[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i wieczór przychodzili przyjaciele i znajomi, by oddać mu ostatni hołd. Papa
i babka stali obok trumny i przyjmowali wyrazy ubolewania. Pogrzeb i msza
żałobna miały się odbyć następnego ranka w małym wiejskim kościółku.
Kościół był do ostatniego miejsca wypełniony żałobnikami. Wiedziałam,
że stryj Lambert był lubiany, ale nie domyślałam się, że ceniono go tak
wysoko.
W drodze powrotnej z kościoła zaczął siąpić deszcz. Jeśli babka
opłakiwała swego syna, to czyniła to po kryjomu. Podziwiałam jej postawę,
gdyż wiedziałam, że kochała Lamberta tak samo jak mojego ojca. Jej
pierwszy syn Charles zginął spadając z konia jeszcze przed urodzeniem
Masona. Jego żona umarła w połogu, i Masona wychowywali jej rodzice.
Dopiero gdy miał dwanaście lat, przyjechał do nas, bo jego dziadkowie byli
już za starzy, by dalej ponosić za niego odpowiedzialność.
Po powrocie z pogrzebu Minnie uparła się, że babka musi odpocząć.
Wszyscyśmy niewiele spali, a papa miał czerwone, zapuchnięte oczy.
Wiedziałam, że opłakiwał swego brata.
Dopiero następnego dnia udało mi się porozmawiać z babką. Tym razem
to ja zaczęłam mówić o Tani. Stacy wspomniał, że szuka dowodów, i
zadawałam sobie pytanie, jakie to dowody mogła zostawić Tania. Ale
odpowiedz na nie przyszła mi do głowy niemal od razu. Pamiętnik. Ja
prowadziłam kiedyś pamiętnik. I Beth też. Każda dziewczyna, którą znałam,
miała pamiętnik.
Zeszłam na dół do babki. Był u niej papa, i obydwoje toczyli właśnie jakąś
poważną rozmowę. Na mój widok przerwali ją.
 Chciałabym, żeby twój ojciec wziął cię ze sobą na wielki targ koński 
powiedziała babka.
 Nie możemy cię przecież zostawić tutaj samej.
 Bzdura  odparła lekceważąco.  Co miałoby mi się stać? Nikt nie
zamierza chyba zrobić krzywdy mnie albo Minnie.
Minnie stała obok jej łóżka.
RS
90
 Twoja babcia ma rację, dziecino. Nic nam tutaj nie grozi, a ty będziesz
o wiele bezpieczniejsza przy swoim ojcu.
 Nie wiedziałam, że wybierasz się na targ  zwróciłam się do ojca.
 Jeśli ktoś nie chciał, żebyśmy zrezygnowali z normalnego życia, to
właśnie Lambert  rzekła zdecydowanym tonem babka.  Ile koni
zamierzasz zabrać, Jules?
 Około dwudziestu  odparł.  Polly, jeśli pojedziesz z nami, musisz
mi obiecać, że nie odstąpisz mnie nawet na chwilę.
 Obiecuję, papo. Mimo to uważam, że powinnam zostać z babcią.
 Nie mogłabym cię obronić, dziecino. A i ty nie potrafiłabyś mi pomóc.
 Stacy jest w pobliżu. Uśmiechnęła się.
 On ma własną farmę i o nią musi się troszczyć.
 A Mason i Abel nie zostają tutaj?
 Nie, chciałbym ich obu zabrać. Będą mi potrzebni, a poza tym stanowią
dla ciebie dodatkową ochronę.
 Kiedy wyruszamy, papo?
 Pojutrze, o ile pogoda poprawi się do tego czasu. Ojciec przeprosił nas i
wyszedł. Chciał jeszcze omówić coś
z Frankiem Durrem i Timem Coxem. Teraz miałam okazję porozmawiać o
czymś, co mi leżało na sercu.
 Czy Tania prowadziła pamiętnik?  spytałam. Babka spojrzała na
mnie w zamyśleniu.
 Tak, prowadziła. Zawsze gdy wyjeżdżała lub spędzała noc poza
domem, dawała mi go na przechowanie.
 Jak on wyglądał?
 Nie wiem.  Babka przyjrzała mi się z zaciekawieniem.  Skąd u
ciebie to nagłe zainteresowanie pamiętnikiem Tani?
 Interesowałoby mnie tylko, co się z nim stało.
 Przypuszczam, że mógłby ci to powiedzieć Abel.
 Gdzie go przechowywała?
 Bóg jeden wie  zaśmiała się babka.  Kiedyś zresztą zapytałam ją o
to, a ona mi powiedziała, że ukryła go w takim miejscu, gdzie nikt go nie
znajdzie.
 Jeśli go przechowywałaś, babciu, to dlaczego nie wiesz, jak wyglądał?
 Schowany był w kasetce na pieniądze.
RS
91
 To dziwne  rzekłam.  Ja trzymam swój w szufladzie, a kluczyk do
szuflady noszę na szyi. Z pewnością nie miałoby dla mnie żadnego
znaczenia, gdyby ktoś z zewnątrz zobaczył go.
 Ty jesteś inna. Tania przypuszczalnie miała tajemnice, o których nikt
nie powinien nic wiedzieć. Co cię nagle tak zainteresowało w tym
pamiętniku?
Wzruszyłam ramionami.
 Ach, nic szczególnego. Ponieważ Abel nie wchodzi do swego domu,
pamiętnik powinien tam jeszcze być.
 Ostrzegam cię przed ponownym wchodzeniem do tego domu  rzekła
Minnie.  Pomyśl o tym, co przytrafiło się twemu stryjowi.
 Polly z pewnością nie jest taka głupia  powiedziała babka.
Minnie spojrzała na mnie podejrzliwie.
 Nie byłabym tego taka pewna.
 Idę do siebie na górę i zacznę się już pakować  oświadczyłam. 
Minnie, mogłabym dostać do pokoju coś na zimno?
Po jakimś czasie Minnie przyniosła mi tacę z kanapkami, i sama byłam
zaskoczona, że zjadłam wszystkie. Potem wystawiłam pustą tacę przed drzwi
pokoju, żeby Minnie pomyślała, że wcześnie poszłam do łóżka. Następnie
zamknęłam drzwi na klucz. Wiedziałam, że pózniej będzie chciała
sprawdzić, czy już śpię. W godzinę pózniej gałka u drzwi rzeczywiście się
przekręciła.
Zaczekałam, aż w całym domu zrobi się cicho, po czym zeszłam cichutko
po schodach. Deszcz był mi na rękę, bo powinien zagłuszać wszelkie
odgłosy, jakie ewentualnie mogłam spowodować. Nie wzięłam latarni, w
taki deszcz i tak by zgasła. Do kieszeni spódnicy wsadziłam natomiast
świecę i pudełko zapałek, po czym ruszyłam w drogę. Było tak ciemno, że
nie widziałam nic metr przed sobą. A zatem i mnie nikt nie będzie widział.
Kiedy dotarłam do  Wiązów", byłam przemoknięta do suchej nitki, mimo że
miałam na sobie płaszcz przeciwdeszczowy. Bez wahania podeszłam do
drzwi frontowych. Dlaczego się nie bałam, sama nie wiem.
Tak jak się spodziewałam, drzwi nie były zamknięte. Zdjęłam płaszcz i
rzuciłam go na najbliższe krzesło w hallu. Następnie ściągnęłam również
buty, żeby nie zdradzało mnie ich skrzypienie. Zapaliłam świecę i
zastanowiłam się, gdzie rozpocząć poszukiwania. Wiedziałam, że pamiętnik
musi być tutaj i że z tego powodu miało mnie wtedy przepłoszyć owo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •