[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To pewnie błąd.
Jedynym błędem było to, iż przerwał pocałunek.
164
KERRY CONNOR
- Z drugiej strony popełniłem ich tyle, że jeszcze jeden nie robi różnicy.
Stanęła na palcach i skubnęła jego dolną wargę. Już się nie wahał. Ich usta złączyły się w miażdżącym
pocałunku. Cała reszta - ból, strach, wina i gniew, które towarzyszyły im od tak dawna - zbladła i
odpłynęła. Zawładnęła nią potężna siła, która zmiotła każdą inną świadomą myśl.
Nie zauważyła, kiedy znalezli się w sypialni. Może ją tam wniósł, otoczywszy silnymi ramionami, aż
frunęła stopami nad podłogą. A może tak bardzo skupiła się na zdarciu z niego koszuli aż trzaskały
guziki, aby tylko jak najszybciej nacieszyć się dotknięciem rzezbionych mięśni i płaskiego brzucha, że
wszystko inne stało się nieważne. Jeszcze przed sekundą byli w kuchni, a już kładł ją na łóżku.
Uklękła na pościeli. Ross stanął przed nią półnagi. Wyciągnęła rękę i położyła mu drżącą dłoń na
piersi, na dziko bijącym sercu. Włosy miał tam nadspodziewanie miękkie, lecz mięśnie pod nimi były
twarde i pięknie wyrzezbione. Delikatnie pieściła ciało Rossa, napawając się jego dotykiem.
Kiedy z cichym pomrukiem sięgnął pod jej bluzkę, nagle znieruchomiała. Zaskoczony, cofnął rękę.
Nie była w stanie popatrzyć mu w oczy.
- Co się stało? - zapytał.
Nie potrafiła znalezć słów. Nie umiała wytłumaczyć swojej nagłej niepewności. Nigdy nie była
próżna, nigdy zbytnio nie przejmowała się swoim wyglądem, nie zapewniała sobie luksusu. Tym
razem było inaczej. Teraz był on. Dlatego ręce drżały jej, kiedy chwyciła wycięcie bawełnianej
koszulki przy szyi. Wzięła głęboki oddech
UCIECZKA W MROK
165
i ściągnęła ją przez głowę. Szybko odpięła biustonosz i cisnęła go na materac.
Czekała. Nadal nie mogła spojrzeć mu w oczy. Nie chciała widzieć tego, czego się tam spodziewała -
litości, zdegustowania. Albo, co gorsza, żadnych uczuć, bo jak zwykle zamaskował je pokerową miną.
Nic nie mówił. Jej oczekiwanie narastało z każdą mijającą sekundą, aż wreszcie poczuła ulotne
muśnięcie, tak nieznaczne, iż początkowo nie zauważyła, że to nie powiew przeciągu musnął jej
piersi.
Niepewną dłonią badał sieć blizn na jej skórze. Lekarz z konieczności musiał zlekceważyć względy
estetyczne, aby poradzić sobie z samą raną; w dodatku nie dysponował szpitalną salą operacyjną tylko
skromnym wyposażeniem swojego gabinetu. Zapewne byłby w stanie poprawić więcej po zagojeniu
się blizn, gdyby nie został zamordowany zaraz po Pete'em. Miała szczęście, że pomógł jej
przynajmniej na tyle. Wiedziała, że nigdy tego nie zapomni - zwłaszcza z taką pamiątką na ciele.
Ross sunął palcami wzdłuż blizn. Zatrzymał się chwilę na wyrwie pod lewą piersią, gdzie brakowało
kawałka ciała, i już tam pozostał.
Nie ruszał się, więc z wolna uniosła głowę, spinając się na myśl, co zobaczy w jego twarzy. Zaskoczył
ją całkowicie.
%7ładnej odrazy, żadnego współczucia. Tylko gniew, który ściągnął mu rysy. Skrzywione, zaciśnięte
wargi.
- Zabiję go za to, co ci zrobił. Zabiję go dla ciebie. Wszystkie obawy wyparowały jak rosa w słońcu.
Nawet lekko się uśmiechnęła.
- Nie, nie zrobisz tego. - Ale dzięki, dodała w myślach. - Za bardzo będziesz zaraz zajęty.
166
KERRY CONNOR
Powędrował spojrzeniem do jej twarzy.
- Serio?
Odchyliła się w tył i oparła na łokciach, uśmiechając się do niego.
- Tak sądzę.
Obserwowała, jak gniew w jego oczach rozmywa się w ciemnej mgiełce pożądania.
- Chyba masz rację.
- Może udowodnisz mi to?
Wszedł na łóżko i wsunął się na nią, wtulając twarz w kuszące wgłębienie między piersiami. Przylgnął
ustami do blizn, obdarzając je delikatną pieszczotą języka. Kurczowo nabrała powietrza, a potem
westchnęła, gdy obwiódł językiem każdą półkulę piersi, całując i smakując. W tym czasie jego kciuki
zataczały szybkie kręgi, drażniąc sutki, aż w końcu przejął je język i na zmianę szybko obiegał jeden i
drugi, zanim wessał każdy po kolei w usta, nabrzmiałe i twarde.
Wczepiła mu palce we włosy, szarpiąc je, gdy ssał ją, wzbudzając rozkoszne dreszcze, falami
przenikające jej ciało. Ale ciągle było jej mało i mało.
- Chcę cię dotknąć.
- Więc w czym problem? - odparł, prawie nie odrywając ust od jej skóry.
Zsunęła dłoń w dół jego brzucha i przykryła nią twardość, nabrzmiewającą między udami. Ross z
głośnym jękiem sprężył się pod jej dotknięciem. Pocierała wzniesienie, naprężające wytarty materiał
dżinsów. Miał wrażenie, że za chwilę eksploduje.
Ross z pomrukiem ściągnął dżinsy i zrzucił je kopnięciem. Jego dłoń natychmiast znalazła się między
jej udami. Elektryzujący dreszcz targnął jej ciałem. Ross
UCIECZKA W MROK
167
wsunął palec w wilgotną szczelinę, testując jej gotowość. Jęknęła głośno i chwyciła go kurczowo za
barki, wbijając paznokcie w skórę.
Była tak podniecona wszystkim, co robił jej swoimi ustami i dłońmi, targana burzą odczuć i wrażeń, iż
prawie nie odnotowała, że rozwiera kolanem jej uda i wsuwa się pomiędzy nie.
Usłyszała jeszcze cichy dzwięk rozdzieranego opakowania i w chwilę pózniej Ross już był na niej,
opierając się na zdrowym ramieniu, całując jej obrzmiałe usta. Był taki wielki, że wręcz miała
wrażenie, że jest wszędzie.
- Gotowa? - wymamrotał, nie odejmując ust od jej warg.
- Tak - wyjąkała z trudem.
Wsunął się w nią mocnym, płynnym ruchem. Był duży, to już wiedziała, ale teraz, gdy miała go w
sobie, wydawał się jeszcze większy. Błogie westchnienie wydarło się z jej ust.
Wyrównał rytm i zanim spostrzegła się, co robi, dołączyła do niego, zgrywając swoje ruchy z jego
ruchami. Poruszała biodrami i wyginała ku niemu ciało, obejmując go mocno, gdy zbliżali się ku
naturalnemu zakończeniu.
Błogość narastała powoli, rozchodząc się od dołu, od styku ich ciał, aż intensywność doznań osiągnęła
takie ciśnienie, iż czuła, że zaraz wybuchnie. W chwilę potem rozkosz eksplodowała w jednym
płynnym wylewie, który przetoczył się przez całe jej ciało falami przyjemności, wypełniając ją od
czubka głowy do stóp. Poczuła, że Ross znieruchomiał w niej na moment, a potem zadygotał potężnie
i w finale zgłębiał ją raz po raz, aż do kompletnego wyczerpania.
Kiedy burza ucichła, zsunął się z niej, ale nie puścił,
168
KERRY CONNOR
tylko przyciągnął jej głowę do swojej piersi, otaczając ją ramieniem. Oboje ociekali potem, co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]