[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dodawała pewności siebie.
Po deserze  znakomitym tiramisu  opuścili restaurację. Shane otworzył
przed nią drzwi wozu. Miał czarny samochód, który wyglądał na szybki. Paige
nie znała się na markach wozów. Nie lubiła te\ hokeja i nigdy nie słuchała  The
Eagles . Część jej wcześniejszej pewności siebie wyparowała, więc dziewczyna
nie pytała, dokąd jadą, póki nie zatrzymali się na pustym parkingu.
Zdumiona spojrzała na du\y budynek.
 To lodowisko.
 Nie da się zaprzeczyć.
 Nie przyszliśmy na mecz hokeja, prawda?
 Z pewnością nie  zapewnił, lecz potem wyjął z baga\nika parę
zu\ytych ły\ew, najwyrazniej swoich.
 Więc po co tu przyjechaliśmy?  spytała.  Wygląda, \e lodowisko jest
zamknięte  dodała, kiedy poprowadził ją w stronę wejścia.
 Bo jest. Ale znam stró\a, a on pozwala mi czasem pojezdzić. Umiesz
jezdzić?  spytał, kiedy jakiś mę\czyzna z bródką i szerokim uśmiechem
otwierał drzwi i wpuszczał ich do środka.
 Trochę  odpowiedziała ostro\nie.  To dlatego kazałeś mi się ubrać na
kolację w coś wygodnego?
 Mhm. Myślałem, \e się trochę zabawimy.
 Na lodzie?  W jej głosie brzmiał sceptycyzm.
 Na lodzie.  Uniósł brew.  Nie zamierzam cię uwodzić na samym
środku tafli.
Czemu nie?  chciała spytać. Pewnie nie uwa\ał jej za szaloną kobietę
taką jak Joan Harding, złodziejkę narzeczonych. Nie \eby chciała zostać
złodziejką narzeczonych, miała swoje zasady. Ale bycie szaloną kobietą
wydawało się atrakcyjne dla kogoś, kogo nazwano nudnym i tępym. Ostatecznie
jak wielu ludzi na myśl o bibliotekarce widzi oczyma duszy dziką kobietę?
Niewielu.
Tak czy inaczej, miała asa ukrytego w rękawie.
 Pomóc ci wło\yć ły\wy?  spytał, kiedy po\yczył u Berniego, stró\a
lodowiska, parę w jej rozmiarze.
 Pewnie  odparła.
Usiadła i wyciągnęła nogę, gdy tymczasem Shane przyklęknął przed nią.
Znowu przypomniał jej się Kopciuszek.  Ach, pantofelek  czy raczej ły\wa 
pasuje doskonale. To ty będziesz moją \oną . Najwyrazniej jednak myśli
Shane a wędrowały innymi ście\kami, bo nic nie powiedział.
 Czy to kolejny punkt na twojej liście?  spytała Paige.  Idealna \ona
musi być ły\wiarką?
Przerwał sznurowanie jej buta i spojrzał karcąco.
 Ju\ ci mówiłem, \e dałem sobie spokój z listą.
 Do stringów i miłości do  The Eagles trudno coś dodać, co?
 Zapomnij wreszcie o tym idiotyzmie. Dasz radę wstać?
 Spróbuję.
Zagryzła wargę i ostro\nie podniosła się z miejsca.
 Oprzyj się na mnie  polecił, po czym objął ją w pasie i poprowadził na
lód.  W porządku. Teraz spróbuj złapać równowagę. Zaczniemy powoli.
Obrócił się do niej twarzą, ujął ją za ręce i jadąc w tył, pociągnął za sobą.
 Niezle ci idzie.
Kiedy przejechali pół koła, zaproponowała:
 Pozwól mi spróbować samej.
Wydawał się zaniepokojony.
 Jesteś pewna? Kiwnęła głową.
 Chyba mi się uda.
 W porządku. Tylko pamiętaj...
Reszty nie dosłyszała. Wykręciła mu przed nosem piękny piruet, po czym
odjechała w znakomitym stylu, którego nie powstydziłaby się profesjonalistka.
 To tylko domysł, ale czy robiłaś to ju\ wcześniej?
 Co robiłam? Nabierałam policjanta? Kto, ja? Nigdy w \yciu.
 Nadal nie wiem o tobie mnóstwa rzeczy, prawda?
 Właśnie.
 Co nie znaczy, \e nie podoba mi się to, co ju\ wiem  dodał, chwytając
ją w ramiona, zanim umknęła mu znowu.
 Wiem na przykład, \e lubię to  mruknął z ustami przy jej ustach.
Przycisnął ją do bandy, tak \e znalazła się między jej obrze\em a ciałem
mę\czyzny. Od lodu bił chłód, lecz jego ciało promieniowało ciepłem. A co do
jego pocałunku... był jak płomień, który ogarnął ją bez reszty. Znowu jej dobre
intencje poszły z dymem. I znowu odpowiadała na ka\dy jego ruch w pełen
inwencji, seksowny sposób. I znów... im przerwano.
Tym razem na ziemię sprowadził ich dziecięcy śmiech  więcej ni\
jednego dziecka. Paige oderwała się od mę\czyzny i zobaczyła, \e są otoczeni
przez maluchy.
 Mówiłeś, \e lodowisko jest zamknięte  wypomniała mu.
 Bo jest. Wpuszczają tylko moich szczególnych przyjaciół  wyjaśnił.
 Ja jestem szczególna!  zawołała dziewczynka z warkoczykami.
Paige rozpoznała w niej Brittany.
 I ja  dodała druga, podczas gdy nieśmiałe dziecko obok niej stało,
przyglądając się bez słowa.
 Pojezdzić z wami?  spytała Paige. Ta nieśmiała kiwnęła głową. Zaraz
potem dziewczynę otoczył krąg maluchów chcących nauczyć się jezdzić. Starała
się je instruować, równocześnie poświęcając szczególną uwagę małej Lei,
pamiętając, \e bycie tą spokojną i cichą nie zawsze jest łatwe.
Dopiero kiedy Shane uformował wę\a, ka\ąc dzieciom złapać się
nawzajem w pasie, Paige miała szansę stanąć z boku i przyjrzeć się całej
gromadce.
Zauwa\yła, \e mę\czyzna świetnie sobie radzi z maluchami. Jej myśli
wypowiedziała na głos kobieta stojąca obok.
 Jest niesamowity, prawda? Przepraszam, \e dzieciaki przerwały wam w
taki sposób. Mam na imię Sheila. Sheila Romerez. Jestem dyrektorem Hope
House.
Sheila, w d\insach i podkoszulku, stanowiła uosobienie \yczliwości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •