[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kucając przy ceglastym chodniku z zwiędniętymi kwiatami wokół swoich bosych stóp.
Myśląc ciężko, chwyciła głowę w dłonie i zamknęła oczy.
Mikhail zmienić się po ich pierwszym razie. Zawsze intensywny, wpadł w głęboką wodę.
Chciał być z nią w każdej chwili, dotykać ją, patrzeć na nią.
Początkowo pławiła się w tej świadomość, ale prędko jego intensywność zaczęła ją dusić.
Nawet wtedy, przed tym wszystkim, nie mogła znieść zamknięcia, a jego miłość zaczęła
być właśnie taka. Pod wierzbą byli idealnie dopasowani, ale wkrótce jego pasja
pozostawiła ją w płytkim i nieodpowiednim uczuciu. Nie mogła go naśladować, nie mogła
nawet zrozumieć.
W końcu uciekła od niego. Weszła w ramiona mężczyzny, który ją fascynował i wiedziała,
że Mikhail nie będzie mógł mu zrobić krzywdy. I zrobiła to podczas noworocznego balu.
Trudno było sobie przypomnieć, co wtedy myślała. Może kochała teatralność i publiczne
rozstania, może pomyślała iż to zmusi Mikhaila do przyjęcia tej wiadomości na spokojnie.
Być może trochę się go bała. Nigdy nie śniła, że wyzwie Jean'a i zawstydzi wszystkich.
Wyszła z kwiatów i opadła na dzienny leżak przy basenie i przycisnęła poduszkę do piersi.
Wiez krwi by wiele wyjaśniało.
Kiedy Mikhail pocałował jej przecięcie tej nocy, odebrał jej oddech z piersi. Pobieranie krwi nie
było odpowiednie dla nastoletnich wampirów. Było to śmiele pokręcone, niegrzeczne i
seksowne. Jak mogła po tym trzymać na sobie majtki?
Ale czy tak mała ilość krwi mogłaby go powiązać na tyle lat?
Jedna kropla mogła jeszcze na niego wpłynąć po trzydziestu latach?
Przypomniała sobie wygłodniałą dzikość w sposobie w jaki ją pocałował na dachu. Jakby
nie całował nikogo przez lata.
Myśląc o tym, uświadomiła sobie iż nie słyszała, żeby Mikhail Faustin był kiedykolwiek z kimś
powiązany w romantyczny sposób.
Ach, cholera. Sięgnęła po kolejnego papierosa.
Ale jeśli był z nią związany, w jaki sposób przetrwał tak długo? Choć nie wiedziała wiele o
powiązaniu, słyszała, że połączone wampiry powinny oszaleć, gdy były pozbawione
swojego partnera. Mikhail rozkwitł. Był pieprzonym księciem Nowego Jorku.
Znowu upadła na kanapkę, gniotąc starannie ułożone poduszki. Nie było sposobu, żeby
dowiedzieć się więcej, dopóki Dominick się z nią nie skontaktuje. Jedyne co mogła zrobić, to
skupić się na tym co zrobi następnie.
Jeśli Mikhail był z nią związany, nawet w niewielkim stopniu, czego nie rozumiała, nie
podda się. Ale teraz miała plus, przez tą wiedzę. Nigdy jej nie zabije. Będzie jej groził, ale chciał
ją żywą. Oznaczało to także, że skoro ona go nie zabije, to nigdy nie zostawi jej w spokoju.
Zadzwonił strażnik przy bramie. Przybył Christian. Powiedziała im, że go wpuścili i
nasłuchiwała dzwięki drzwi. Gdy je usłyszała, wybiegła z cienia domu, śledząc go. Złoty
Christian, surfer i początkujący aktor, przyniósł ze sobą zapach morskiej wody i wosku do deski
oraz oleju silnikowego. Być może kiedyś będzie wielką gwiazdą.
- Alya?- obrócił się dookoła szukając jej.- Halo?
Kiedy nadal się wstrzymywała, nie mógł jej zobaczyć. Marszcząc brwi i zadzierając głowę,
wyszedł na zewnątrz. Zatrzymał się w pobliżu zmiętego łóżka dziennego.
- Gdzie jesteś?
Poruszając się po cichu, uniosła się za nim. Nawet udawane polowanie ją nakręcało.
Christian wiedział, że coś widziało w powietrzu, ale udomowieni ludzie bardzo zle
odczytywali swoje instynkty. Patrzyła jak włosy jeżą mu się na szyi.
- Alya?- szepnął niepewnie.
Tłumiąc śmiech, otworzyła usta i dmuchnęła na jego kark. Podskoczył. Złapała jego
ramiona od tyłu. Lubiła jak mięśnie tego dzieciaka obrastały tłuszczem, przez co stawał się
miękki jak foka.
- Niespodzianka - wymruczała mu do ucha, przesuwając dłoń pod jego koszulkę, na jego
gładki brzuch. Nawoskował go.
- O kurwa - zaśmiał się trochę niepewnie.- Jesteś w tym tak dobra. Wiedziałem, że to
musisz być ty, ale prawie posikałem się w spodnie.
Przesunęła jedną dłonią ku przodowi jego spodni.
Niebezpieczeństwo go podnieciło. Podobnie jak Dominacja.
- Myślę, że prawie doszedłeś.
Odwracając się w jej ramionach, odpowiedział spragnionym pocałunkiem. Zciągnęła mu
koszulkę przez głowę. Całując go cały czas zeszła z kanapki. Kiedy jego nogi uderzyły w
ramę, popchnęła go i upadł na plecy z dłońmi nad głową, gotowy na to co chciała.
- Maya nie była dzisiaj rano, prawda?
Potrząsnął głową.
No cóż. Mogła zabawić się z dwojgiem kochanków - jeden do wypicia, jeden do pieprzenia.
Jeśli napije się Christiana tak bardzo jak chciała, jego erekcja będzie niczym gówno. Jeśli
najpierw go przeleci, mogłaby umrzeć z głodu. Wszystko co mogła zrobić to losować.
Odpięła jego pasek i rozpięła jego dżinsy. Jako dobry surfer, Christian był komandosem.
Nieobciążony, jego penis wskoczył w jej dłoń.
- Chciałbym móc poruszać się tak szybko jak ty - powiedział.
- Nie będziemy się spieszyć - rozsunęła swój szeroki szlafrok i usiadła na nim okrakiem z
westchnieniem. Bardzo tego potrzebowała. Od spotkania z Mikhailem na dachu, trzymała
swoich karmicieli na zewnątrz.
- Alya - wyszeptał.- Jesteś tak cholernie... nie mogę wytrzymać.
- Będziesz - dotknęła jego podbródka i odwróciła tak że patrzył jej w oczy.
Jego powieki zatrzepotały i odwrócił głowę na bok, instynktownie odsłaniając gardło.
Przesuwając się niżej, pocałowała spód jego szczęki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •