[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wszedłeś tam do nich?
Kapłan nie odpowiadał, leżał tylko bez ruchu, a gdy się nad nim pochylała,
ledwo była w stanie wyczuć jego oddech.
- Siro Gunnarze - szeptała zrozpaczona. - Bądz tak dobry, spróbuj, jeśli
możesz. Co się stało? Co widziałeś w gościnnej izbie, kiedy moja matka
konała?
Odwrócił lekko głowę i uniósł powieki.
- Ja widziałem ją, siostro Ingebjorg. Widziałem diabła w ludzkiej skórze.
- Opowiedz o tym, siro Gunnarze. Proszę cię. Czuła, że płacz dławi ją w
gardle, oczy napełniały się łzami, które spływały wolno po policzkach. Jeśli
starzec teraz zamilknie, ona nigdy nie pozna prawdy. Kapłan zabierze ją ze
sobą do grobu.
- Co ona robiła? Czy zmuszała matkę, by złożyła w moim imieniu śluby
zakonne.
Starzec przytaknął skinieniem głowy. Powieki znowu mu opadły i zaległa
cisza.
W następnej chwili Ingebjorg usłyszała, że ktoś porusza klamką.
Pośpiesznie ukryła list pod innymi dokumentami i odwróciła się. W progu
stał sira Joar.
Była zbyt wstrząśnięta rozmową ze starym kapłanem, by lękać się
sprzymierzeńca pani Thory.
- Sira Gunnar zle się czuje - wyszlochała. - Miałam mu pomóc w
odczytaniu kilku listów donacyjnych, a on nagle zasłabł.
Sira Joar zbliżył się wolno ku nim.
- On jest stary, siostro Ingebjorg. Taka jest kolej rzeczy. Nagle zerknął na
nią podejrzliwie.
- Ale nic nie wskazywało na chorobę, kiedy byłem tu rano i
zaproponowałem, żeby wziął sobie kogoś do pomocy.
Więc jednak to sira Joar wszystko zorganizował, stwierdziła Ingebjorg.
- Nie, to stało się nieoczekiwanie - odparła w obawie, że mógłby
podejrzewać, iż to ona spowodowała złe samopoczucie starego kapłana. W
tej samej chwili zdała sobie sprawę, że sira Joar nie zaproponowałby jej do
pomocy, gdyby wiedział, że sira Gunnar zna prawdę. Przypuszczalnie więc
sira Joar nie wie wszystkiego o  diabelstwie" pani Thory.
Chrząknął teraz, podszedł do ławy i pochylił się nad starcem.
- On nie wygląda za dobrze, trzeba będzie posłać po którąś z mądrych
babek.
Potem odwrócił się i ruszył ku drzwiom.
- Chodz ze mną, siostro Ingebjorg - polecił, nie patrząc na nią. - Potrzebuję
twojej pomocy w pewnej sprawie.
- Ale... ale co z sirą Gunnarem? - próbowała się wymawiać. - Nie możemy
tak go zostawić.
Odwrócił się i patrzył teraz na nią tymi swoimi ciemnymi, intensywnie
lśniącymi oczami, których się bała.
- Kiedy twoi przełożeni wydają polecenie, masz tego słuchać, siostro
Ingebjorg - oznajmił lodowatym tonem.
Rozdział dziewiąty.
Ingebjorg nie odważyła się zaprotestować, podążyła za nim posłusznie,
choć ogarnął ją lęk i zrozpaczona myślała, że jeśli sira Gunnar nie zdoła
podyktować tej najważniejszej w liście sprawy, ani się podpisać, to wszystko
pójdzie na marne. Gdyby pokazała biskupowi niedokończony list, on mógłby
uznać, że sama zmyśliła oskarżenie. Bez podpisu siry Gunnara pismo nie jest
nic warte.
Była też wzburzona, że sira Joar decyduje się opuścić starego kapłana, nie
wezwawszy nikogo, kto mógłby się nim zająć. On jest jeszcze bardziej niż
Thora zatwardziały i pozbawiony ludzkich uczuć, myślała ze złością. Ni-
komu nie okaże miłosierdzia.
Sira Joar szedł przed nią ze starej siedziby księży w stronę kaplicy, a kiedy
byli już blisko, skręcił w stronę jasnego, nowozbudowanego z drewnianych
bali domu, położonego na prawo od małego kościółka. Ingebjorg rozglądała
się wokół, posyłała desperackie spojrzęnia dwóm służącym, które
rozwieszały owcze skóry do wietrzenia, w nadziei, iż zrozumieją, że dzieje
się coś złego i zareagują, gdyby dotarł do nich jej krzyk.
Drzwi do drewnianego domu miały futryny, zdobione rzezbionymi
postaciami zwierząt. Wszystko wskazywało, że Ingebjorg wejdzie do izby
całkiem innej niż zwykłe pomieszczenia klasztorne i zastanawiało ją, kto tu
właściwie mieszka.
Duża izba miała cztery łukowato wygięte okna, przez które wpadało
słoneczne światło. Pierwszy raz w życiu widziała okna w normalnym domu,
przedtem oglądała je tylko w kościołach i klasztorze. Podobnie jak w starej
izbie siry Gunnara na ścianach wisiały piękne kilimy, jakby pomieszczenie
przystrojono na ucztę. Choć była bardzo zdenerwowana tym, co ją tu czeka,
zwróciła uwagę, że w izbie nie ma paleniska czy kamiennego pieca, jest
natomiast kominek taki, jaki ojciec widywał w królewskiej hali oraz w
domach bogatych panów. Przy kominku niepotrzebny jest otwór dymny w
dachu, opowiadał ojciec, bo dym wyprowadzany jest na zewnątrz przez
specjalny, wmurowany w ścianę kanał. Pod dłuższą ścianą umieszczono
szeroką ławę z mnóstwem poduszek w pięknych kolorach. Poza tym były tu
dwa taborety z klocków drewna i trzy pięknie rzezbione krzesła, przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •