[ Pobierz całość w formacie PDF ]

większość z nich stanowili rówieśnicy Adama.
Wstawali od stołu, kiedy przystanęła obok nich Alicja z
Karen na rękach. Dziewczynka natychmiast wyciągnęła rączki do
Adama. Alicja pochwaliła Ewę za wspaniałe efekty pracy,
tymczasem Ewa z roztargnieniem przyglądała się dziecku. Wcale
nie wydało jej się niestosowne, że wysoki barczysty mężczyzna
podrzuca na rękach niemowlaka.
Kiedy podszedł mężczyzna, który mógł być tylko mężem
Alicji, i objął żonę ramieniem, Ewa uświadomiła sobie, że
wszystkie pary nie bały się okazywać publicznie, co do siebie
czują. Ona zawsze wystrzegała się wszelkiego manifestowania
uczuć.
Spoglądając na otaczające ją małżeństwa, pomyślała, że
jeszcze nigdy nie spotkała tylu otwartych i serdecznych ludzi. Nie
mogła nie zadać sobie pytania, czy zachowywaliby się tak samo,
gdyby wiedzieli, kim naprawdę jest; wiedziała, że reakcja Adama
byłaby inna.
Gdy przedstawiono jej Fiska Rasmussena, odwróciła się,
zamierzając wrócić do malowania dziecięcych twarzyczek, a
wtedy Marta spytała Alicję, czy znalazła kogoś na miejsce
chwilowo niesprawnej Gladys.
- Jeszcze nie. Ale możesz mi pomóc, rozpytując w moim
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
imieniu.
Ewa zawahała się moment, oczami wyobrazni widząc
niezmącony spokój, jaki miałaby w letnim domku. Potem na tę
wizję nałożył się obraz dzisiejszych przedpołudniowych zajęć i już
wiedziała, że po tygodniu spędzonym w samotności oszalałaby z
nudów.
- Alicjo, nie jestem pewna, czy spełniam warunki osoby,
jakiej szukasz, ale chciałabym się zgłosić na
ochotniczkę.Wiedziała, że postąpiła słusznie, kiedy ujrzała na twa-
rzy młodej kobiety ulgę.
- Uratowałaś mi życie. Naprawdę, Karen nie sprawia żadnych
kłopotów. Zaraz po obiedzie zasypia, więc tylko przez godzinę do
mojego powrotu trzeba jej poświęcić więcej czasu.
Ewa poczuła dziwne ściskanie w dołku. Zupełnie zapo-
mniała, że Gladys nie tylko pomaga Alicji w prowadzeniu sklepu,
ale również opiekuje się dzieckiem. Ale czy to takie trudne? Jej
dyplom magisterski świadczył, że jest wystarczająco inteligentna,
by się nauczyć, jak zmieniać pieluszki niemowlęciu. Zresztą, jeśli
nastolatki mogą pilnować dzieci, ona też sobie poradzi.
- Nie ma sprawy.
Alicja pochyliła się i uściskała ją.
- Dzięki. Naprawdę spadł mi kamień z serca. Pod koniec dnia
przyjdę, żeby pozbierać wszystkie materiały, które zostaną, byście
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
razem Z Adamem nie musieli sobie już tym zaprzątać głowy.
Wtedy porozmawiamy o szczegółach.
Podając Karen ojcu, Adam rzucił Ewie aprobujące spoj-
rzenie. Jego ciepły uśmiech rozproszył resztki obaw. Adam
spojrzał na zegarek i powiedział:
- Oho, zrobiło się pózno. Wybaczcie nam, ale na Ewę już
czeka kolejka dzieciaków.
Reszta towarzystwa odprowadziła ich.
- Cieszę się, że zostajesz, Ewo. Zajrzę jutro do ciebie.
- Ja też - dodała Clarel. - Spójrzcie, tu są kołdry. Może pokaż,
która ci się podoba, to ci ją przyniosę. Jestem pewna, że
dziewczyny nie będą miały nic przeciwko temu.
Ewa wróciła do pracy otoczona serdeczną atmosferą. Co rusz
ktoś podchodził, by się przedstawić. Wśród nich był Roy
Schneider, który obiecał, że z samego rana zajmie się jej
samochodem i poinformuje, co jest zepsute. Bardziej zaskoczyło ją
to, że pojawiło się paru znajomych Adama. Przynosili coś do picia
i zamieniali z nią kilka słów.
Jedynym dysonansem było pewne wydarzenie, do którego
doszło póznym popołudniem. Mianowicie Ewa w pewnej chwili
się zorientowała, że ktoś ją obserwuje. Było to o tyle dziwne, że
przecież ludzie przyglądali się jej przez cały dzień. Tym razem
wyczuła dezaprobatę i uniosła wzrok znad nie-ukończonego
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
malunku. Zauważyła, że jakaś młoda, szczupła, ciemnowłosa
kobieta mierzy ją wzrokiem, zmarszczywszy czoło. Ewa nie
przypominała sobie, by przedstawiono jej nieznajomą. Z
pewnością zapamiętałaby ją, chociażby z uwagi na to, jak
dziewczyna była ubrana. Nawet z daleka rzucało się w oczy, że nie
musi się liczyć z pieniędzmi.
Niezrażona, Ewa uśmiechnęła się lekko. Jej przyjazny gest
spotkał się z jawną wrogością. Młoda kobieta odwróciła się i po
chwili zniknęła w tłumie. Dziewczynka, której buzię Ewa
ozdabiała rysunkiem, poruszyła się niecierpliwie i Ewa,
wzruszywszy ramionami, zapomniała o tajemniczej młodej
kobiecie.
Kiedy zwolniono ją z obowiązku malowania twarzy dzieci,
Adam zabrał ją na wystawę zwierząt. Chciał Ewę tam zanieść, ale
sprzeciwiła się mówiąc, że dobrze jej zrobi nieco ruchu.
Zaskoczona rozczarowaniem, jakie ujrzała na jego twarzy,
zorientowała się, że troszczy się o nią nie tylko jako lekarz, ale
również zwyczajnie, jak człowiek. Nic nie mogła na to poradzić,
że odkryciu temu towarzyszyło uczucie satysfakcji. Nie mogła też
zlekceważyć przyjemności, jaka stała się jej udziałem, gdy ujęła go
pod ramię, albowiem nalegał, by się na nim wsparła.
- Polecenie lekarza - powiedział.
- Przecież nie jestem twoją pacjentką. Mam tylko dwie nogi.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Nie myśl, że tego nie zauważyłem. To miła odmiana. Wciąż
się uśmiechał, kiedy w chwilę pózniej znalezli się
przed długim niskim pawilonem.
- Pozwól, że ci pokażę kilku swoich zadowolonych pa-
cjentów.
Ryk zwierząt zagłuszał gwar głosów, kiedy szli środkiem,
mając po obu stronach boksy. Ewę rozczulił widok owieczek i
różowych prosiaczków z malutkimi zakręconymi ogonkami.
Weszli do następnego budynku, gdzie - jak powiedział Adam
- przebywało kilku jego byłych pacjentów. Ewa rzuciła okiem na
potężne zwierzę w pierwszym boksie i cofnęła się o krok, kiedy na
ich widok wysunęło łeb ponad niskim ogrodzeniem.- To jest
krowa? Spojrzał na nią dziwnie.
- Tak. A co ci się w niej nie podoba?
- Jest tak wielka, że można na niej jezdzić jak na koniu!
Roześmiał się. Ewa przypomniała sobie krowy, które
widziała wcześniej z daleka. Najwyrazniej z bliska wyglądały
grozniej.
- Jeśli uważasz, że są duże, zaczekaj, aż zobaczysz byki. -
Pogłaskał dużą dłonią łeb krowy i poklepał ją czule. - Nie bój się,
nic ci nie zrobi.
Kiedy zwierzę odwróciło łeb w stronę Adama i niemal trąciło
go pyskiem, Ewa poklepała je po szyi. Krowa przysunęła się bliżej
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
do Adama i wcisnęła mu łeb pod pachę. Ewa uśmiechnęła się
widząc, jak Adam działa na wszystkie istoty rodzaju żeńskiego.
Dzięki jego wskazówkom Ewa nauczyła się, jak postępować
wobec zwierząt i stwierdziła, że dobrze się wśród nich czuje. Było
coś, co ją ujęło za serce w tych wielkich spokojnych krowach.
- Te zwierzęta są dobrze traktowane i ufają ludziom. -
uśmiechnął się Adam. - Nie mają powodu, żeby zachowywać się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •