[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdzie kępy wrzosów ocierały się o bok samochodu.
Kiedy Alice miała zacząć krzyczeć, że zbiera jej się na wymioty, sta-
nęli.
Zesztywniała i zziębnięta wytoczyła się z auta.
Przed nią rozciągało się zmącone deszczem jezioro, które ginęło we
mgle. Było cicho i spokojnie, z wyjątkiem ciągłego bębnienia deszczu.
Heather i John zaczęli rozładowywać wędki, podczas gdy inni właśnie
się gromadzili.
 Kto chce wiosłować na łodzi?
 Ja!  krzyknął Charlie z rzadkim u niego entuzjazmem.
LR
T
 Możesz być w takim razie moim pachołkiem*4  powiedziała la-
dy Jane.  Zbyt wiele tu krzaków. Lepiej mi będzie na środku jeziora.
 Z kamieniem młyńskim u twojej grubej szyi  wymamrotała
Amy Roth. Złapała spojrzenie Alice i zarumieniła się jak pensjonariusz-
ka.
Jaka z niej panienka  pomyślała rozbawiona Alice.  Założę się,
że robi jej się słabo za każdym razem, gdy mówi:  cholera".
Heather się zawahała. Charlie wyglądał na przerażonego wizją wio-
słowania z lady Jane. Z drugiej strony Charlie należał do tej części gru-
py, której lady Jane jeszcze nie zastraszyła.
 Bardzo dobrze  powiedziała Heather.  Państwo Roth i major
mogą udać się z Johnem w górę jeziora i tam zacząć łowić. Traficie tam
na troć i mniejsze łososie, więc wystarczą lżejsze wędki.
 A co ze mną?  spytała Alice.
 Pójdziesz ze mną i wskażę ci miejsce  powiedziała Heather. 
Jeremy, ty idz w lewo, a Daphne na prawo. Teraz w drogę. Będziemy
łowić tylko przez chwilę, spotykamy się tu z powrotem za dwie godziny.
Gdy przydzielano wędki, Alice wciąż spoglądała z nadzieją w kie-
runku Jeremy'ego. Daphne zahaczyła przynętą o swoją kurtkę, a Jeremy
wyplątał ją, śmiejąc się i żartując.
4
*W oryginale ghillie  szkockie określenie pomocnika, towarzyszącego swojemu panu pod-
czas wypraw wędkarskich lub polowań. W języku gaelickim szkockim ghille oznaczał służące-
go.
LR
T
Alice wzdrygnęła się. Deszcz kapnął jej za kołnierz.
 Ruszajmy  powiedziała Heather.  Alice, nie trzymaj wędki w
ten sposób. Albo kogoś dzgniesz, albo zaplączesz ją w zarośla.
Jeremy odchodził w stronę jeziora. Dziewczyna obserwowała jego
postać, aż w końcu zasnuła go mgła.
Nieznośny głos lady Jane dobiegał znad jeziora.  Nie mógłbyś
wiosłować nieco szybciej? Biedny Charlie.
Alice powędrowała za Heather wzdłuż brzegu.
 Tutaj  powiedziała Heather.  Spróbuj tu łowić.
Zmoknięta i nieszczęśliwa Alice zarzuciła wędką do tyłu i złapała
krzaki za sobą.
 Nie, nie tak  powiedziała cierpliwie Heather po tym, jak odcze-
piła haczyk Alice. Chwyciła pewnie ramię Alice i zarzuciła przynętę tak
sprawnie, że ta bezszelestnie wylądowała na wodzie.  Dobrze  po-
wiedziała półgłosem Heather.  Spróbuj jeszcze raz. I jeszcze raz.
Alice zaczęło boleć ramię. Zaklęła, potknęła się i poślizgnęła na śli-
skim głazie tuż do wody poniżej jej stóp.
 Spróbuję nieco dalej  powiedziała uspokajająco Heather. 
Radzisz sobie po prostu świetnie. Pamiętaj, żeby zatrzymać wędkę na
godzinie dwunastej. Jezioro jest dość płytkie, więc jeśli powoli oddalisz
się od brzegu, może trafi ci się jakiś kąsek. Dodatkowo nie będziesz mu-
siała się martwić, że zahaczysz wędką o zarośla.
LR
T
Czemu po prostu nie przyznam, że nigdy nie nauczę się wędkować i
w gruncie rzeczy nie zależy mi na tym  pomyślała żałośnie Alice. Je-
remy nie jest mną zainteresowany. Nie pasuję tu. Ale mimo wszystko
powoli brodziła w wodzie jeziora, zarzucając po drodze wędkę.
Nagle żyłka się naprężyła.
Alice serce podskoczyło do gardła.
To pewnie kamień lub wodorost. Zaczęła zwijać kołowrotek, czując
rosnącą ekscytację. Troć wyskoczyła z wody i zanurkowała z powrotem.
 Pomocy  krzyknęła Alice, zarumieniona z emocji. Kiedy w
końcu przyjdzie Heather? Co, jeśli straci zdobycz? Och, nie, to nie może
się stać! Owładnięta gorączką starą jak świat, Alice zwijała żyłkę.
 Dobrze, wystarczy  powiedziała Heather cicho, niespodziewa-
nie pojawiając się u jej boku.  Przygotuj sieć.
 Sieć. Ach, tak, sieć  powiedziała Alice, grzebiąc wszędzie wo-
kół i rzucając wędkę do wody. Heather schyliła się i ją złapała.
 Przygotuj sieć  powiedziała znów Heather. Alice chciała po-
nownie chwycić wędkę, ale bała się, że straci zdobycz. Ryba tuż przed
nią szamotała się i błyszczała w wodzie. Alice podłożyła pod nią sieć i
wyłowiła, obserwując zwierzę z mieszaniną radości i współczucia.
 Całkiem spora  zauważyła Heather.  Trzy funty, jak sądzę.
Będzie dobre śniadanko. Ruszyła w stronę brzegu, wyjmując haczyk z
pyszczka troci.
LR
T
 Nie możesz jej zabić?  spytała Alice, spoglądając na dyszącą,
szamoczącą się rybę.
 O, tak  powiedziała Heather, powoli podnosząc kamień. Jej ru-
chy były spokojne i pewne.
 Oszczędzimy jej cierpienia.
Jak odrażająca wydawała się jej w Londynie idea zabijania zwierząt
 pomyślała Alice  i jak naturalna wydaje się w tym dzikim otocze-
niu. Heather wrzuciła troć do plastikowego worka.
 Wsadz to do torby  powiedziała do Alice. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •