X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przygotowaniami do urodzinowego przyjętia-niespodzianki, by
myśleć o powrocie do Bath. Niewiele to zresztą zmieniało, bo i tak
poprzedniego wieczoru nie mogła otrząsnąć się z nastroju przy�
gnębienia i parę razy zauważyła, że Bart przygląda jej się z troską.
- Zlicznie panienka wygląda - pochwaliła Rose, ukła�
dając na ramionach Abbie miękki jedwabny szal i jedno�
cześnie sprawdzając ułożenie lśniących czarnych loków.
- Patrzyłam uważnie, jak panna Felcham układa panience
włosy, i jestem pewna, że sama też bym tak potrafiła.
- Oczywiście, że byś potrafiła - potwierdziła życzliwie Abbie.
Od pierwszego dnia pobytu w Cavanagh Court była bardzo za�
dowolona z usług młodej pokojówki. - Obawiam się jednak, że
nie będziesz miała okazji spróbować. Nie będzie więcej przyjęć
przed wyjazdem twojej pani do Brighton, a i ja wracam do Bath
pod koniec tygodnia. - Abbie starała się nie zwracać uwagi na
bolesny ucisk w piersi; nie chciała, by i tego wieczoru dopadła ją
melancholia. - Możesz co najwyżej próbować nauczyć się paru
sztuczek od Felcham, która jest świetną, doświadczoną poko�
jówką. Ty też kiedyś będziesz taka jak ona.
Rose uśmiechnęła się pod nosem.
- Bardzo bym chciała, panienko, ale nic z tego, jeśli nasz
pan się nie ożeni. Chociaż wydaje mi się, że nie wytrzyma
długo bez żony.
Ból mocniejszy niż wszystko, co dotąd czuła, przeszył Ab�
bie na wskroś, tak że musiała wesprzeć się na oparciu fotela.
Wystarczyła jej konieczność pogodzenia się z opuszczeniem
Cavanagh Court; nad ewentualnym ożenkiem Barta nie miała
ochoty zastanawiać się ani w tym momencie, ani nigdy.
Jedynie dzięki wewnętrznej sile, której zasoby narosły
w niej przez ostatnie lata, Abbie zdołała opanować się na ty�
le, by zejść do salonu, gdzie wszyscy się zebrali. Na szczęście
Kitty tak głośno zachwycała się ametystowym kompletem bi�
żuterii, jaki Bart podarował macosze na urodziny, że Abbie
mogła przez nikogo niezauważona przysiąść na krześle obok
swej chrzestnej matki.
Pózniej sprzyjało jej pojawienie się pierwszych gości, a po
obiedzie złożonym z wielu smakowitych dań poczuła się już
znacznie lepiej. Mimo to nie potrafiła zmusić się do patrzenia
w stronę szczytu stołu, gdzie Bart zabawiał wesołą rozmową
lady Warren oraz żonę innego bliskiego sąsiada.
- Musiałyście obie z Kitty mocno się napracować przy ukła�
daniu tych wszystkich kwiatów, Abbie - stwierdziła lady Penrose,
sadowiąc się koło chrześnicy, gdy tylko wrócili do salonu.
- Owszem, ale jak dotąd wszystko przebiega raczej zado�
walająco - odpowiedziała Abbie, popatrując w stronę drzwi,
gdzie stali Eugenie z pasierbem, gotowi do powitania pierw�
szych gości zaproszonych na samo przyjęcie. - Oczywiście od
początku obie z Kitty zdawałyśmy sobie sprawę, że nie uda
nam się utrzymać wszystkiego w tajemnicy i tylko poinformo�
wałyśmy Eugenie o propozycji Barta, by zaprosić parę osób na
uroczysty obiad z okazji jej święta. Nawiasem mówiąc, było
widać, że nie spodziewał się aż tylu ludzi przy stole. Jednak
samo przyjęcie pozostało niespodzianką, za co musimy ci po�
dziękować. Miałaś cudowny pomysł, żeby zabrać ją do swego
powozu i trzymać z daleka od domu przez większość dnia.
- Zwietnie się bawiłam - oznajmiła lady Penrose. - Chociaż
ostatnio mieszkam na stałe w Bath, nie znam dobrze tej czę�
ści kraju. Przyjemnie było obejrzeć tutejsze widoki; całkiem
ładne krajobrazy.
- Sporo zwiedziłam podczas pobytu tutaj - przyznała Ab-
bie. - Nigdy się nie nudziłam. Bart o to zadbał.
Lady Penrose posłała chrześnicy znaczące spojrzenie, któ�
re pewnie trwałoby dłużej, gdyby uwagi starszej damy nie
przyciągnęła znajoma postać.
- Wielkie nieba! A ten skąd się tu wziął? Myślałam, że wró�
cił do Londynu.
Abbie odwróciła głowę na czas, by dostrzec zdumienie Eu�
genie, witającej kuzyna Barta. Wcale nie dziwiła się zasko�
czeniu gospodyni przyjęcia. Cedric Cavanagh nie nosił się
szczególnie skromnie, ale tego wieczoru jego strój wyjątkowo
rzucał się w oczy. Miał na sobie surdut w kolorze pierwiosnka
i dobrane do niego odcieniem spodnie, sięgające kolan. Prze�
sadnie obfity bukiet wpięty w klapę prezentował się równie
oszałamiająco, jak szmaragd, połyskujący na fantazyjnie za�
wiązanym fularze.
- O mój Boże - mruknęła Abbie i dodała: - Spójrz tylko
na minę Barta. Mam nadzieję, że zdoła się przez cały wieczór
powstrzymać przed prawieniem kuzynowi złośliwości. Jednak
nie założyłabym się o to.
- Cóż za dziwoląg z tego chłopaka! - wykrzyknęła lady
Penrose, nie przebierając w słowach. - Nic dziwnego, że Bart
nie ceni zbytnio kuzyna.
Abbie musiała się z nią zgodzić.
- Cedric gości w Hall od prawie trzech tygodni, ale to pierw�
sza jego wizyta w Cavanagh Court. Bart też nie szukał towarzys�
twa kuzyna. Mimo to trochę się zdziwiłam, usłyszawszy od Bar�
ta, że Cedric nie zasiądzie dziś z nami do obiadu, ponieważ wraz
z Richardem Warrenem wybrał się na boks.
Lady Penrose była zaskoczona i wcale nie próbowała te�
go ukryć.
- Proszę, proszę! Któż by się spodziewał, że hulaka pokroju
Cedrica interesuje się takim męskim sportem, jak boks?
Tym razem Abbie okazała zdumienie.
- Cóż, może nie jest taki, na jakiego wygląda - powiedzia�
ła, ściskając ostrzegawczo ramię chrzestnej matki. - Miej ba�
czenie, pani. Wydaje mi się, że ten fanfaron zmierza w naszą
stronę.
- Och, panie Cavanagh, co za niespodzianka - przywitała
go lady Penrose. - Od czasu pana wyjazdu Bath straciło cały
blask. I nic dziwnego! Zabrał pan go w fałdach swego fularu.
Abbie omal nie zakrztusiła się ze śmiechu, lecz Cedric gład-
ko przełknął dwuznaczny komplement. Próbował spojrzeć na
swój połyskujący szmaragd.
- Piękny kamień, nieprawdaż? Mama podarowała mi go na
ostatnie urodziny. - Następnie zwrócił się do Abbie, domaga�
jąc się od niej potwierdzenia obietnicy, że z nim zatańczy, po
czym, ku jej uldze, oddalił się, by złożyć uszanowanie ulubio�
nej kuzynce.
Lady Penrose spod ściągniętych brwi obserwowała, jak po�
daje Kitty wyjęty z klapy bukiecik.
- Cóż, wygląda mi na to, że bardzo ją lubi. Mam szczerą na�
dzieję, że to tylko rodzinna sympatia. Trudno mi sobie wyob�
razić, by Bartholomew Cavanagh dał się namówić na pobło�
gosławienie takiego związku.
Abbie uśmiechnęła się do siebie.
- Nie sądzę, by kiedykolwiek musiał to robić. O ile się nie
mylę, Kitty uważa, że Cedric jest zabawny, lecz nic ponadto.
Nie powiedziała nic więcej na ten temat, nie zdradziła upo�
dobania Kitty do innego dżentelmena; podejrzewała zresztą,
że wcale nie musi tego robić, ponieważ jej chrzestna matka
nie była głupia i widziała więcej, niż można by przypuszczać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.