[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będą tracić czasu na pertraktacje.
Zwiastun Burzy wyskoczył z pochwy, zdając się prowadzić dłoń Elryka, tak
że albinos uniósł ciężkie ostrze nie czując nawet jego wagi.
Moonglum dobył obu swych mieczy, trzymając krótszy z nich w tej samej
ręce, którą dzierżył wodze konia.
Wojownicy rozciągnęli się w półkole i runęli na dwójkę przyjaciół, wzno-
sząc dzikie okrzyki wojenne. Elryk poderwał konia. Wierzchowiec wspiął się na
tylne nogi i w tym samym momencie ostrze Zwiastuna Burzy zatopiło się w gar-
dle pierwszego napastnika. Z rozdartego ciała buchnął smród podobny zapachowi
siarki. Pierwszy wojownik, krztusząc się i bezskutecznie starając się złapać od-
dech, umarł, a z jego szeroko otwartych oczu wyzierała pełna świadomość okrut-
nego przeznaczenia, które stało się jego udziałem  Zwiastun Burzy bowiem
84
wydzierał pokonanym dusze na równi z krwią.
Melnibonéanin, dziko ciÄ…wszy kolejnego wroga, odrÄ…baÅ‚ mu prawÄ… rÄ™kÄ™ i roz-
płatał zwieńczony pióropuszem hełm wraz ze znajdującą się pod nim czaszką.
Deszcz i pot spływały po bladej, ściągniętej twarzy, zalewając płonące purpurą
oczy. Albinos zmrużył powieki i chwiejąc się w siodle odwrócił się, by odbić cios
świszczącego jataganu; sparował uderzenie, związał klingę z klingą barbarzyńcy,
po czym jednym ruchem nadgarstka rozbroił przeciwnika, który zawył niczym
wilk do księżyca. Długi, przenikliwy krzyk rozbrzmiewał jeszcze przez moment,
póki piekielny miecz nie wydarł pokonanemu duszy.
Elryk, czując odrazę do samego siebie, wykrzywił twarz, lecz nadal walczył
z nadludzką siłą. Moonglum starał się nie wchodzić albinosowi w drogę, wiedząc,
że miecz Melnibonéanina lubi odbierać życie jego przyjacioÅ‚om.
Wkrótce pozostał tylko jeden z przeciwników. Elryk rozbroił go i powstrzymał
miecz, już sięgający ku szyi barbarzyńcy.
Pogodzony z myślą o czekającej go okrutnej śmierci mężczyzna powiedział
coś w gardłowym języku, którego brzmienie nie było Elrykowi obce. Albinos za-
stanowił się przez chwilę i zdał sobie sprawę, że jest to mowa zbliżona do jednego
z wielu starożytnych dialektów, które jako czarnoksiężnik musiał poznać dawno
temu w Melniboné.
 Jesteś jednym z wojowników Terarna Gashteka, Zwiastuna Pożogi  ode-
zwał się w tym samym języku.
 To prawda. Ty zaś musisz być Złym o Białej Twarzy, o którym wspominają
legendy. Błagam cię, byś zabił mnie zwykłym mieczem, nie tym, który trzymasz
w ręce.
 Nie mam zamiaru cię zabijać. Przybyliśmy tu, by przyłączyć się do Terarna
Gashteka. Zaprowadz nas do niego.
Barbarzyńca pośpiesznie skinął głową i szybko wdrapał się na swego wierz-
chowca.
 Kim jesteś, że przemawiasz Wysoką Mową naszego ludu?
 ZwÄ… mnie Elrykiem z Melniboné. Czy sÅ‚yszaÅ‚eÅ› kiedyÅ› to imiÄ™?
Wojownik potrząsnął głową.
 Nie, ale od pokoleń nikt poza szamanami nie posługiwał się Wysoką Mową.
Ty zaś nie wyglądasz na szamana. Ubierasz się jak zwykły wojownik.
 Obaj jesteśmy najemnikami. Ale dość już o tym. Resztę wyjaśnię twojemu
przywódcy.
Pozostawiwszy trupy na pastwę szakali, przyjaciele ruszyli za trzęsącym się
w siodle barbarzyńcą.
Wkrótce dostrzegli ścielący się po ziemi dym pochodzący z wielu ognisk, a po
pewnym czasie ujrzeli rozciągające się na sporej przestrzeni obozowisko potężnej
armii barbarzyńskiego wodza.
85
Obóz obejmował co najmniej milę wielkiej równiny. Wojownicy mieszkali
w wysokich, okrągłych namiotach ze skór rozpiętych na rusztowaniach. Wielkie
zbiorowisko ludzkie wyglądało niczym prymitywne miasto. Mniej więcej w jego
centrum znajdowała się duża konstrukcja, ozdobiona pstrymi jedwabiami i broka-
tami.
 To musi być siedziba Terarna Gashteka  powiedział Moonglum w ję-
zyku Zachodu.  Widzisz, na wpół wyprawione skóry swego namiotu pokrył
chorągwiami podbitych miast.  Mały człowieczek spoważniał nagle, ujrzawszy
podarty sztandar Eshmir, flagÄ™ z wizerunkiem lwa z Okary i poplamiony krwiÄ…
proporzec pogrążonego w smutku Changshai.
Pojmany wojownik prowadził przyjaciół pomiędzy szeregami siedzących
w kucki barbarzyńców, patrzących na nich niewzruszenie i mruczących coś mię-
dzy sobą. Przed wejściem do siedziby Terarna Gashteka stała oparta jego potężna
dzida bojowa ozdobiona innymi jeszcze trofeami poprzednich podbojów: czasz-
kami i kośćmi pokonanych książąt i królów.
 Nie można dopuścić, by ktoś taki zniszczył odrodzoną cywilizację Mło-
dych Królestw  powiedział Elryk.
 Młode królestwa są prężne  zauważył Moonglum.  Ich upadek na-
stępuje dopiero, gdy się zestarzeją, a wówczas częstokroć przyczyniają się doń
ludzie pokroju Terarna Gashteka.
 Póki żyję, barbarzyńcy nie zniszczą Karlaak. Nie dotrą nawet do Bakshaan. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •