem. - Lekarze twierdzą, że
serce mojej matki jest w bardzo złym stanie. Mówiąc wprost -jest umierająca.
Powiedział to wszystko zimnym, beznamiętnym głosem, z kamiennym wyrazem
twarzy. Tak bardzo starał się ukrywać wszelkie emocje, iż Julianna nie miała najmniejszych
wątpliwości, że bardzo cierpiał.
- Nie dożyje następnych świąt Bożego Narodzenia.
- Bardzo mi przykro - odezwała się miękko. Zamiast coś odpowiedzieć, popatrzył na
nią takim wzrokiem, jakby była najbardziej odrażającą istotą chodzącą po ziemi. Nie mogąc
oprzeć się pokusie, by przekonać go, że jest przynajmniej zdolna do empatii, Julianna zaczęła
wyrzucać z siebie pośpiesznie:
- Nikt na świecie nie był mi tak bliski, jak moja babcia, więc kiedy umarła, poczułam
wielką pustkę. Ale mimo że jej nie ma... wciąż jeszcze zwierzam się jej ze wszystkiego.
Nawet... nawet piszę do niej listy, choć wiem, że to dość dziwne...
Wszedł jej w słowo, jakby w ogóle się nie odezwała.
- Ojciec poinformował mnie, że matka jest bardzo przejęta stanem naszego, tak
zwanego, małżeństwa. Z tego powodu życzeniem moim i mego ojca jest, by jej ostatnie
święta upłynęły w radości i szczęściu. I ty także musisz się do tego przyczynić, Julianno.
Z zapałem skinęła głową. Gnana podobną żarliwą potrzebą, jak wtedy w labiryncie -
by powiedzieć czy zrobić coś, co sprawi mu przyjemność - dorzuciła cicho:
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy.
Lecz zamiast okazać zadowolenie z jej postawy, Nicki wyglądał na zdegustowanego.
- Nie będziesz musiała za bardzo się wysilać. Wystarczy twoja wyobraznia. Pomyśl,
że jesteś na kolejnej maskaradzie. Kiedy jutro przyjadą moi rodzice, odegrasz rolę kochającej
żony. Mnie czeka o wiele trudniejsze zadanie. Będę musiał udawać, że mogę wytrzymać z
tobą pod jednym dachem! - Podniósł się krzesła. - Zostanę tu przez tydzień, do czasu wyjazdu
rodziców. Kiedy nie będziemy przebywać w ich towarzystwie, wolałbym cię nie oglądać na
oczy.
Powiedziawszy to, szybko wyszedł z pokoju, jakby nie był w stanie znieść jej
obecności choćby sekundę dłużej.
11
Stojąc przed lustrem, Nicki z wielką wprawą wiązał w wymyślny węzeł fontaz,
zbierając się w sobie, by zejść do salonu. Spodziewał się, że czas spędzony w towarzystwie
Julianny nie będzie należał do lekkich chwil jego życia, nie sądził jednak, że ów tydzień
okaże się istnym piekłem na ziemi.
Bogu dzięki, ta męka zbliżała się już do końca; teraz musiał jeszcze tylko przeżyć
otwieranie bożonarodzeniowych prezentów dziś wieczorem. Jutro rodzice wyjeżdżali -
Nicholas zamierzał wyruszyć najdalej kwadrans po nich.
Przynajmniej została mu satysfakcja, że uszczęśliwił matkę. Nie da się ukryć, że
ilekroć widziała jakieś oznaki uczucia pomiędzy nim a Julianną, natychmiast się
rozpromieniała, co nie pozostawiało mu żadnego wyboru - musiał jak najczęściej dostarczać
jej dowodów miłości do  żony .
Musiał też przyznać Juliannie, iż bez zarzutu wywiązywała się ze swej roli. Wodziła
za nim rozkochanym wzrokiem, śmiała się z jego dowcipów i otwarcie flirtowała z nim przy
każdej możliwej okazji. Chwytała go pod rękę, gdy udawali się na posiłki; siadała u szczytu
stołu i zachwycała wszystkich swoją inteligencją i dowcipem. Ubierała się tak, jakby
najważniejszą rzeczą w jej życiu było sprawienie przyjemności mężowi, a trzeba przyznać, że
wiele kobiet mogłoby pozazdrościć jej figury
Zabawiała wszystkich przy stole niczym najwytworniejsza dama z towarzystwa, tyle
że bardziej naturalnie i z większą inteligencją. Chryste, musiał przyznać, że jest wyjątkowo
błyskotliwa! Wszystkich umiała pobudzić do śmiechu. Doskonale też prowadziła konwersację
- słuchała uważnie i zawsze odzywała się z sensem. Kiedy ktoś ją zapytał, z ochotą
opowiadała o swoim pisarstwie; często też wspominała babkę, która najwyrazniej była jej
dużo bliższa niż matka.
Gdyby nie wiedział, jaką jest oszustką, gdyby tak głęboko nią nie pogardzał, byłby z
niej niesłychanie dumny. Zdarzało się nawet - i to o wiele za często - że zapominał, jaka jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •