[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szybkiego zamówienia.
Do popołudnia Max nie zadzwonił. Zadzwonił za to Jeffrey z
Rapid City znajdującego się w Dakocie Południowej, gdzie przez
kilka dni robił zdjęcia na specjalne zamówienie. Poinformował ją, że
dzisiaj nie wraca.
Diana zapewniła go, że daje sobie radę, ponieważ w środku zimy
nie ma zbyt wiele pracy. Zasugerował, żeby zamknęła galerię i poszła
do domu, zanim spadnie zapowiadany śnieg.
- Nawet prawie nie ma wiatru - zaprotestowała.
- To jeszcze jeden powód, żeby teraz wyjść. Zobaczymy się
jutro. Dziękuję, że potrafisz się dostosować do godzin pracy. Jesteś
skarbem!
46
Anula
ous
l
a
and
c
s
Niewiele płatków śniegu spadało z zachmurzonego nieba, kiedy
kończyła zamykanie galerii. Oderwana przez pogodę od pracy i mając
przed sobą perspektywę spaceru w zimnie na parking, nie myślała
nawet o Maksie. Wrzuciła klucze to torebki, odwróciła się w kierunku
ulicy i... zobaczyła go. Stał przed nią.
Był to taki szok, że aż się poślizgnęła na wilgotnym stopniu
schodów i upadłaby, gdyby jej nie złapał.
- Spokojnie - wymruczał. - Mam cię.
Tak, miał ją. W ramionach i z nosem przyciśniętym do jego
piersi. Oddychała zimnym powietrzem złagodzonym przez nagrzaną
jego ciałem wełnę kurtki. To nie pomagało jej za bardzo odzyskać
równowagi.
Max, jak to Max, puścił ją, kiedy uznał to za stosowne. Jego
duże zręczne ręce obejmujące jej łokcie zsunęły się do dłoni.
- Nie masz rękawiczek?
- Gdzieś je zostawiłam. Myślę, że w samochodzie.
- Idziesz do samochodu?
- Tak, a pózniej jadę do domu. Już zwątpiłam, że otrzymam
dzisiaj jakąś wiadomość od ciebie. Ale mogę zaraz znowu otworzyć
galerię.
- Nie chcę cię zatrzymywać w taką śnieżycę.
- Przecież śnieg nie pada - odpowiedziała. - A bardziej
zatrzymujesz mnie, nie puszczając moich rąk.
- Masz ochotę na kawę? - spytał.
- Mam w galerii wszystko co potrzebne, żeby zaparzyć kawę.
47
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Lepiej chodzmy gdzieś, gdzie jest już gotowa. Stojąc pod
wąską markizą osłaniającą wejście do galerii, Max wskazał na
sąsiedni dom.
- Co myślisz o tym miejscu?
Serce jej zamarło, kiedy podążyła wzrokiem w tamtym kierunku.
- U Alberta jest miło, ale...
Alberto był zafascynowany musicalami z Broadwayu i
dekorował ściany ich zdjęciami. Ostatnim razem, kiedy tam jadła,
siedziała pod wielkim posterem przedstawiającym jej matkę. Czuła się
dziwnie i niezręcznie, tym bardziej że nie chciała być łączona ze
swoją słynną rodzicielką, Maggie Fielding. W Sioux Falls cieszyła się
tym, że jest anonimową Dianą Young. Nie była tu córką Maggie i
Olivera Fieldingów.
- Ale? - spytał Max. - Czy tam nie dają kawy?
- Tak, ale...
- Czy jest gorąca?
- Tak.
- To dlaczego stoimy tutaj i marzniemy? Chodzmy.
Diana uspokoiła się odrobinę, kiedy spostrzegła, że plakat z jej
matką został zastąpiony przez Hugh Jackmana w białych spodniach i
hawajskiej koszuli. Alberto własnoręcznie odebrał od nich okrycia i
wskazał stolik.
- Ten, proszę. Jest ciepły i przytulny.
Ale Max wybrał jeden ze stolików stojących w rzędzie kabin
wzdłuż ściany.
48
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Wezmiemy jeden z tych. Potrzebujemy więcej miejsca do
omówienia interesów.
- Z taką ładną kobietą chce pan robić interesy? - Alberto wzniósł
oczy do nieba.
- I rozgrzać ją nieco - dodał Max. - Na dworze śnieżyca, a ona
zapomniała rękawiczek.
- To nie śnieżyca - sprostowała już po raz drugi. - To ledwie jej
podmuch.
Alberto zbeształ ją za brak rękawiczek, ale jego oczy zabłysły
zrozumieniem, kiedy Max wślizgnął się do kabiny i usiadł obok
Diany, a nie po przeciwnej stronie stołu. Gdy zamówił kawę, Alberto
zaprotestował.
- Jeśli chce pan rozgrzać damę, to najpierw musi ją pan
nakarmić. Możemy przygotować któreś danie z karty. A może podać
jakieś wspaniałe ciasto? Proszę się zdecydować, gdy będę przyrządzać
kawę.
Odszedł, a Max przysunął się bliżej do Diany. Ironiczny uśmiech
błądził w kącikach jego ust i rozpalił błyski w jego oczach koloru
nocnego lasu.
- Alberto kocha grać rolę autentycznego włoskiego gospodarza.
Zauważyłeś jego miłość do teatru?
- Trudno nie zauważyć. Wątpię, by to Eliza była odpowiedzialna
za wystrój tego wnętrza.
W trakcie rozmowy przysunął się tak blisko do Diany, że
dotykali się ramionami. To było zbyt dużo, by mogła się czuć
49
Anula
ous
l
a
and
c
s
swobodnie. Ciepło, które promieniowało od tego mężczyzny,
rozgrzało ją w jednej sekundzie aż po czubki palców u nóg.
Osłoniła twarz kartą z menu wielkości plakatu wiszącego za nią,
ale nie była w stanie rzucić na nią okiem. Krótkie spojrzenie na jego
dobrze umięśnione uda w obcisłych dżinsach spotęgowało uczucie
gorąca.
- Czy życzysz sobie coś jeszcze?
Diana zamrugała powiekami i ostrożnie obniżyła menu.
- Coś zjeść? - spytała, zwilżając wargi. - A ty będziesz jadł?
- Jadłem pózny lunch z Creedem, więc nie jestem głodny, ale nie
chcę cię krępować.
Potrzebowała kilku sekund, żeby odzyskać równowagę,
opanować reakcję na jego bliskość i przystosować się do załatwienia
spraw zawodowych. W międzyczasie studiowała menu, zła na siebie,
że burczy jej w brzuchu.
- Jadłaś lunch?
W odpowiedzi na jego pytanie westchnęła głęboko.
- Jeszcze nie.
- Nic dziwnego, że schudłaś.
- Wcale nie, przybyło mi nawet trochę w czasie zimy - broniła
się. Fala ciepła przepłynęła przez nią w odpowiedzi na jego
przeciągłe, powolne spojrzenie. Zamknęła z trzaskiem menu.
- Poproszę o ciasto czekoladowe.
50
Anula
ous
l
a
and
c
s
Po chwili Alberto przyniósł im kawę i przyjął zamówienie.
Kiedy odszedł, Diana zasygnalizowała, że już czas wziąć się do
roboty, i Max położył na stole pakiet zdjęć.
- Miałeś czas, żeby obejrzeć próbki?
- Tak - odparł. - Są dobre.
- Mówisz tak, jakbyś był tym zdziwiony.
- Jestem zdziwiony, że tak dobrze ci wyszła pierwsza tego typu
praca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •