[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ciekawi mnie, czy przed wypadkiem miałam ochronę.
 To ja czuwałem nad pani bezpieczeństwem.
 W takim razie będziesz mógł mi pomóc. Chcę wyjść, ale nie wiem
dokąd. Nie wiem, jakie miejsca lubiłam. Skoro wszędzie mi towarzyszyłeś,
może pokażesz mi dzisiaj niektóre z tych miejsc.
Po namyśle Stavros wyjął z kieszeni komórkę i wybrał numer. Wyrzucił
z siebie potok greckich słów, kilka razy pokiwał głową, po czym przekazał jej
telefon.
95
R
L
T
 Pan Anetakis chce z panią rozmawiać.
 Litości!  Rzuciła Stavrosowi oskarżycielskie spojrzenie, ale ochroniarz
pozostał niewzruszony.
 Jakie kłopoty sprawiasz, agape mou?  usłyszała po drugiej stronie
słuchawki.
 Chcę pojechać w kilka miejsc. Obiecuję, że wrócę na lunch.
 Miłego poranka. Uważaj na siebie. Gdybyś miała się spóznić, niech
Stavros da mi znać. Spotkamy się w mieście, żebyś nie musiała wracać do
domu. Do zobaczenia.
Marley oddała telefon Stavrosowi.
 Musimy odbyć poważną rozmowę o twojej gadatliwości.
 Zapewniam panią, że odbyliśmy niejedną taką rozmowę  oznajmił bez
mrugnięcia okiem.
Uśmiechnęła się. Patrzyła, jak Stavros sięga ręką do słuchawki w uchu i
wyrzuca z siebie polecenia po grecku.
Po chwili przed budynek zajechał samochód, z którego wysiadł kolejny
ochroniarz. Stawos umieścił Marley na tylnym siedzeniu, a sam zajął miejsce z
przodu.
 Dokąd pani życzy sobie jechać?  spytał Stavros.
 Nie wiem. Zawiezcie mnie w parę miejsc, które lubiłam odwiedzać,
dobrze?
Wyjechali na zatłoczone ulice Nowego Jorku.
Najpierw zatrzymali się pod małym bistro kilka przecznic od domu.
Stavros dał wyraz swemu niezadowoleniu, gdy okazało się, że Marley chce
wejść do środka, lecz spełnił jej prośbę.
W eskorcie dwóch ochroniarzy Marley znalazła się w przytulnym
gwarnym wnętrzu. To miłe miejsce nie wywołało jednak żadnych wspomnień.
96
R
L
T
Następnym przystankiem było niewielkie targowisko. Marley rzuciła
Stawosowi pytające spojrzenie.
 Lubiła pani gotować dla pana Anetakisa. Szczególnie kiedy wracał z
zagranicy. Tutaj kupowaliśmy potrzebne produkty, a ja nosiłem za panią
wszystkie torby  wyjaśnił z uśmiechem.
 Byłam aż tak męcząca?
 Towarzyszyłem pani z wielką przyjemnością.
 Dziękuję za miłe słowa. Dokąd teraz? Zajrzeli do biblioteki i sklepiku z
rękodziełem.
Choć oczyma wyobrazni widziała się w tych miejscach, nie poruszyły
one żadnej czułej struny. Kiedy auto zatrzymało się obok parku, zdjął ją
paniczny strach.
 Dobrze się pani czuje? Może powinniśmy już wracać. Zbliża się pora
lunchu  powiedział Stavros.
 Nie  zaoponowała. Wysiadła z auta. Mimo podskórnego niepokoju coś
ją tu ciągnęło.
Owinęła się szczelniej płaszczem. Wstrząsał nią wewnętrzny dreszcz.
Stavros i jego kolega szli za nią krok w krok.
Przeszło jej przez głowę, że jest o wiele ważniejsza, niż jej się wydaje.
Zatrzymała spojrzenie na kamiennej ławce.
Dotknęła dłońmi chłodnego kamienia. Ogarnął ją bezbrzeżny smutek. Już
tu kiedyś siedziała, pełna strachu i niepewności.
Pochyliła się i skryła twarz w dłoniach. Przeszłość była na wyciągnięcie
ręki, ciągle jednak nieuchwytna.
Poczuła na ramieniu czyjś dotyk.
 Nic pani nie jest? Zadzwonić po pana Anetakisa? Może zawiezć panią
do szpitala?  spytał Stavros.
97
R
L
T
 Nie, wszystko w porządku. Już tu kiedyś byłam. Czuję to.
 Często pani mówiła, że to pani świątynia dumania.
 Wygląda na to, że miałam o czym dumać.
Stavros zerknął na zegarek.
 Zadzwonię do pana Anetakisa. Lepiej, żeby przyjechał prosto do
restauracji.
Nie oponowała, gdy pomógł jej wstać z ławki i wziąwszy pod łokieć,
poprowadził do auta.
 Stavros, nie mów nic Chrysanderowi. Każe mi wrócić do domu i
położyć się do łóżka. Niedoczekanie jego. Mamy wybrać suknię ślubną. W
łóżku tego nie zrobię.
 Jeśli pan Anetakis zapyta, powiem, że odbyliśmy miłą przejażdżkę po
mieście.
 Wiedziałam, że za coś cię lubię.
Chrysander czekał na nich przed restauracją. Ponieważ był ze swoim
kierowcą, odesłał Stavrosa do domu.
W trakcie lunchu zapytał Marley, jak spędziła poranek. Opowiedziała o
miejscach, w które zabrał ją Stavros. Kiedy spytała go o to samo, spochmurniał
i zamilkł.
Nie chcąc psuć nastroju, zmieniła temat.
 Co to za wykwintne przyjęcie, na które mnie zabierasz?  spytała.
 To zależy, jak definiujesz wykwintność.
 Skoro tak, to dżinsy i bluzka dla ciężarnych będą w sam raz.
 Podobasz mi się w dżinsach, ale nie chcę, żeby inni oglądali twoją
kształtną pupę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •