[ Pobierz całość w formacie PDF ]
już kimś, z kim należało się liczyć. Stał się dla niej tarczą do obrony przed zakusami
natarczywych mężczyzn.
- I dał się tak wykorzystywać?
- Chyba nie traktował tego w ten sposób - powiedziała, wzruszając ramionami.
- I pewnie plotka, że jesteście kochankami, była dla ciebie przykrywką dla innych
związków, które miałaś?
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
Tak naprawdę miała tylko dwa i żaden z nich nie był poważny. Jej powikłana i
mroczna przeszłość sprawiała, że była ostrożna i traktowała mężczyzn z rezerwą.
- A teraz jesteś z kimś związana? - pytał książę, niby obojętnie, lecz jego ton był
niedwuznaczny.
- Nie - odpowiedziała.
- Ja też nie.
Wiedziała o tym. Marco Considine był osobą publiczną. Odkąd przejął interesy
kuzyna i połączył je ze swoimi, był zbyt zajęty, żeby tracić czas na romanse. Czytała
jednak ostatnio w wiadomościach biznesowych, że etap konsolidacji koncernu
miał się już ku końcowi, więc może przyszła pora na chwilę wytchnienia?
Czy to ona miała dać mu to wytchnienie po miesiącach ciężkiej pracy?
Nie rozumiała swoich reakcji; pragnęła go, a jednak nie chciała się poddać.
- To nie ma żadnego znaczenia - powiedziała. Mieli więc przed sobą jeszcze ten
jeden wieczór i jak się okazało, mieszkali w tym samym hotelu.
Mijali tętniące życiem restauracyjki i kawiarenki na świeżym powietrzu, pełne
rozbawionej i lekko wstawionej młodzieży. Parę razy dobiegły ich okrzyki
świadczące o tym, że Jacoba została rozpoznana. Szli, nie zwracając na to uwagi, i
wkrótce dotarli na miejsce.
Przed wejściem do hotelu wysunęła rękę spod ramienia Marca.
- Dziękuję bardzo - powiedział książę, kiedy jechali prywatną windą do
apartamentów. Zwietnie się dzisiaj spisałaś, ale czy mi się wydaje, czy też nie
bardzo lubisz przyjęcia?
- Normalnie bardzo lubię - odparła, ściągając brwi.
- A co dzisiaj było nie tak? - zapytał, a gdy nie odpowiadała, spróbował wyczytać
w jej oczach.
- Już wiem, co to było - rzekł, gładząc palcem jej twarz.
Nawet teraz, kiedy w jego wzroku jarzyła się namiętność, bardziej przypominał
zdobywcę niż kochanka. Na moment Jacobę ogarnęła panika. Co ona właściwie
robi? Przecież prawie nie zna tego człowieka. A jednak tamten wspólny taniec
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
wyzwolił w niej pragnienie, które rosło w sposób niekontrolowany. Pocałunki i
pieszczoty tylko je wzmagały.
Kiedy stanęli przed jej apartamentem, poprosił, żeby otworzyła drzwi, a potem
wziął ją na ręce i wniósł do środka. Z zadowoleniem rozejrzał się po saloniku i nie
wypuszczając jej z objęć, usiadł z nią na sofie.
Nie potrafiła się dłużej opierać. Ten prosty kontakt zaspokajał jej pragnienie, z
którego nawet nie zdawała sobie sprawy. W ramionach Marca czuła się tak
cudownie, słodko bezpieczna...
- Twoje oczy doprowadzają mnie do szaleństwa. Jak ty to robisz? - wyszeptał
głosem ochrypłym z pożądania, lecz nie mogła odpowiedzieć, bo zaraz zamknął jej
usta pocałunkiem.
Z niedowierzaniem uświadomiła sobie, że nie tylko ona, ale i on toczy ze sobą
walkę, żeby zachować kontrolę i nie ulec ślepemu pożądaniu.
Pieścili się i całowali coraz goręcej i wszelkie bariery zaraz by pewnie pękły, gdyby,
w pewnej chwili książę nie wypowiedział paru słów po illyryjsku. To przypomniało
Jacobie o obietnicy, którą kiedyś złożyła matce.
Mamo, wołała w myśli rozpaczliwie, mamo...
Przymknęła oczy.
- Nie mogę... nie chcę tego zrobić - wyszeptała.
- Nie wierzę ci, kłamiesz - rzucił książę brutalnie po chwili pełnej napięcia. -
Pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie.
- Nie o to chodzi. - Jacoba oblała się szkarłatnym rumieńcem.
Zerwała się z sofy. Cała się trzęsła. Wiedziała, że będzie wściekły i nie mogła mieć
do niego o to pretensji, bo sama pozwoliła sprawom zajść za daleko. Dobrze
chociaż, że jeszcze nie byli całkiem nadzy.
Przywołując na pomoc całą swoją odwagę, odwróciła się i popatrzyła wprost na
Marca, który też już zdążył wstać.
- Przepraszam - powiedziała, jakby recytowała wyuczoną rolę. - To
niewybaczalne z mojej strony. I... ja tego nie chcÄ™, Marco.
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
- Cóż - książę uniósł brew w ironicznym uśmiechu - może trzeba nad tym
popracować, bo wysyłasz sprzeczne informacje.
Miał rację, ale to stwierdzenie było dla niej jak policzek.
- Przepraszam - powtórzyła jeszcze raz i zacisnęła pięści z bezsilnej złości.
Zrób to wreszcie, mówił jej głos obowiązku. Każ mu natychmiast wyjść.
- Nie chcę mieć z tobą romansu - wydusiła z trudem.
- Dlaczego?
Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Dlaczego nie mógł po prostu wstać i wyjść?
Książę jednak chciał wyjaśnić sprawę do końca. Zdawało mu się, że wyczuł Jacobę
bezbłędnie i teraz nie rozumiał jej oporu.
- Wolałabym, żebyśmy ograniczyli nasze kontakty wyłącznie do spraw
zawodowych - wypaliła, chcąc jak najszybciej zakończyć tę scenę.
- A może zle zrozumiałem sytuację? - zapytał lodowato. - Wolę jasne stawianie
spraw i chcę wiedzieć. Ile to ma kosztować?
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
ROZDZIAA SIÓDMY
- Co? - Jacoba nie wierzyła własnym uszom. - Jeśli rzeczywiście miałeś na myśli
to, co ja zrozumiałam, to nie jestem prostytutką - wydusiła, choć upokorzenie
dławiło ją w gardle.
- Oczywiście, że nie jesteś, ale najrozsądniej jest ustalić warunki, zanim się
zanadto zaangażujesz.
Jego zimny uśmiech ranił jak stalowe ostrze.
- Wydaje mi się, że erotycznie bardzo byśmy do siebie pasowali i gotów jestem
za to zapłacić.
Jacoba czuła, jak gorący rumieniec oblewa jej policzki.
- Nikt dotąd nie obraził mnie z taką perfekcją jak ty - powiedziała łamiącym się
głosem. - A teraz proszę cię, wyjdz.
- Oczywiście.
Lekko, cichym krokiem drapieżnika zbliżył się do drzwi. Na koniec odwrócił się i
zapowiedział:
- Wkrótce się zobaczymy. Nie zapomnij o terminie otwarcia kampanii.
- Mam to zanotowane w kalendarzu - odpowiedziała głucho.
Kiedy wyszedł, bezsilnie opadła na fotel. Zamknęła oczy i próbowała zapanować
nad dojmującymi uczuciami przykrości, wstydu i upokorzenia. Starała się nie
myśleć o czekających ją w niedalekiej przyszłości spotkaniach z tym człowiekiem i
o wspólnych obowiązkach związanych z promocją i reklamą perfum.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]