[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest odosobniony w swoich sądach. Dowodów na to, że tylko on jeden jest zdeprawowany i zły
do szpiku kości. Jednak, ku mojemu zdumieniu, w sieci po równo było dowodów na prawość i na
niegodziwość duchownych, na ich wspaniałomyślność i cnotliwość oraz na to, że grzeszyli na
potęgę i dopuszczali się strasznych czynów. Wtedy właśnie odnalazłem człowieka, który wyjawił
mi prawdę  zawiesił głos i ukrył twarz w dłoniach.
- Janusz, jeśli nie chcesz, to&  Klara dotknęła łagodnie jego ramienia. Wiedziała, że nie
jest mu lekko. Nigdy dotąd nie widziała go w takim stanie. Był roztrzęsiony i dziwnie
odmieniony, jakby sprawa, o której mówił, odbierała mu sens życia.
- Nie!  przerwał jej gwałtownie. - Powinnaś wiedzieć, musisz wiedzieć! Daj mi tylko
chwilę, żebym mógł się z tym zmierzyć.
Klara posłusznie umilkła i pełna niepokoju oczekiwała na dalszą część historii.
- Właściwie to on mnie odnalazł  podjął Janusz po chwili. - To był starszy mężczyzna, były
duchowny. Odszedł od Kościoła, będąc niewiele starszy niż ja w tej chwili. I zrzucił sutannę z
tych samych co ja pobudek.  Janusz wstał i zaczął chodzić po pokoju, wpatrując się w
przestrzeń, ale nie przerywając opowieści.  Natknął się na moje pytania w kilku miejscach w
sieci i dodał dwa do dwóch. Od razu napisał do mnie, proponując spotkanie. Zgodziłem się
natychmiast i jeszcze tego samego popołudnia pojechałem do niego, do jakiegoś małego
miasteczka pod Krakowem. Wyglądał na pogodnego starszego pana, z gatunku tych, którzy
wychodzą w południe, żeby karmić gołębie w parku. Tylko te jego oczy& Klaro, gdybyś je
zobaczyła& Miał oczy człowieka, który żyje z jakimś ogromnym brzemieniem, którego
przygniata jakiś potężny ciężar, coś, co wysysa z niego życie. Pomyślałem wtedy, że nawet jeśli
nie powie mi prawdy, to na pewno głęboko wierzy, że to, o czym będzie mówił, jest prawdą.
Zaprosił mnie do mieszkania i poczęstował herbatą. Przedstawił się tylko imieniem: Tobiasz.
Poprosił, żebym raz jeszcze powtórzył mu historię, którą pobieżnie opisałem mu w mailu. A
potem westchnął ciężko, spojrzał na mnie tak, że lodowaty dreszcz przebiegł mi po plecach, i
zapytał, czy jestem pewien, że chcę poznać prawdę, bo ta prawda wszystko we mnie odmieni. I ja
przytaknąłem, Klaro. Chciałem wiedzieć, a i tak przecież byłem już odmieniony! Zaparzył nową
herbatę i zaczął mówić. Z początku nie docierały do mnie jego słowa, pózniej gniewały, a w
końcu po prostu je zaakceptowałem. Wiedziałem, że mówi prawdę, to wszystko układało się w
całość. Pokazywał mi dowody, zdjęcia, dokumenty. Siedzieliśmy przy herbacie do świtu i na
zmianę gorzko płakaliśmy nad sobą i nad światem. On miał rację  westchnął Janusz - ta noc
złamała mi życie, ale wolałem, i wolę nadal, cierpką prawdę niż najsłodsze kłamstwa.
21
- Nie było dla mnie zaskoczeniem  mówił dalej Janusz - kiedy Tobiasz powiedział mi, że
Kościół rzymski uprawia białą magię. Wprawdzie nigdy wcześniej nie mówiono mi o tym
zupełnie wprost, ale jeszcze w seminarium zauważyłem w naszych naukach pewne analogie do
magicznych praktyk. Nie wydawało mi się to zresztą niczym złym, ponieważ naturą białej magii
jest stosowanie praktyk okultystycznych, ale wyłącznie dla dobra i korzyści ludz kości. Wiadome
mi było również, jak pewnie każdemu katolickiemu dziecku, że od zarania dziejów Bóg i Szatan
walczą ze sobą o dusze, serca i umysły ludzkie. Wiedziałem też oczywiście, że całe zastępy
demonów przez tysiąclecia próbowały przejmować kontrolę nad różnymi władcami ziemskimi
oraz nad Kościołem katolickim. Jednak mimo to głęboko wierzyłem, że miłościwy Pan z uporem
zwycięża wszelkie zło i czuwa nad swoimi dziećmi. Tym bardziej więc to, co usłyszałem wtedy
od Tobiasza, wydało mi się z początku poważną nadinterpretacją.
 Janusz, na miłość boską! Jeśli chcesz tu ze mną doczekać porodu, to jesteś naprawdę na
najlepszej drodze"  pomyślała poirytowana Klara, jednak nie dała poznać po sobie
zniecierpliwienia i tylko zacisnęła usta, czekając, aż Janusz przejdzie do sedna, które z każdym
jego słowem wydawało jej się coraz bardziej odległe.
- Mówił o tym  ciągnął Janusz - że Szatan już długie stulecia niepostrzeżenie przeciągał
Kościół rzymski na stronę czarnej, demonicznej magii, przygotowując w ten sposób grunt dla
Antychrysta, który wkrótce nadejdzie i obejmie władanie na ziemi!
- Co?!  wyrwało się Klarze, ale natychmiast przykryła usta dłonią.
- Tak, dla mnie to też było niepojęte, jednak nauczono mnie, że nie należy lekceważyć
dowodów na istnienie Zła równie silnego, jak boża miłość i dobro. Poza tym Tobiasz przedstawił
mi dowody na poparcie swojej tezy.  Janusz westchnął głęboko i zwrócił się do Klary:- Jesteś
gotowa, kochanie? Na pewno chcesz poznać prawdę, która na zawsze odmieni ciebie i twoje
życie? Wszystko, w co wierzysz? Wszystko, czego cię nauczono?
- Rany Julek, Janusz  nie wytrzymała w końcu Klara - wyduś to z siebie! Jasne, że chcę
wiedzieć! Przecież po to tu przyszłam, czyż nie?
- Dobrze  odpowiedział Janusz po krótkiej pauzie.  Usiądz wygodnie, naleję ci wody. I
przerwij mi, jeśli będziesz miała dość&
- Obiecuję  wyszeptała, widząc autentyczną troskę w jego oczach. - Mów.
- Przede wszystkim msza święta.  Janusz z powrotem usiadł przy biurku i pociągnął spory [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •