[ Pobierz całość w formacie PDF ]

organizować utarczki miÄ™dzy dwojgiem ludzi, nieprzebywajÄ…cych w do­
mu o tej samej porze. Bernard chodził własnymi drogami.
Kiedy Avery w końcu zapanował nad emocjami, zdał sobie sprawę,
że unikając Lily, skazuje tym samym swojego młodocianego kuzyna na
wyłączne towarzystwo kobiet.
W tym stanie rzeczy, w przeddzień przyjęcia u Camfieldów, Avery
ruszył na poszukiwanie Bernarda. Nie było go ani w jego pokoju, ani
w bibliotece (uprzejme zapytanie Avery'ego zza zamkniÄ™tych drzwi spo­
tkaÅ‚o siÄ™ ze zwiÄ™zÅ‚Ä… i uszczypliwÄ… replikÄ… Lily), ani też w salonie. W koÅ„­
cu pani Kettle skierowała go na strych nad skrzydło dla służby.
152
IdÄ…c wÄ…skim korytarzem, zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że aby dotrzeć do dra­
biny prowadzącej na strych, będzie musiał przejść obok otwartych drzwi
do pokoju Teresy. Zbliżał się ostrożnie, niepewny, czy Teresa nie ciśnie
w niego mokrą szmatą albo czymś dużo bardziej niebezpiecznym.
Z pokoju dochodziło trio gruchających kobiecych głosów. Kiedy
mijał drzwi, wszystkie głowy zwróciły się ku niemu.
- Panie Thorne! - dobiegł go głos Teresy, gdy od drabiny dzieliło go
już tylko parę kroków. Nie był to głos osoby szalonej, ale ostrożności
nigdy za wiele... - Panie Thorne, niech pan przyjdzie zobaczyć dzie-
ciaczki! Jak by nie było, prawie sam pan odbierał poród!
Nie mógÅ‚ pozwolić, aby ta pogÅ‚oska nie zostaÅ‚a skorygowana. Za­
wrócił i zajrzał do środka. Teresa spoczywała wsparta o co najmniej pół
tuzina poduszek, w absurdalnym, matronowatym czepku na głowie,
okryta puchatym różowym szalem. Po obu stronach łóżka siedziały Mer-
ry i Kathy, każda z dzieckiem w ramionach. Wszystkie trzy panie uÅ›mie­
chały się do niego promiennie.
OdchrzÄ…knÄ…Å‚.
- Jak siÄ™ masz, Tereso?
- Och, doskonale, panie Thorne! - odparła z entuzjazmem Teresa,
bawiÄ…c siÄ™ zalotnie wstążeczkami czepka. - Niech pan wejdzie i popa­
trzy na moje maleństwa. Prawie sam je pan...
- Nie - powiedziaÅ‚ zdecydowanie, przestÄ™pujÄ…c próg. - Ja wÅ‚aÅ›ci­
wie nic nie robiłem, siedziałem za drzwiami. To panna Bede odbierała
twoje dzieci.
Teresa pogroziła mu żartobliwie palcem.
- No no, ja pamiętam co innego, sir... Pan jest po prostu skromny i tyle.
Był pan dla mnie jak twierdza, gdy potrzebowałam pomocy. Wystarczy, że na
pana popatrzyłam, i już wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, że pan nie
pozwoli, żeby mi się stało coś złego - zatrzepotała z uwielbieniem rzęsami.
Ależ ta kobieta zmyÅ›laÅ‚a... Ostatnim razem, kiedy siÄ™ widzieli, gro­
ziła, że posieka na kawałki jego intymne części ciała! Najwyrazniej nie
było sensu kontynuować tej dyskusji.
- Niech no pan tylko spojrzy co za dzieciaczki, sir! - zaćwierkała
radośnie Meny i wyciągnęła ku niemu w ramionach maleńką istotkę.
Kathy, chichoczÄ…c gÅ‚oÅ›no, poszÅ‚a w jej Å›lady. NachyliÅ‚ siÄ™ i obrzuciÅ‚ nie­
mowlaki pobieżnym spojrzeniem. Wyglądały jak malutkie żywe rzepki.
- Bardzo miłe - powiedział.
- Chciałby pan potrzymać któreś, sir? - spytała Kathy.
Dziecko otworzyło buzię i zapłakało, wydając długi, zanoszący się
ryk niezadowolenia. Wpatrywał się w nie w oszołomieniu. %7łe też coś tak
153
małego może być takie głośne... I takie wściekłe... I takie czerwone:
twarzyczka momentalnie stała się purpurowa. Powietrze rozdarł kolejny
wrzask. Wyglądało na to, że niemowlę odziedziczyło płuca po matce.
Nie do wiary, ale Kathy najwyrazniej nic sobie z tego nie robiła, że
dziecko zmieniło się w upiora.
- No - podsunęła mu je jeszcze bliżej pod nos.
- Nie... - ściszył głos. - Nie. Ja... ja... moje ręce - wskazał jedną
rÄ™kÄ…, nienagannie czystÄ…, drugÄ… rÄ™kÄ™, równie czystÄ…, i dodaÅ‚: - SÄ… brud­
ne. Bardzo brudne. Nie wolno dotykać dzieci takimi rękami.
Wszystkie trzy dziewczyny spojrzały na niego ze zdziwieniem.
- Ach tak - powiedziaÅ‚a Teresa i wzruszyÅ‚a ramionami. - No, trud­
no... W takim razie wrócimy do tematu kiedy indziej.
- Dobrze - zgodził się ochoczo. - Kiedy indziej. Bardzo... bardzo
miłe dzieci. - Skinął Teresie głową i szybko uciekł. W kilka sekund był
już w połowie schodów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •