[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dlaczego byłeś na mnie zły? Sądziłam, że ucieszy cię wiadomość, że nie dojdzie do tej
farsy, jaką byłoby nasze małżeństwo. Blair drgnął.
 Nie byłem zły na ciebie, tylko na siebie. Bardzo mi przykro z tego powodu, bo masz
zbyt wiele kłopotów i przykrości, żeby znosić na dodatek mój paskudny humor.
Zdenerwowała mnie po prostu nagła zmiana planów, bo ja, jak już coś postanowię, to lubię to
wykonać. Nie znoszę niespodzianek, a przy tobie często się zdarzają...
Uśmiechnęła się przez łzy.
 Nie wiem, czy to komplement, czy wyrzut, ale biorę to za dobrą monetę. A teraz muszę
już iść. Mam za sobą długi i męczący dzień... Dziękuję, że byłeś przy mnie, kiedy cię
potrzebowałam.
Z rozpędu pocałowała go w policzek; przytulił ją i poczuła, że dzieje się to samo, co
wtedy w jej mieszkaniu, zanim mu wyznała, że jest w ciąży.
Po chwili Blair wypuścił ją z ramion.
 Musisz się na coś zdecydować  powiedział.  Jeśli będziesz tak mnie prowokować, nie
ręczę za siebie.
 Wcale cię nie prowokuję  odparta urażona.  Chciałam ci tylko podziękować. To się
już nie powtórzy. Dobranoc.
Wyszła, a on stanął w oknie i patrzył, jak Imogen idzie do samochodu. Jej taneczny krok
zmąciła już lekka ociężałość i pomyślał, że powinien brać pod uwagę jej stan.
Dlaczego musiał spotkać akurat ją? Dlaczego wszystko nie może być prostsze? Imogen
fascynowała go i pociągała jak żadna inna kobieta. Nagle pozazdrościł tamtemu nieżyjącemu
facetowi łączących go z nią więzi.
Następne tygodnie upłynęły w miarę spokojnie. Obłaskawiwszy ojca i wyjaśniwszy
wszystko z Blairem, Imogen mogła żyć i pracować bez większych wstrząsów.
Nikt z kolegów nie pozwalał sobie na komentarze, mimo że dla wszystkich było;
oczywiste, że  narzeczeni nie spędzają dużo czasu razem, a Imogen odbywa długie samotne
spacery.
Chadzała do parku nieopodal domu, ubrana w luzną bluzę i coraz bardziej obcisłe spodnie
i siadywała tam na ławce, z której mogła podpatrywać otaczających ją ludzi. Obserwowała
rodziców z dziećmi. Karmili kaczki albo puszczali łódeczki po niewielkim stawie. Po
alejkach spacerowali zakochani. Patrzyła na nich z zazdrością.
Pewnego dnia stało się coś niedobrego. Wokół parku zaroiło się od policjantów, na ulicy
zawyły syreny policyjnych wozów, ludzie zaczęli się gromadzić. Imogen podeszła do
swojego zwykłego miejsca i zobaczyła wystającą z pobliskich krzaków... bosą szczupłą nogę.
Policjanci próbowali rozpędzić ciekawskich, ale bez większego rezultatu. Imogen zrobiła
krok naprzód i nadziała się na stróża porządku.
 Jestem lekarzem policyjnym  wyjaśniła.  Nazywam się Imogen Rossiter. Czy mogę
pomóc?
Przepuścił ją.
 Lekarz już przyjechał, ale proszę, może pani zobaczyć. To młoda kobieta, chyba
morderstwo. Znaleziono ją tutaj, w krzakach.
Martwa dziewczyna patrzyła na Blaira szklanym wzrokiem. Miała może szesnaście lat.
Starannie ubrana i zadbana, musiała być czyjąś ukochaną córką, wypieszczonym dzieckiem, a
teraz nie żyła. Ktoś odebrał jej życie. Usłyszał kroki, odwrócił się i ujrzał Imogen.
 Skąd się tu wzięłaś?  zapytał i znowu zwrócił wzrok ku zwłokom.
 Przechodziłam i zobaczyłam zbiegowisko  wyjaśniła.  Co się stało?
Dotknął krwawej pręgi na szyi ofiary.
 Chyba została uduszona. Nie ma śladów sznura, pewnie zrobiono to rękami. Dla silnego
mężczyzny to drobnostka.
 Biedne dziecko...
 Nie ma znaczenia, ile człowiek widzi podobnych wypadków ...  Blair nagle się
zamyślił.  To zawsze jednakowo wstrząsające.
 Została zgwałcona?
 Raczej nie, ale to już stwierdzi anatomopatolog. Wśród policjantów nagle zapanowało
zamieszanie.
 Znalezliśmy drugie ciało!  krzyknął jeden z nich. Lekarze wymienili spojrzenia.
Szybkim krokiem poszli we wskazaną stronę.
 Nie do wiary...  cicho powiedział Blair.
Przed nimi leżał młody człowiek z głębokimi ranami głowy.
 Wygląda na to, że grasował tu w parku seryjny morderca. Jak dawno mogli zginąć? 
zapytał policjant.
Blair skierował wzrok na Imogen.
 Jak sądzisz?
 Temperatura ciała wskazuje na kilka godzin. Rigor mortis dopiero się zaczyna.
Skinął głową.
 Też lak uważam. Zginęli w niewielkim odstępie czasu, trudno powiedzieć, które z nich
pierwsze.
Tłum napierał na nich, podekscytowany kolejnym znaleziskiem. Imogen uniosła głowę i
rozejrzała się po ludziach. Jej wzrok napotkał oczy stojącego nieopodal, pod drzewem,
długowłosego mężczyzny. Wpatrywał się w nią z dziwnym uporem. Drgnęła i Blair
natychmiast to zauważył.
 Co się stało?  zapytał.
 Nic  odparła, opanowując się.
 Jesteś pewna?
 Całkowicie.
Kiedy znowu spojrzała w tamtym kierunku, mężczyzny już nie było. Odetchnęła z ulgą.
Pewnie przyszedł popatrzeć, co się stało, jak wszyscy ci gapie. Swoją drogą, ciekawe czy
policjanci zwrócili na niego uwagę? Pewnie nie, zbyt byli zajęci odganianiem ludzi i
wypytywaniem strażnika, który znalazł zwłoki.
Blair skończył pobieżne oględziny.
 Odwiozę cię do domu  powiedział.  Musimy się pośpieszyć, bo jestem umówiony z
kimś w restauracji.
 Nie warto  odparła.  Mieszkam trzy kroki stąd. Odeszła szybko, nie dając mu szansy
na odpowiedz.
Myśl, że umówił się z jakąś kobietą, sprawiła jej wielką przykrość.
Ledwo Weszła do swojego mieszkania, rozległ się dzwonek do drzwi. Serce zabiło jej
radośnie. Czyżby Blair zmienił zdanie i zrozumiał, że tak naprawdę chce spędzić resztę
wieczoru właśnie z nią?
Pobiegła do drzwi i nie patrząc w wizjer, otworzyła je. Kiedy zobaczyła, kto stoi w progu,
na próżno próbowała je zatrzasnąć. Długowłosy mężczyzna z parku błyskawicznie wetknął
nogę między drzwi i wtargnął do środka. Poczuła jego stalowe palce na swojej szyi.
 Widziałem, jak na mnie patrzyłaś w tym parku  wycharczał.  Pewnie chcesz donieść
policji. Takaś mądra jak tamte dwa dzieciaki. Dziewczyna nawet nie chciała ze mną pogadać,
że niby to czeka na chłopaka i żebym lepiej się umył. A ten jej chłopak ani pisnął. Nawet nie
zauważył, kto mu dał w łeb.
Słyszała jego niewyrazny głos i myślała tylko o tym, jak długo będzie żyło jej dziecko,
kiedy ona już umrze, i czy zdążą je uratować.
Nagle ucisk zelżał, a potem całkiem ustąpił. Otworzyła oczy i ujrzała Blaira walczącego z
napastnikiem. Sapała oddech i rozejrzała się. Jej wzrok padł na wazę stojącą na stoliku w
holu. Niewiele myśląc, złapała ją i z całej siły uderzyła napastnika w głowę. Blair wykończył [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •