[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekazać piłki.
Na tę myśl uśmiechnęła się szeroko, spoglądając wprost w jego zmrużone oczy;
niespodziewanie odniosła wrażenie, że tym razem to nie on, ale ona całkowicie
panuje nad sytuacją i poczuła ogromną radość.
- Spence - odezwała się po chwili - pozwól, by piłka swobodnie toczyła się po
boisku. To bardzo proste. Wierz mi.
Ten żart, zamiast go rozbawić, tylko wzmógł jego irytację.
29
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę prosisz mnie o coś podobnego!
Corey posłała mu kuszące spojrzenie spod rzęs.
- A kogo innego mogłabym poprosić? Ale może rzeczywiście masz rację. Może
powinnam się zwrócić do Douga, by mi pokazał. co takiego robię, że...
- No dobrze. Zaczynajmy, byle mieć to jak najszybciej z głowy -przerwał jej
niespodziewanie.
Wciąż trzymał kolano założone na udo, tak że nie mogła usiąść bliżej.
- Czy mógłbyś zrobić coś z tą nogą?
Opuścił ją bez słowa, poza tym jednak nie zmienił pozycji. Corey przysunęła się
do niego, by spojrzeć mu prosto w twarz.
- I co dalej? - zapytał niecierpliwie, wciąż trzymając ramiona skrzyżowane na
piersi.
Już od dawna miała przygotowaną odpowiedz.
- Udawaj, że jesteś Dougiem, a ja będę odgrywać samą siebie.
- Nie zamierzam być jakimś Johnsonem - odparł kwaśno.
- Bądz kimkolwiek chcesz, tylko mi pomóż, OK?
- W porządku - rzucił sucho. - Już pomagam.
Corey czekała, żeby się poruszył i chwycił ją w ramiona, zrobił cokolwiek.
- Gdy tylko będziesz gotowy, możesz zaczynać - oznajmiła, gdy wciąż nie
wykazywał ochoty, by przejąć inicjatywę.
- Dlaczego to ja mam zacząć? - zapytał z irytacją.
Corey spojrzała na jego minę i z trudem powstrzymała się od śmiechu. Na
początku dzisiejszego wieczoru miała nadzieję, że wreszcie spełni się największe
marzenie jej życia - Spence będzie ją całował i to naprawdę namiętnie. Bardzo
tego pragnęła, ale bała się jednocześnie, że okaże się przerazliwie
niedoświadczona. Tymczasem okazało się, że to Spencer czuje się niepewny i
wytrącony z równowagi, ona natomiast jest rozbawiona i całkowicie zrelaksowana.
- Ty powinieneś zacząć - zaczęła wyjaśniać - bo tak zazwyczaj ... zaczynają się te
sprawy.
Kiedy wciąż siedział jak skamieniały, spojrzała na niego z udawaną troską.
- Chyba wiesz, co zrobić?
- Tak mi się zdaje.
- Bo jeśli nie jesteś pewien, mogę ci podpowiedzieć. Większość facetów... - Corey
urwała.
30
W końcu do Spence'a dotarła absurdalność tej sugestii. Z jego twarzy zniknął
wyraz irytacji, a w oczach zapaliły się wesołe iskierki.
- Co robi większość facetów? - zapytał z szerokim uśmiechem, przyciągając ją
bliżej do siebie. - Czy tak właśnie zaczyna Johnson?
Pochylił głowę i Corey pomyślała, że za chwilę pocałuje ją tak namiętnie, że straci
przytomność, a tymczasem doczekała się jedynie niezdarnego całusa, który
wylądował gdzieś w okolicach kącika jej ust. Pokręciła zdecydowanie głową.
- Nie? - żartobliwie zdziwił się Spence. Przygarnął ją do siebie w niedzwiedzim
uścisku i skubnął ustami płatek jej ucha. - A co powiesz na to?
Corey nagle zdała sobie sprawę, że postanowił nie traktować jej poważnie i
przestraszyła się, że wszystko się skończy jedynie na takiej niewinnej zabawie.
Zdecydowała, że nie dopuści, by jej starannie opracowany plan miał doprowadzić
tylko do tego, ale nie mogła powstrzymać się od śmiechu, gdy Spence pokazywał
jej, jak wyobraża sobie kolejne zachowania nieszczęsnego wyimaginowanego
Douga Johnsona.
- Założę się, że to jego ulubiona technika. - Zbliżył twarz do twarzy dziewczyny,
jakby zamierzał ją pocałować, po czym zderzył się z jej nosem. - Czyżbym nie
trafił? - Odwrócił się w drugą stronę i znów szturchnął ją w nos. - Czyżbym
jeszcze raz spudłował? Zanosząc się śmiechem, Corey oparła czoło o jego szeroką
pierś. Spence tymczasem odchylił jej głowę i zaczął się ocierać nosem o szyję
niczym rozbrykany szczeniak.
- Daj mi znać, jak już oszalejesz z pożądania - wyszeptał. -Czyż nie jestem
wspaniały? - spytał po chwili. - Czyż nie jestem naprawdę wspaniały?
Rozbawiona Corey spojrzała mu prosto w oczy i energicznie pokiwała głową.
- Jesteś absolutnie cudowny i... w niczym nie przypominasz Douga.
Uśmiechnął się szeroko, doceniając żart, i w owej chwili przyjaznego milczenia,
gdy Spence obejmował ją niezobowiązująco, poczuła się niezwykle
usatysfakcjonowana. Pełna życia. Uładzona ze światem. I on czuł się podobnie -
nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Była też absolutnie przekonana,
że Spencer pocałuje ją znowu, i że żarty już się skończyły.
Ani na moment nie spuszczając wzroku z jej twarzy, pochylił głowę.
31
- Myślę, że nadszedł najwyższy czas - powiedział cicho - by w bardziej naukowy
sposób podejść do problemu.
Całe ciało Corey zesztywniało, gdy poczuła jego wargi na swoich. Niewątpliwie
spostrzegł jej reakcję, ponieważ zaczął całować ją delikatnie po policzku, mrucząc
pod nosem:
- %7łeby uzyskać miarodajne dane... - przesunął usta w górę jej twarzy -...obie strony
muszą... - wodził teraz wargami wokół jej ucha -...brać aktywny udział... - położył
rękę na karku Corey i wygiął jej szyję, by mieć lepszy dostęp do warg -...w
eksperymencie.
Przywarł do jej ust, zwiększając cały czas siłę pocałunku, rozchylając wargi Corey
i wprawiając ją w ekstatyczne drżenie. Jęknąwszy z przyjemności i pożądania,
Corey przesunęła dłońmi po jego piersi i całkowicie poddała się chwili.
Spence sięgnął do jej włosów i jednym, zdecydowanym ruchem wyjął
przytrzymującą je klamrę. Jasne pasma spłynęły na nich niczym woal i nagle
wszystko wymknęło się spod kontroli. Corey oddawała mu pocałunki, coraz
bardziej się do niego przytulając.
Odruchowo Spencer zaczął pieścić jej piersi, po czym mocno objął je dłońmi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •