[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaliczono. Tak mowia ustawy i tak musi byc. Pracy w obozie koncentracyjnym tez nie
wlicza sie do renty. Wyszlo na to, ze cale zycie bylem pasozytem. Nie mialbym zalu,
gdybym w czasie wojny i po wojnie trudnil sie handlem, kombinatorstwem,
waluciarstwem&
Piecset zlotych miesiecznie mowil z ironia. Na co to i za co to. Chyba zycie swoje
przezylem uczciwie. A wiec za co ta kara? "Nie pracowales mowia wiec tylko tyle ci
sie nalezy". Ja nie chce wysokiej renty mowil Marian niech mi dadza taka, jaka
moze otrzymac urzednik sredniej kategorii. Niech dadza osiemset dziewiecset
zlotych miesiecznie, tak jak powinni dac czlowiekowi, ktory przez cale zycie uczciwie
zyl, pracowal. Mam przetoki i dreny. Do tego potrzebuje duze j ilosci materialow
opatrunkowych. I tu znow wtraca sie ustawa: "Materialow opatrunkowych nie wydaje
sie na recepty lekarskie". Musze kupowac sam, z mojej renty. Zirytowalo mnie to i
napisalem do prasy. Napisalem miedzy innymi: "Piszecie wciaz o dalszych, kolejnych
ofiarach bomby atomowej na Hirosime, ale slowa nigdy nie napiszecie o dalszych,
kolejnych ofiarach hitlerowskich obozow koncentracyjnych". To ich poruszylo.
Przyjechalo do mnie trzech. Cala komisja. Jeden z prasy, drugi z Rady Narodowej,
trzeci z Wydzialu Zdrowia. Naradzili sie i przyznali mi pewna ilosc materialow
opatrunkowych miesiecznie bezplatnie. Przydzial nie pokrywa zapotrzebowania, ale
to juz jest duza ulga w moim rentowym budzecie.
Tak, to nie jest wesola sytuacja-powiedzialem, gdy Marian skonczyl i- swoje zale
ale jesli sie dobrze zastanowic& to kto tu jest wlasciwie winien? Kto winien? Na
pewno nie ja! odpowiedzial z gniewem.
Wiec kto?
Kto winien?
Przy tym pytaniu pomyslalem o wielu ludziach, z ktorymi mnie los zetknal w
sanatorium. Pomyslalem o "majorze", Antosiu, "Sierotce Marysi", Ewie, Mietku,
Stasiu "Niemowie" i znow nasunelo sie pytanie: Kto winien?
8 "PSYCHOTERAPIA"
Szaleje epidemia grypy, ktora w tym roku jest wyjatkowo zlosliwa. Ale jak sie jej
ustrzec? Codziennie trzeba isc do pracy, stykac sie z ludzmi chorymi na grype.
Zaden lekarz nie da zwolnienia z pracy czlowiekowi choremu na gruzlice tylko
dlatego, ze ten sie boi grypy!
Grypa to czesto rozbudzenie procesu gruzliczego u czlowieka zaleczonego. Grypa
to w wielu przypadkach nowe zmiany chorobowe, a nawet przesiadka na "drugi
swiat" w przyspieszonym tempie. Mozna wystrzegac sie zaziebien, zapalenia pluc,
lecz jak ustrzec sie grypy?
Istnieje jednak jeszcze ludzki rozsadek! Tym razem zabraklo mi rozsadku.
"Zlapalem" temperature. Trzy dni lezenia w lozku i temperatura minela. A wiec
jestem zdrowy i zamiast do lekarza po dalsze zwolnienie, ktore bym na pewno
otrzymal, poszedlem do pracy. Po dwoch dniach znow temperatura, wysoka, z utrata
przytomnosci. Nastepne cztery dni juz mniejsza, jeszcze tydzien lezenia w lozku i&
czuje sie zle. Po dwoch tygodniach przeswietlenie. Diagnoza: Rozwalilo dziure w
plucu i sa jakies nowe zmiany. W poradni wystawiono wniosek i wkrotce jechalem na
"stare smiecie" do Otwocka.
Na terenie sanatorium, zanim doszedlem do pawilonu, przypadkowo spotkani
pracownicy witali mnie jak dobrego znajomego. Spotkalem tez kilku znajomych z
poprzednich pobytow. Zawodowi pacjenci. Po zalatwieniu formalnosci w kancelarii
poszedlem na oddzial.
Oddzialowa, stara znajoma, przywitala mnie zartobliwie:
Kogo nam tu przyslali? To juz nie mogli dac pana na inny oddzial? Mogli, ale nie
chcialem. Powiedzialem w kancelarii, ze moge isc tylko na pani oddzial albo wracam
do domu. Czy moze byc gdzie lepiej niz u pani? Wiem juz co mozna, a czego nie
mozna. Wiem, ze pani duzo krzyczy, ale nie skarzy lekarzom, a najwazniejsze to, ze
pani mnie ciut-ciut lubi. Moze nie?
No, juz dobrze, niech pan zostanie. Ale do ktorego pokoju ja pana dam? Gdyby
pan przyjechal wczesniej bylo miejsce w pokoju dwuosobowym, ale ten pokazala
przechodzacego mezczyzne prosil ordynatora o przeniesienie z duzego pokoju.
Bolek, stary, zajales moje miejsce! powiedzialem, gdy podszedl, zeby sie
przywitac.
To wy sie znacie? zapytala oddzialowa.
Musowo odpowiedzial Bolek. Jestesmy z jednej parafii Czerniakow. Mialem w
poblizu sklep z miesem.
To pogadajcie sobie, a ja za chwile przyjde powiedziala oddzialowa i weszla do
dyzurki.
Co teraz robisz? zapytalem.
Teraz to choruje i lecze sie, a jak wyjde, wydzierzawie od panstwa ze dwiescie
metrow szosy w dobrym punkcie i& wiesz, jak jest: "Oddaj, frajer, forse, bo zgubisz;
a tam dalej stoi drugi, gorszy, moze uderzyc".
Dlaczego?
Jak to dlaczego? zdziwil sie Bolek. Cale zycie bylem rzeznikiem, teraz mi nie
pozwola pracowac przy miesie, a za stary jestem, zeby zmieniac zawod. Nie mam
dzieci, zeby daly jesc. Wiec co mam robic?
Jestes stary nygus, to dasz sobie rade.
Musowo, przeciez z glodu nie zdechne, wyrabiam rente inwalidzka. Dalsza
rozmowe przerwala oddzialowa.
Wszedlem z walizka do pokoju.
Czesc, panowie wczasowicze!!! zawolalem od progu, Leza w tym pokoju
chorzy? Jesli tak, to ja wysiadam.
Nie blaznuj, przywitaj sie z zadowoleniem zawolal jeden, ktory schylony szukal
czegos w szafce i teraz podniosl sie, zeby zobaczyc, kto to tak sie przedstawia.
Jak sie masz, Jurek! zawolalem. Znow lezysz?
Nie znow, tylko jeszcze. Jak widzisz. Juz przeszlo rok i& coraz gorzej.. Juz tylko
skora i kosci.
Nie przejmuj sie. Teraz juz lekarze nie pozwalaja tak szybko umierac. A ty, jesli sie
gorzej nie rozchorujesz, to bedzie ci ciezko umrzec. Trzymaj sie. Kichaj na gruzlice,
grunt to serce i charakter. A teraz zapoznaj mnie z kolegami&
Adam przedstawil sie "lobuz" lezacy na trzecim lozku. Wladek. Antos.
Genek. Janek przedstawiali sie kolejno.
Wczoraj mowilem chlopakom o tobie, ze przyjezdza tu jeden taki, przy ktorym
nigdy nie moze byc smutno i nudno powiada Jurek.
Tym razem wszedlem w nowe otoczenie z miejsca, bez okresu obserwacji, ktorej
dokonuja starzy kuracjusze, zanim ustala swoj stosunek do nowego.
Poniewaz wszyscy "lokatorzy" przebywali juz dluzszy czas w sanatorium i mowili
sobie po imieniu, wiec bez zadnych wstepow powiedzialem, ze wlaczam sie do tego.
A teraz, chlopaki, druga wazna sprawa. Kazda drake, kazde wykroczenie czy tez
nieporozumienie bedziemy rozsadzac sami i kazdy musi sie podporzadkowac decyzji
wiekszosci. Zgoda?
Zgoda! odpowiedzieli chlopaki z zapalem.
Przerwalismy rozmowe, bo weszla, salowa, zeby zrobic poranne porzadki. Czyje
to paczki leza na oknie? zawolala podniesionym glosem. Zabrac to stad! Wiecie,
ze na oknie nic nie ma prawa lezec.
A gdzie mamy trzymac jedzenie? pyta Janek. W szafce sie nie miesci, a w
pokoju goraco, wedlina szybko sie psuje. Wszedzie trzymaja na oknach.
Nic mnie nie obchodzi, gdzie bedziecie trzymac, ale na oknie nie wolno!
Sluchalem krzyku salowe j, tlumaczen kolegow i wzbierala we mnie zlosc. Wreszcie
nie wytrzymalem i mimo ze nic mojego na oknie nie lezalo, zapytalem spokojnie:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]