[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Co masz na myśli?  pytam.
 Mam na myśli, że gdybyście od czasu do czasu urządzili przyjęcie i zostawiłabyś go samemu sobie,
i flirtowałabyś z innymi, a on by to zobaczył, albo on by flirtował z innymi kobietami i ty byś to
zobaczyła, gdybyście od czasu do czasu spędzili weekend osobno, gdybyście dali sobie czasem trochę
swobody, to może nie byłby wam teraz potrzebny cały rok rozłąki. To wszystko.
Rozlega się dzwonek i to kładzie kres rozmowie. Za chwilę wejdzie Charlie z tajemniczą Natalie.
Ale długo jeszcze dzwięczą mi w uszach słowa babci. Kto wie, czy nie ma racji.
Natalie jest wspaniała. Nie w sensie, że seksowna i ponętna. Ani że ma urodę modelki. Jest
wspaniała w tym sensie, że wygląda na zdrową i szczęśliwą, ma piękny uśmiech i twarzową sukienkę.
Wygląda, jakby się dobrze odżywiała, regularnie ćwiczyła i wiedziała, co dobrze na niej leży. Zmieje się
głośno i radośnie. Słucha, kiedy się do niej mówi, i patrzy mówiącemu w oczy. Jest też, sądząc po
poinsecji, którą wręcza mamie, życzliwa i dobrze wychowana. Wiem, że miała z moim małym
braciszkiem numerek w samolotowej łazience, ale trudno to pogodzić z osobą, która przede mną stoi.
Osoba, która przede mną stoi, przyniosła na święta czekoladowy blok z piankami i orzechami.
 Zrobiłam go dziś rano  mówi.
 Czy to bez cukru, kochanie?  pyta babcia, co wprawia Natalie w zrozumiałe zmieszanie.
 Och, nie, przepraszam& Nie wiedziałam, że to&
 Ależ nie ma problemu  interweniuje mama.  Moja matka mówi od rzeczy.
 Bronić się przed rakiem nie jest od rzeczy  sprzeciwia się babcia.  Ale bardzo dziękujemy,
złotko, że się postarałaś. Możemy dać to psu.
Wszyscy patrzymy po sobie w osłupieniu, nawet Charlie stracił mowę. Mama zresztą nie ma psa.
 %7łartowałam!  mówi babcia.  Ale z was tumany, wprost niedorzeczność. Natalie, dziękuję. I
przepraszam, że ta rodzina nie zna się na żartach.
Kiedy babcia odwraca głowę, Charlie kątem ust szepcze do Natalie  przepraszam . Jakie to słodkie.
Chyba stara się zrobić na niej wrażenie. Nigdy dotąd nie widziałam, żeby Charlie starał się zrobić na
kimś wrażenie.
 Miło mi was wszystkich poznać  podejmuje Natalie.
 Chodzcie, położymy prezenty pod choinkę  zagania nas mama.  Czego się napijecie? Charlie, dla
ciebie pewnie piwo. Natalie, mamy grzane wino, dać?
 Ach, wystarczy woda  mówi lekko Natalie.
W końcu wszyscy siedzimy przy choince.
 No to, Natalie, opowiedz nam coś o sobie  proponuje Rachel. I Natalie, miła, uprzejma, naiwna
Natalie otwiera usta, żeby odpowiedzieć, ale wkracza Charlie.
 Jakie to irytujące pytanie, Rachel. Co to właściwie znaczy?
 Przepraszam  Rachel wzrusza obronnie ramionami.  Na drugi raz postaram się być bardziej
konkretna.
Rozlega się dzwonek i mama wstaje, żeby otworzyć. Wraca z Billem u boku.
 Wesołych świąt!  woła Bill. W rękach trzyma prezenty i składa je pod choinką. Wszyscy ściskają
się na powitanie. Mama przynosi Billowi piwo.
Zaczynają się typowe pogaduszki o wszystkim i niczym. Zadajemy sobie nawzajem pytania.
Wszystkie są nieciekawe. Dowiaduję się, że Natalie pracuje przy telewizyjnym castingu. Pochodzi z
Idaho. W wolnych chwilach lubi robić marynaty. Kiedy mnie pyta, czy jestem zamężna, włącza się
Charlie.
 Delikatny temat  mówi i pociąga łyk piwa z butelki.
Cała rodzina to słyszy i wszyscy jak jeden mąż wybuchają śmiechem. Wszyscy! Co za bydlaki. Po
czym zaczynam się śmiać i ja. Bo to śmieszne, no nie? A jak coś jest śmieszne, to znaczy, że nie jest już
wyłącznie smutne.
No to wesołych świąt!
Zjadłam o wiele za dużo. Za dużo szynki. Za dużo chleba. Za dużo słodkich ziemniaków. Kiedy
przychodzi kolej na bezcukrowe ciasteczka z cukrem, wciskam parę w odległe zakamarki żołądka i mam
uczucie, że za chwilę zejdę.
Mama wypiła sporo grzanego wina, które zabarwiło jej zęby lekką purpurą. Zaczyna się z lekka
czulić do Billa. Babcia wykańcza drugi kawałek ciasta, a kiedy jej się wydaje, że nie patrzymy, sięga
ukradkiem łyżeczką do salaterki przeładowanej cukrem bitej śmietany. Charlie tymczasem sprawia
wrażenie trzezwego i po stoicku spokojnego. Natalie się uśmiecha. Rachel z fałszywą skromnością, której
nie powstydziłaby się świnka Piggy, przyjmuje kolejne komplementy za ciasteczka. Wtem Charlie wstaje.
A więc stało się. O Boże, o Boże, o Boże.
 A więc&  zaczyna.  Mamy z Natalie do przekazania pewne nowiny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •