[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i powietrze zamykają nam drogę i żeby pójść dalej, musimy je pokonać. Ale czy rzeczywiście
pokonać? Czyż duchy czterech żywiołów z Taran-gai nie stoją po naszej stronie? Czy nie
możemy poprosić ich o pomoc?
66
- Tutaj? - zapytał Nataniel sceptycznie. - To jest terytorium Tengela Złego. I Ludzi z Bagnisk.
- Ale oni żywią respekt wobec Ducha Ziemi, przypomnij sobie!
- Tak, masz rację - zamyślił się Nataniel.
- Przecież i tak musielibyśmy czekać na zmianę kierunku prądu powietrza. Ale czy mamy na
to czas? I co się wtedy stanie? Zostaniemy wepchnięci prosto w to czerwone światło. A tam
coś stoi, wszyscy to widzimy. Głowę bym dała, że zderzymy się z tym czymś, nie uda nam
się tego wyminąć.
- Ostrożnie z szafowaniem głową, już ci mówiłem - ostrzegł Nataniel. - Zbyt chętnie ją
oddajesz. Ale masz rację, tego czegoś w otworze nie wyminiemy.
- To wygląda na coś w rodzaju zamknięcia - powiedział Marco - ale co to dokładnie jest,
trudno powiedzieć. Zwiatło mnie oślepia.
Kiedy tak rozmawiali, wbrew swej woli zostali odepchnięci od tajemniczego wejścia, czy
może raczej - wyjścia, i musieli z całych sił się opierać, żeby podstępny ciąg powietrza nie
wessał ich z powrotem w głąb Wielkiej Otchłani i żeby znowu nie zaczęli krążyć po tej
bezkresnej przestrzeni. Kilkakrotnie zdarzyło się, że ktoś odłączył się od grupy, i wówczas
mieli poważne trudności, by go ponownie do siebie sprowadzić.
- Powinniśmy spróbować z Ogniem i Powietrzem - zdecydował w końcu Nataniel. -
Wszystko dobre, co pomoże nam oszczędzić trochę czasu. Orin, ty pochodzisz z Taran-gai,
będziesz musiał nam pomóc.
Wszyscy, łącznie z demonami, skoncentrowali się na wezwaniu duchów żywiołów. Nagle
Demon Wichru zawołał:
- Czuję, że pokonam prąd powietrza!
Nataniel i Marco spróbowali również.
- Opór nie jest już taki silny - stwierdził Marco zdumiony. - Chodzcie, trzeba się spieszyć!
- Dziękujemy ci, Duchu Powietrza! - krzyknęła Tova w pustą przestrzeń, a wszyscy inni
również powtarzali chórem podziękowania.
- Czas najwyższy, żeby stąd wyjść - powiedział Gabriel. - Mój reflektor gaśnie, baterie się
wyczerpały.
- Musimy oszczędzać pozostałe - rzekł Marco. - Zresztą teraz ogień oświetla nam drogę.
W dalszym ciągu bardzo trudno było posuwać się pod prąd, ale jednak okazało się to
możliwe. Tova zastanawiała się, czy zostało jej na głowie jeszcze chociaż kilka włosów,
67
stwierdziła tylko, że ubranie powiewa w strzępach. Nataniel stracił koszulę pożyczoną od
Iana. Ale do otworu dobrnęli!
Wylądowali po jego prawej stronie. Tutaj sztorm nie docierał; jedyne, co odczuwali, to
powietrzny prąd w wielkim pędzie przechodzący obok nich i z hukiem wpadający do pustej
przestrzeni.
- Zostańcie tutaj - polecił Nataniel. - Cokolwiek by się działo, nie podchodzcie za blisko do
tych skał, które osłaniają was przed wichrem! Marco i ja spróbujemy podejść do ognia.
Demonie Wichru, ty pójdziesz z nami! Orin także, na wypadek gdybyśmy musieli znowu
wzywać na pomoc duchy Ognia i Powietrza.
Kiedy wymieniona czwórka się oddaliła, reszta zebranych poczuła się opuszczona i
zagubiona. Zarówno Tova, jak i Gabriel byli urażeni. Marco i Nataniel powinni byli zabrać ich
ze sobą. W głębi duszy jednak oboje wiedzieli, że bardziej by tam przeszkadzali, niż
pomagali.
- A co się stanie z tymi biedakami, którzy nadal krążą w pustce? - zastanawiał się Ian. - Nie
ma teraz nikogo, kto by ich odnalazł i wyprowadził.
Tovę to również martwiło. I nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
- Wszyscy, którzy mogą się nie liczyć z wiatrem, poszli. Ale zastanawiam się... Zastanawiam
się, czy my, którzy tu zostaliśmy, nie mamy dość sił, by ponownie wezwać duchy z Taran-
gai...
Tova myślała o tym, że owe duchy z pewnością chciałyby mieć nowych wyznawców, bo
przecież już dawno zostały opuszczone przez wszystkich, którzy w nie wierzyli. Jedynym
żywym stworzeniem był w istocie Tengel Zły. Jego zaś najchętniej by pokonały. Tova
pamiętała o obietnicy, jaką złożyła w Górze Demonów, że mianowicie ona i wszyscy żyjący
potomkowie Ludzi Lodu zachowają wiarę w duchy żywiołów.
Wyjaśniła swoim przyjaciołom, o co jej chodzi, i oni się z nią zgodzili.
Ponownie skoncentrowali się wszyscy, blisko dwadzieścia istot, na jednej prośbie: żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •