[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zyskała jednak pewność, że ma do czynienia z jednym z braci zakonnych.
 Brat Gaston , tak powiedział.
Tiril domyśliła się też czegoś jeszcze. Otóż nie znajdowała się w jednym
z francuskojęzycznych kantonów Szwajcarii, ona znajdowała się w samej Francji.
Upewniły ją w tym dalsze słowa Gastona, skierowane do podwładnych. Słowa
88
przepływały obok niej trudnym do pojęcia strumieniem, zorientowała się jednak,
że jest mowa o przeprawie przez Pireneje.
Zatem odwiozą ją do Hiszpanii! A potem on powiedział coś, co sprawiło, że
Tiril drgnęła. Wynikało z tego, że ma tam zostać uwięziona i czekać na kolejne
spotkanie rycerzy Zakonu. Najprawdopodobniej odbędzie się ono wkrótce.
Po tym wszystkim została znowu bezceremonialnie odprowadzona do lochu.
Erling i Móri powinni o tym wiedzieć, pomyślała i nagle ostry ból przeszył
jej serce. Z żalu i rozpaczy była bliska załamania. Erling i Móri. Ich przecież nie
ma już na tym świecie! Tiril jest teraz sama. Kompletnie sama, bo przecież mama
Theresa nie jest w stanie nic zrobić. A tylko oni, jej rodzina, wiedzą o istnieniu
potwornego Zakonu Zwiętego Słońca.
Mój Boże, nigdy więcej nie zobaczę dzieci, myślała przytłoczona nieszczę-
ściem.
Nieoczekiwanie zaczęła myśleć o promieniu księżyca, na który zwróciła uwa-
gę, kiedy napastnicy wiezli ją do lochu. Zobaczyła wtedy tylko jeden jedyny pro-
mień i doznała wrażenia, jakby on chciał jej coś przekazać. Może miał jej przesłać
od kogoś pozdrowienie? Powiedzieć, że nie powinna tracić odwagi?
W każdym razie tak to odebrała i to stanowiło wielką pociechę.
Rozdział 13
W blasku wczesnego poranka piąty wielki mistrz stał pomiędzy małym Do-
lgiem a rozległymi bagnami. Wiodła przez nie powrotna droga chłopca do domu,
którą powinien był pokonać jak najszybciej. Czas naglił. Wkrótce nie będzie moż-
na uratować jego ojca, może nawet już teraz jest za pózno. Dolg w żadnym razie
nie miał czasu na kolejną walkę.
Ale sytuacja wyglądała poważnie.
Zauważył, że światełka elfów na bagnach są bardzo zaniepokojone. Czekały,
być może przez setki, a nawet tysiące lat, na uwolnienie z tej ponurej  egzystencji
w postaci błędnych ogników. Teraz ratunek był już tak blisko i oto pojawia się
przeszkoda.
Zły wielki mistrz wznosił się nad chłopcem niczym góra. Był pochylony, miał
świdrujące, ciemne oczy, tyle w każdym razie Dolg dostrzegał.
Chłopiec był śmiertelnie przerażony. Ten mistrz stanowił dużo większe zagro-
żenie niż tamci czterej razem wzięci. Co to powiedziała strażniczka szafiru?
Próbował przypomnieć sobie słowa, lecz jego mózg był pusty. Znajdowało się
w nim jedynie miejsce na przerażenie.
Ale jedno wiedział mimo wszystko: nie wolno mu użyć wielkiego szafiru. To
najgorsze, co mógłby uczynić.
Kamień bowiem działał pozytywnie, jeśli nawet sprawiał, że jakieś istoty zni-
kały, to działo się tak dlatego, że one chciały zniknąć.
A wielki mistrz, którego miał przed sobą, nie żywił tego rodzaju pragnień, na
to Dolg mógłby przysiąc. Do czego ta ponura zjawa miała zamiar wykorzystać
magiczny kamień, nie wiadomo, ale Dolg zdawał sobie sprawę, że do niczego do-
brego, ani dla świata, ani dla samego kamienia. Wyłącznie dla wielkiego mistrza.
W głowie zaczynało mu się rozjaśniać. Powróciły słowa strażniczki:  Jeszcze-
śmy się go do końca nie pozbyli. W nim nagromadziło się niewiarygodnie dużo
zła. Jeśli chcesz się z nim. . . 
Dolg cofał się, starając się odejść jak najdalej od mary.
I nagle przypomniało mu się!  Jeśli chcesz się z nim rozprawić ostatecznie,
musisz przycisnąć go do muru jego własnymi grzechami .
90
Tak powiedziała strażniczka!
Ale na co mu się to zda? Dolg i tak nie orientował się, kim był ten wielki
mistrz. To, czego się wcześniej dowiedział, nie wystarczało.
 Cieniu!  zawołał.  Zejdz tu do mnie! Potrzebuję twojej pomocy! Szyb-
ko!
Sam słyszał w swoim głosie panikę.
 Jestem przy tobie  rozległo się tuż za nim.  Ale bardzo mi przykro,
nad nim nie mam władzy.
Dolg powtórzył szeptem wszystko, co mówiła strażniczka, i zapytał Cienia,
czy wie coś o tym człowieku.
 Mógłbym odszukać historię jego życia w księdze wieku świata  odparł
Cień.  Ale to ty będziesz musiał sobie dalej z nim radzić. Ja tylko przekażę
twoim myślom informacje o nim. A ty powtórzysz głośno wszystko, czego się
dowiemy z księgi!
Wielki mistrz wyciągnął rękę, by porwać tornister Dolga, ale chłopiec usko-
czył w bok. Po chwili informacje zaczęły dosłownie bombardować jego myśli,
w końcu musiał poprosić Cienia, by nieco zwolnił, bo nie był w stanie przyjmo-
wać wszystkiego do wiadomości.
Jakim wspaniałym odkryciem dla historyków musiałaby być ta  księga wie-
ku świata , przemknęło mu przez głowę. Ale, oczywiście, żadna taka księga nie
istniała, po prostu Cień chciał wyrazić się obrazowo.
 Wy pochodzicie z niższego stanu szlachty hiszpańskiej  powiedział Dolg
wysokim dziecięcym głosem.  Już w dzieciństwie nienawidziliście wszystkich,
o których sądziliście, że robią wam krzywdę. Nienawidziliście %7łydów, bo, wa-
szym zdaniem, zajmowali oni najlepsze stanowiska, jakie przysługiwały szlachci-
com niższego stanu. Wy sami jesteście wnukiem %7łydówki i z tym upokorzeniem
nigdy nie zdołaliście się pogodzić. Wasze nazwisko brzmi Tomas de Torquemada.
Nie, nie podchodz bliżej! Proszę stać z daleka i posłuchać o swoich przestęp-
stwach wobec ludzkości!
 Ja nie popełniłem żadnych przestępstw  wysyczała postać.  To byli he-
retycy, niewierni, którzy dokonywali przestępstw przeciwko Panu. Ja jestem Mu
bardzo bliski i Pan był ze mną, kiedy mnie prześladowano. Kiedy prześladowali
mnie wszyscy!
Dolg udawał, że nie słyszy. Powtarzał wszystko, co wpływało do jego głowy.
I bardzo się wystrzegał, by nie patrzeć ponurej istocie w oczy.
 Byliście jedynym, który mógł dać kontynuację swemu rodowi. Ale wy zre-
zygnowaliście z tego za prawo  służenia Panu na wasz straszliwy sposób. Tak
więc ród wymarł wraz z waszą śmiercią.
Dolg mówił szybko, bardzo szybko, tak żeby okropna postać nie zdołała wtrą-
cić ani słowa. Uważał ponadto, że te pierwsze informacje są mało interesujące,
i nie pojmował, w jaki sposób mogłyby zranić duszę wielkiego mistrza.
91
 Mając piętnaście lat zostaliście dominikańskim zakonnikiem w klasztorze
świętego Tomasza w Segowii, a w wieku lat trzydziestu dwóch zostaliście jego
przeorem. W tym czasie w Hiszpanii zapanowała inkwizycja. Królowa Izabella
długo się jej przeciwstawiała, ponieważ ona i jej małżonek, król Ferdynand, czer-
pali znaczne dochody od miejscowych %7łydów. W końcu jednak para królewska
zażądała, by inkwizycja znalazła się pod jej bezpośrednią kontrolą, zamierzała bo-
wiem czerpać wielkie zyski, przejmując złoto i majątki skazanych %7łydów. Papież [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •