[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jesteś wstrętny, wstrętny! - wykrzyknęła. - Rozmyślnie to
zrobiłeś! Chciałeś mi zadać ból!
- A ty co zrobiłaś? - odpowiedział. - Najpierw zostawiasz mnie
na lodzie, uciekając w dniu ślubu. Wszyscy moi przyjaciele zataczali
się ze śmiechu i pokpiwali prosto w oczy. A teraz, kiedy już
myślałem, że wyjaśniliśmy sobie kilka spraw, że wszystko zmierza ku
lepszemu, że duchy przeszłości zostały przepędzone i wszystkie
przeszkody usunięte, kiedy wreszcie zaczęliśmy się lepiej poznawać,
rzucasz się na mnie jak na najgorszego wroga i każesz mi iść precz,
dodając, że mnie nienawidzisz...
- Tego nie powiedziałam...
- Dałaś to do zrozumienia. I czego się spodziewałaś? %7łe stulę
uszy i cichutko odejdę? Nie przyszło ci do głowy, że ja też czuję, że
nie jestem maszyną...
Sama nie wiedziała, dlaczego właściwie dygocze. Czy to jego
słowa, odczuwane jak smagnięcia biczem, czy zwykły strach przed
tym, co on może jeszcze zrobić? A może to jej własny lęk przed sobą,
przed nadal tkwiącymi w niej nie zabliznionymi ranami z przeszłości?
Przez te wszystkie lata obnosiła poczucie winy z powodu incydentu z
153
R S
wujem, a jednocześnie była w głębi duszy pewna swojej niewinności.
Nic więc dziwnego, że ścierające się w niej uczucia pozostawiły
pustkę - martwe pobojowisko, którego uprzątnięcia uparcie odma-
wiała w obawie przed nowymi komplikacjami uczuciowymi.
Pojawienie się w jej życiu Stephena wywołało w niej emocjonalną
burzę i na starym polu walki rozgorzał nowy konflikt wewnętrzny.
Głosem drżącym i niepewnym powiedziała:
- Jeszcze cię nie poznałam. Chwilami myślę, że wcale cię nie
znam.
- Ani ja ciebie! Ale nie myśl, że zrezygnowałem. Mam już dość
twoich zmiennych nastrojów, chorobliwej wyobrazni, wznoszącej
diabli wiedzą jakie przeszkody i podszeptującej absurdalne
wątpliwości. Ale ja z niczego łatwo nie rezygnuję w życiu. Zwłaszcza
jeśli to coś jest dla mnie ważne. A ty jesteś teraz dla mnie
najważniejsza! Pragnę cię i będę cię miał!
- Ty mnie pragniesz? - powątpiewała z goryczą w głosie. -
Pragniesz, pragniesz! Tylko to rozumiesz. Pan dyrektor wielkiej firmy
uparł się, żeby nabyć tę a nie inną nieruchomość. Ja nie jestem rzeczą,
którą się nabywa. Jestem kobietą, żywą istotą...
- O, ja bardzo dobrze wiem, że jesteś kobietą! - mruknął,
taksując ją przymrużonymi oczami.
Czyżby w jego głosie zabrzmiała nuta... namiętności? Spojrzała
na jego twarz i przeszedł ją dreszczyk pożądania. Nadal tkwiła w jego
objęciach.
154
R S
- Przestań...! - szepnęła i bez przekonania usiłowała się
wyswobodzić.
- Co mam przestać?
- Tak na mnie patrzeć.
- Już mi nawet nie wolno na ciebie patrzeć, Gabriello? - spytał
ironicznie.
- Nie tak.
- A jak ja patrzę?
Znów ten jego głos nabrzmiały pożądaniem i oczy wyrażające...
Co one wyrażały? Pożądanie czy coś więcej, na przykład miłość?
Czuła się zagubiona, przytłoczona ogromem problemu, jaki
musiała rozwiązać, a nie potrafiła. Patrzyła w te jego oczy, głodne jej,
i czuła... to samo.
Znów pochylił ku niej głowę, ale tym razem nie miał zamiaru
zadać jej bólu. Było też widać, że całkowicie opuścił go gniew.
Koniuszkiem języka zaczął przesuwać po jej zmaltretowanych
wargach, jakby je przepraszał za to, co zrobił poprzednio. Zaczęło ją
ogarniać uczucie szczęścia. I spokój w myślach, żadnych wątpliwości,
żadnych pytań. Muskał teraz wargami jej twarz, delikatnie, czule.
Rozchyliła usta, gotowa na przyjęcie nawet miażdżącego wargi
pocałunku. Tuliła się do mężczyzny, którego jeszcze przed paru
minutami z całych sił odpychała.
Odchylił głowę, by móc spojrzeć jej w oczy spod pół-
przymkniętych powiek. Miał wypieki, jego twarz wyrażała
wzruszenie.
155
R S
- Kocham cię, Gabriello - powiedział.
Wstrzymała oddech, rozszerzyły się jej zrenice. Nie była jeszcze
zupełnie pewna, czy może w te słowa uwierzyć.
Zauważył jej wątpliwości i powtórzył:
- Kocham cię! Właściwie od dnia, kiedy cię poznałem.
Spojrzałem wtedy na ciebie i pomyślałem: oto kobieta dla mnie
stworzona, całe życie na taką czekałem. Miałaś nie tylko urodę i
płochliwy uśmiech, ale i wszystko to, czego mogłem oczekiwać od
kobiety. Z wyjątkiem jednego, wszystko aprobowałem.
- Z wyjątkiem czego?
- Wiesz dobrze. Tego, co spowodowało twoją ucieczkę, a mnie
zmusiło do uganiania się za tobą po Europie.
Blado się uśmiechnęła. Serce biło jej tak szybko, że poczuła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]