[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nawet nie mam przygotowania do zawodu opiekunki. Na
pewno mógłbyś znalezć kogoś o wiele lepszego. Nie zdajesz
sobie z tego sprawy, bo dopiero się uczysz postępowania
z dziećmi. Coraz lepiej ci to wychodzi, a zasługę przypisujesz
mnie.
Wstał i chwycił ją za ramiona.
- Oczywiście, że to twoja zasługa! Dzięki tobie zaczynamy
żyć jak prawdziwa rodzina. Nie widzisz, ile ci zawdzięczamy?
Ile ja ci zawdzięczam? Otworzyłaś mi oczy, Lauro. Pokazałaś,
że powielam zachowanie własnego ojca. Dopiero patrząc na
to, jak postępujesz z dziećmi, zrozumiałem, co trzeba robić.
91
Jesteś stworzona do macierzyństwa, czuła, cierpliwa, spokojna
i zrównoważona.
- Och, wcale nie jestem taka, jak myślisz!
- W takim razie jaka? - zapytał szorstko i potrząsnął nią
mocno. Musiała teraz na niego patrzeć. - Skoro nie jesteś pięk
nÄ…, kochajÄ…cÄ…, dobrÄ… kobietÄ…, to kim jesteÅ›?
- Jestem idiotką - wyszeptała. - Jestem największą idiotką
pod słońcem.
Wyczuła, że Adam chce ją pocałować i wiedziała też, że
powinna odwrócić się i odejść, by do tego nie dopuścić. Nie
zdobyła się jednak na to. Przysunęła się bliżej, otoczyła ra
mieniem jego szyję i odchyliła głowę. Kiedy jego usta dotknęły
jej ust, zamknęła oczy i aż jej się zakręciło w głowie od wspa
niałego uczucia, że jest pożądana i doceniona.
On również ją objął i przyciągnął bliżej siebie. Rozchylił
jej wargi i rozpoczął delikatny, erotyczny pojedynek, który roz
palił w niej ogień. Teraz czuła wszystko o wiele intensywniej
- dotyk swej jedwabnej bielizny, szorstkiego, wełnianego swe
tra, ciężar zegarka, chłodny metal małych kolczyków. Przede
wszystkim czuła żar bijący od ciała Adama, tego silnego Ada
ma, ojca, byłego żołnierza, dorosłego syna, jej przyjaciela, jej...
Przez myśl przebiegło jej słowo kochanek, ale natychmiast od
sunęła je od siebie i zastąpiła słowem pracodawca. I właśnie
to słowo sprawiło, że oprzytomniała. Starała się odwrócić gło
wę i przerwać pocałunek.
Z początku nie zauważył zmiany, jaka w niej zaszła. Kiedy
odwróciła twarz, przycisnął wargi do jej szyi i dalej ją całował,
wprawiając jej ciało w zmysłowe drżenie. Starała się go ode
pchnąć, lecz objął ją mocniej i powiódł wargami niżej. Z tru
dem chwytała oddech, starając się zdławić reakcję własnego
92
ciała. Dopiero kiedy znów zaczął całować jej usta, zaczęła się
bronić bardziej stanowczo. Odpychała go i odwracała głowę
na boki. Adam wreszcie to zauważył i rozluznił uścisk.
Wyrwała mu się w końcu, czując jednocześnie żal, ale i de
terminację. Nie mogła przecież zakochać się w Adamie i po
tem go opuścić. A wkrótce będzie musiała odejść, by nie na
rażać jego i dzieci. Gdyby się w nim zakochała, nie mogłaby
ich opuścić, więzy byłyby zbyt mocne. Może lepiej odejść od
razu? Potem będzie jeszcze trudniej. Lecz na samą myśl o tym,
że miałaby go więcej nie zobaczyć, czuła przeszywający ból.
- Lauro? - Wyciągnął ramiona, by znów ją do siebie przy
ciągnąć, ale odskoczyła i potrząsnęła głową.
- Nie! Ja...
Co miała mu powiedzieć? %7łe pragnie go jak nikogo na
świecie, ale to pragnienie musi zostać niezaspokojone? %7łe ko
bieta, o której miał tak dobre zdanie, może ściągnąć niebez
pieczeństwo na niego i dzieci? W tej chwili była w stanie zro
bić tylko jedno. Odwróciła się i uciekła.
Słyszała, że woła jej imię i biegnie za nią. Wpadła do swo
jego pokoju i zamknęła się na klucz. Adam nie dotarł do jej
drzwi, przystanÄ…Å‚ po kilku krokach. Z ulgÄ…, ale i ze smutkiem
zrozumiała, że nie będzie dalszego ciągu. Powtarzała sobie,
że tak jest lepiej, jej rozum to potwierdzał, ale serce mówiło
co innego.
A więc znów to zrobiła. Kiedy tylko dzieci poszły spać,
zniknęła bez słowa. Ale dzisiaj nie pójdzie jej tak łatwo. Ostat
nie trzy dni upłynęły w napiętej atmosferze. Laura nie patrzyła
mu w oczy, nie odzywała się do niego, chyba że zadał jej jakieś
pytanie, uważała, żeby ani przez chwilę nie zostać z nim sam
93
na sam. Jak mają sobie wszystko wyjaśnić? Nie mógł o zda
rzeniu z tamtego wieczoru rozmawiać z nią przy dzieciach, ale
gdy zeszłej nocy zapukał do jej drzwi, odpowiedziało mu tylko
zimne milczenie.
Istniał sposób, by stanąć z nią twarzą w twarz, ale dotych
czas z niego nie skorzystał - ze strachu, że Laura zle zinter
pretuje jego intencje. Nie miał jednak wyboru. Wstał i zgasił
telewizor, potem zamknął drzwi wejściowe i pogasił światła.
Poszedł do swego pokoju i z szuflady biurka wyjął długi szpi
kulec z rączką. Musi coś zrobić, by sytuacja w domu wróciła
do normy. Zacisnął wargi i ze szpikulcem w ręce ruszył do
pokoju Laury. Pod drzwiami wziął głęboki oddech i zapukał.
- Lauro, proszÄ™ ciÄ™, podejdz do drzwi.
Tak jak się spodziewał, odpowiedziała mu cisza. Przekręcił
gałkę w drzwiach. Oczywiście, zamknięte. Nic nie szkodzi.
Oparł głowę o framugę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]