[ Pobierz całość w formacie PDF ]

decyzję.  Ale to nie jedyny powód, dla którego tu się
znalazłem.
 Nie?
 Noro...  Położył rękę na jej ramieniu.  Po-
wiedz, czy czujesz się w moim towarzystwie skrępo-
wana?
Westchnęła i wreszcie spojrzała mu prosto w oczy.
 Tak  odparła z wrodzoną szczerością.  Chyba
jestem skrępowana. Wiem, że to brzmi idiotycznie,
ale... Widzisz, nie spodziewałam się, że jeszcze kiedyś
cię zobaczę. Po naszym pierwszym... dramatycznym
spotkaniu urosłeś w moich wspomnieniach do niewy-
34 Eileen Wilks
obrażalnych rozmiarów. Nierealnych. I nagle się tu
znalazłeś. Jakbyś spadł prosto z nieba. Okazuje się, że
to właśnie ciebie przysyła doktor Ibrahim... Przyjeż-
dżasz i... jesteś z krwi i kości.
Jej niespodziewana szczerość ułatwiła mu zadanie.
Poczuł ucisk w gardle.
 Noro... mój przyjazd tutaj to nie był całkowity
przypadek.
 Nie?... Nie rozumiem  zająknęła się.
Kosmyk włosów wysunął się jej ze zwiniętego
z tyłu głowy węzła.
 Owszem, przysłał mnie tu doktor Ibrahim, ale...
na moją usilną prośbę.  Alex odwrócił się i podjął
marsz. Przeczesał palcami włosy. Już sam nie wie-
dział, gdzie kończy się kłamstwo, a gdzie zaczyna
prawda.  Jestem teraz jakby zawieszony w próżni
 ciągnął.  Po tamtym wypadku wszystko się zmieni-
ło. Kiedy wyzdrowiałem, poleciałem do rodziców, do
Kairu. Akurat w tym czasie odwiedził ich doktor
Ibrahim. Opowiedział im o twojej pracy tutaj i o wa-
szym odkryciu. Zainteresowało mnie to pod wzglę-
dem zawodowym i... osobistym. Przekonałem go,
żeby wysłał mnie tu zamiast faceta, którego wyznaczył
wcześniej. Nie było to trudne.  Alex wyszczerzył
zęby, choć czuł, że coś podchodzi mu do gardła.
 A więc, jak DeLaney i Lisa stanowię w związku
z tym tak zwaną tanią siłę roboczą.
Nora przyjrzała mu się z powagą.
 Słyszałam o tobie. Niektórzy chętnie określają
cię jako dyletanta w tym zawodzie. Masz złą opinię...
 Ale mam też szczęście. Dzięki pewnemu stałemu
Taniec na pustyni 35
dochodowi mogę sobie pozwolić na lenistwo. Pracuję,
kiedy i gdzie mi się podoba. Pewnie niektórym to nie
w smak. Dyletant... obibok... gdzieś to już słyszałem.
 Czytałam twoją publikację w ,,Przeglądzie Ar-
cheologicznym  . Nie była to praca obiboka... ani
dyletanta.
Słysząc te słowa, Alex poczuł się absurdalnie wzru-
szony. Był dumny z tamtej pracy. Na moment zapom-
niał, że wcześniej kłamał. Odparł z nagłą szczerością:
 Kocham swoją pracę.
Nora ze zrozumieniem skinęła głową i Alex czuł, że
przygląda mu się z większą dozą ciepła i podziwu. Sam
chciał wierzyć w to, co mówił.
 Praca na wykopaliskach jest strasznie mozolna.
Ale przecież sam dobrze o tym wiesz. Myślisz, że już
w pełni odzyskałeś siły?  spytała.
 Lekarze tak sądzą.
Zawahała się.
 Widzisz... Zupełnie nie wiedziałam, co dalej się
z tobą działo. Nigdzie nie mogłam się dowiedzieć.
Wiem, że przewieziono cię do szpitala w Tel Awiwie,
ale kiedy tam dotarłam, nikt nie chciał mi nic powie-
dzieć, prócz tego, że żyjesz i że nie wolno do ciebie
wchodzić. Chyba nie powinnam mieć do nich żalu.
W końcu nie znałam nawet twojego imienia.
Alex nie wiedział o tym, że Nora pojechała za nim
do szpitala. Ta wiadomość wstrząsnęła nim.
 Ja... długo byłem nieprzytomny...  bąknął.  Po-
tem dowiedziałem się, że miałem transfuzję krwi.
Operowali mnie i odesłali do Stanów.
 Nic nie pamiętasz?
36 Eileen Wilks
 Tylko strzępy, jak przez mgłę.  Strzępy! Pamię-
tał doskonale zimno, strach, potworny ból. Już nie było
przy nim tych ciepłych rąk, zapachu bzu... Już nie
słyszał tego łagodnego głosu...  Podobno umarłem na
stole operacyjnym  wyrwało mu się.
 Co?!
 Serce mi stanęło.  Po co, u licha, jej to opowia-
da? Co mu się stało? Nie wolno mu mówić o sobie tyle
prawdy. Będzie musiał się tego oduczyć. Jednak nie
potrafił powstrzymać uśmiechu na widok jej nie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •