[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To fakt, ciężko o nudę, kiedy jest nas tak wiele.
Siedzieli w barze koktajlowym na najwyższym pokładzie statku, skąd mieli
wspaniały widok na wodę rozświetloną promieniami księżyca. Przed Larkin stała
pusta już szklaneczka po martini. Czuła, że jej trochę szumi w głowie, ale
Christopher wydał jej się dziś znowu taki bliski. Ujął jej dłoń i przysunął do ust.
- Zatańczymy? - spytał prawie szeptem.
- Z przyjemnością.
Weszli na parkiet, obrócił ją do siebie i przyciągnął. Poruszali się w rytm
muzyki, ona śmiała się, wykonując szybkie obroty i różne zabawne figury.
76
S
R
- Kto by pomyślał, że wyruszę w taki rejs i wyląduję w objęciach hodowcy
bydła - uśmiechnęła się.
- Nie tylko hodowcy, ale także producenta, bo zajmuję się robieniem kozich
serów.
- Co takiego? Ser kozi? Chcesz powiedzieć, że hodujesz kozy?
- Tak, mam ich całe setki.
- Niemożliwe, chyba żartujesz! - zachichotała.
- Miło, że mogę cię rozbawić - powiedział, ale wcale nie było mu wesoło.
- Przepraszam, ale w tych czasach pasterz kóz...
Christopher zdrętwiał.
- No tak, to niepojęte, że pasterz kóz spotkał modelkę na ekskluzywnym rejsie.
Brzmi jak początek kiepskiego żartu.
- Nie o to chodzi, sądziłam, że jesteś hodowcą bydła, a nie, że pasiesz kozy. -
Znowu zaczęła się zanosić od śmiechu, aż zaczęły jej łzawić oczy.
Wszystkie głowy zwróciły się w ich kierunku.
- Poproszę takiego drinka jak ta pani! - zawołał ktoś w rogu sali.
Za każdym razem, gdy próbowała się uspokoić, wybuchała jeszcze
głośniejszym śmiechem.
- Wybacz! - W końcu odzyskała nad sobą kontrolę. - Czasem człowiek dostaje
takiej głupawki bez względu na temat rozmowy.
- Rozumiem - mruknął Christopher.
- Nie złość się, naprawdę nie śmiałam się z ciebie.
- Oczywiście, że nie. Nie masz styczności z takim światem, ale to uczciwa
praca i wiele dla mnie znaczy. Jest w stanie docenić to ktoś, kto faktycznie musi
pracować na swoje utrzymanie.
W jednej chwili wesołkowatość Larkin ulotniła się.
- Nie musiałeś tego dodawać.
- Pewnie masz rację. Jak tak dalej pójdzie, to zepsujemy.
77
S
R
- Co to takiego? Co to ma znaczyć, Carter?
- To na pamiątkę naszego spotkania. Otwórz i zobacz sama...
- Dziękuję ci - powiedziała, rozwijając zawiniątko. - Ojej - wstrzymała
oddech, widząc kryształowego niedzwiadka polarnego, który tak jej się spodobał w
Juneau. - Co za niespodzianka. Jak to zrobiłeś? Przecież wróciliśmy na statek na pół
godziny przed wypłynięciem z portu?
- Zawsze dobrze biegałem - uśmiechnął się.
- Nie mogę tego przyjąć.
- Oczywiście, że możesz, przecież ci się podobał. Chciałem sprezentować ci
coś, co ci będzie przypominało ten rejs i nasze spotkanie. Potraktuj to jak prezent
walentynkowy.
Zgodnie z oczekiwaniami, wywołał tymi słowami uśmiech na jej twarzy.
- Jesteś szalony, do walentynek mamy jeszcze pięć miesięcy.
- Uwielbiam, jak tak do mnie mówisz.
Zza rogu wyjechała taksówka. Na skinienie Cartera dokerzy zapakowali do
niej bagaże.
- Miło było panią poznać - powiedziała Larkin i uścisnęła Molly.
Pożegnała się już ze wszystkimi Traskami, wystarczyło więc wsiąść do
taksówki i odjechać, nie odwracając się za siebie, Trudno jej było oderwać wzrok od
Christophera, ale nie było sensu silić się na jakiekolwiek wyjaśnienia. On zresztą też
śledził każdy jej ruch, czuła to. Pomachał jej, kiedy odwróciła się do niego. Tak
będzie lepiej, pomyślała, zaciskając zęby.
Wsiadła do taksówki. Ciekawe, co by było, gdyby poszli ze sobą do łóżka?
Pewnie teraz wymienialiby uściski i pocałunki, nie mogąc się od siebie oderwać.
Nic dobrego by z tego nie wynikło. Christopher miał rację, należeli do zupełnie
innych światów, mieli odmienne oczekiwania i ich romans wszystko by jedynie
utrudnił. A gdy zaczną się oddalać od przystani, wszystko zblednie i już wkrótce o
sobie zapomną. Wrócą do swoich domów, do swojego trybu życia, a jedynym
78
S
R
wspomnieniem, jakie pozostanie po tym wypadzie, będzie wspólna fotografia. Takie
zakończenie jest znacznie lepsze, niż łudzenie się nadzieją i pustymi obietnicami.
Koniec i kropka.
Z rozmyślań wyrwało ją pukanie w okno. Podniosła wzrok i zobaczyła twarz
Christophera. Przez chwilę patrzyła zdziwiona, po czym szybko opuściła szybę.
- Prawie bym zapomniał, mam dla ciebie mały drobiazg na pożegnanie. - Na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]