[ Pobierz całość w formacie PDF ]
których starożytna rzezba w kwiaty i liście zasługuje na uwagę. Na prawo jest ołtarz pięknój
roboty z pierwszych lat bieżącego wieku; w ołtarzu obraz Damela przedstawiający S.
Konstancyę czy Helenę, z krzyżem, w stroju nowożytnym ; a nad ołtarzem, na ślicznej
kolorowego marmuru trumnie, biały, mistrzowskiej roboty, posąg płaczącej niewiasty. Jest to
grobowy pomnik Kon- stancyi Radziwiłłówny, córki Kleckiego ordynata Wojewody
Trockiego Józefa, która była w zamęzciu za Czudowskim. Miał to być ołtarz, ale zwierzchność
kościelna znajdując czy strój Z. Heleny w o- brazie zanadto tegoczesny, czy, jak niesie
podanie, rysy świętej portretowane z twarzy xiężniczki, na której grobowcu stał ołtarz, nie
zezwoliła na jego poświęcenie *). Układ tego mauzoleum, oraz rzezba trumny i posągu,
obudzą nie zaspokojoną ciekawość imienia artysty, którego to jest dziełem. Szukaliśmy
wzmianki o tym pomniku w miejscowych plebalnijalnych Wizytach ale któż nie wie, że Wi-
zyta jest tylko prostym inwentarzem przedmiotów kościelnych, bez zwracania uwagi na ich
artystyczne znaczenie.
Na prawo od balasek jest piękny pomnik Krzysztofa Mikołaja syna Mikołaja Sierotki,
który umarł
*) Dzisiaj obraz wyniesiono do plebanii, i zastąpiono go innym jakimś obrazem w ołtarzu, przy
ktdrym siÄ™ msza odprawia.
na nauce w Bononii w 16 roku życia (w 1607). Popiersie z białego marmuru, pod którym na
czarnej marmurowej desce wypisana po łacinie legenda, skreśla lata urodzenia i śmierci
młodzieńca, oraz żal rodziców. Gdybyśmy więcej szacowali nasze domowe pamiątki, pomnik
ten zasługiwałby na przerysowanie i uwiecznienie litografią, niemniej jak druga będąca obok
płaskorzezba wyobrażająca samego Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła klęczącego, w piel-
grzymim płaszczu, w kapeluszu, z kijem i różańcem. Czas nie oszczędza twardych kamieni, a
karta trwalszą bywa od marmurów. Wnet się sprawdza ta uwaga patrząc na trzecią piękną
płaskorzezbę innego nagrobku. Jest to drugi syn Mikołaja Krzysztofa, zmarły w kolebce. Dłóto
artysty po mistrzowsku oddało drobną dziecinę i jego śmiertelne węz- głowie; ale marmur się
wykruszył i pozostały tylko szczątki pięknego pomnika. A może w tem właśnie wykruszonem
miejscu było nazwisko artysty rzezbiarza, a może to nazwisko było Polskie w takim razie
dwoista strata dla potomności. Pomnik Elżbiety Wiśniowieckiej, żony wspomnionego Miko-
łaja Krzysztofa, malowany na ścianie i wytarty plecami pobożnych, zasłoniono dzisiaj
konfessyonałem. Inne rzeczy, zasługujące na wspomnienie w świątyni po-Jezuickiej, są: freski
na sklepieniach, przedstawiające sceny z Pisma świętego nieosobliwej jeszcze z Jezuickich
czasów roboty, portreta Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, i jego małżonki, zakurzone pyłem ,
postawione nie opodal drzwi kościelnych, oraz axamitne ze złotemi galonami opony, fundacyi
Ra-
92
I GROBY RADZIWIAAÓW.
dziwiłłów, któremi podczas wielkich uroczystości osłaniają z góry do dołu prezbiteryum. Jest
podanie, że podobnemi opony obijano niegdyś cały kościół, a przynajmniej wszystkie jego
grube czworoboczne kolumny ale czego też na karb podania ludzie niewymyślą? Innych
bocznych ołtarzów obrazy i posągi nie wiele zasługują na uwagę i wzmiankę.
Pod jednym z tych ołtarzów są drzwi i schody prowadzące do grobów Radziwiłłowskich.
Uprzejma zwierzchność kościelna nie odmawia ciekawym otworzyć rygle tych drzwi
tajemniczych i oprowadzić ich po sklepach grobowych. Jest tam ołtarz, przed którym się w
pewne rocznice odprawia Pańska Ofiara za zmarłych Radziwiłłów. A dalej za kratą, w długich
lochach, ciągną się dobrze utrzymane szeregi trumien xiążęcych, cynowych lub dębowych
mosiężnemi klamry okutych. Jak z tablicy genealogicznej nauczysz się z tych trumien całego
szeregu pokoleń potężnej rodziny. Na kilkudziesięciu krokach przebieżysz kilka epok
dziejowych od Sierotki aż do Panie kochanku. Myśli pospolite, ale tutaj rzewnie z pod serca
płynące, o pysze ludzkiej za życia, o marności po zgonie, ogarną cię i do ukorzenia się przed
PANEM zmuszą. Poszanujmy ciszę grobową umarłych, a tylko z powrotem przechodząc obok
trumny Mikołaja Krzysztofa umieszczonej najbliżej kaplicy, zbudujmy się jeszcze jednym
rysem cnoty tego pana, słynącego Chrześciańskiem sercem. Oto w grobach, które wymurował
dla siebie i swej xiążęcej rodziny, w grobach, do których zwłoki nie uzacnione mitrą xiążęcą Z.
Państwa Rzym
skiego nie miały mieć wstępu dał obok siebie po- grześć wiernego hajduka, który odbywał z
nim Jerozolimską pielgrzymkę. Niezapamiętaliśmy, a może nawet i niewiedzieliśmy nazwiska
tego wiernego sługi, to tylko pewna, że nie był szlachcicem, ale w sercu pana przyjazń
zrównała go z pańską rodziną. Pózniejsze pokolenia poszanowały tę równość za grobem, i
dotąd długa trumna, świadcząca o kolossalnej postaci hajduka, stoi obok cynowej trumny"
xięcia Sierotki.
Z grobów wyjdzmy odetchnąć życiem i świeżem powietrzem, a zwiedzmy inne
Nieświeżskie kościoły.
Zwiątynia Bernardynów, w poprawnym, ale nic szczególnego nie zawierającym stylu
budownictwa, wyświeżona, wymalowana na biało i błękitno, nie wzbudza tego tajemniczego
uroku jakim katolicyzm zwykł działać na serca wchodzących do świątyni Pańskiej; za to
wszystkie obrazy zasługują na uwagę pod względem pędzla. Szkoda, że nie wiemy imienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]