[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swoich posad, toteż nikt już dzisiaj nie odnajdzie drogi do Kuivienen. Elfy jednak
opowiadają, że jezioro to leżało we wschodniej części Zródziemia, na jego północ-
nym pograniczu, i było właściwie zatoką Wewnętrznego Morza Helkar, rozlanego
przed wiekami na miejscu, gdzie pierwotnie tkwiły korzenie góry podtrzymują-
cej latarnię Illuinę, dopóki jej Melkor nie zburzył. Wiele strumieni spływało od
wschodu z wyżyn do jeziora, więc pierwszym dzwiękiem, jaki usłyszały elfy, był
szum bystrego nurtu i plusk wody na kamieniach.
Przez długi czas mieszkali w tej swojej pierwszej ojczyznie, nad wodą i pod
gwiazdami, a chodząc po ziemi podziwiali na niej wszystko; wkrótce też zaczęli
tworzyć własny język i nadawali nazwę każdej rzeczy, którą zobaczyli. Siebie
nazywali Quendi, to znaczy mówiący głosami , bo nie spotkali jeszcze żadnego
innego żywego stworzenia umiejącego mówić i śpiewać.
Pewnego razu zdarzyło się, że Orome jadąc na łowy do wschodnich krain skrę-
cił nad morzem Helkar ku północy i pomknął przez cienie Orokarni, Gór Wscho-
du. Nagle wierzchowiec jego, Nahar, zarżał głośno i zatrzymał się jak wryty. Oro-
me, zaskoczony, siedział chwilę w milczeniu i wydało mu się, że w ciszy krainy
pod gwiazdami słyszy daleki śpiew wielu głosów.
Tak oto, właściwie przypadkiem, Valarowie dowiedzieli się o przybyciu na
Ardę tych, których od dawna wyczekiwali. Orome patrzył na elfy ze zdumieniem,
jakby te istoty pojawiły się nagle, jakimś cudem, zupełnie niespodziewanie; jest
to znamienna cecha Valarów, pochodzących spoza świata, że każdą rzecz i każde
stworzenie pojawiające się w oznaczonym czasie na Ei witali jak coś nowego
i niespodziewanego, chociaż wszystko zostało niegdyś zapowiedziane w Muzyce
i z góry ukazane w Wizji.
Początkowo Pierworodni byli silniejsi i potężniejsi niż w pózniejszych epo-
kach, lecz nie piękniejsi; wprawdzie uroda Quendich za dni ich młodości prze-
wyższała wszelkie piękno, jakie Iluvatar powołał do bytu, lecz czas jej nie znisz-
czył; życie na Zachodzie, troski i doświadczenia jeszcze ją wzbogaciły. Orome
od razu pokochał Quendich i nadał im w ich własnej mowie imię Eldarów, czyli
Gwiezdnego Ludu; pózniej wszakże nazywano tak tylko te elfy, które poszły za
Oromem na Zachód.
Jednakże wielu Pierworodnych zlękło się na widok tego obcego przybysza,
a stało się to za sprawą Melkora. W pózniejszych bowiem czasach mędrcy stwier-
dzili, że Melkor, zawsze czujny, wcześniej niż którykolwiek z Valarów wiedział
o przebudzeniu się Quendich, wysyłał więc cienie i złe duchy, aby ich szpiego-
wały i uprowadzały. W ciągu kilku lat poprzedzających przybycie Oromego zda-
rzyło się wielokrotnie, że elf, który odłączył się od współbraci i zabłąkał zbyt
38
daleko sam lub z paru tylko towarzyszami, ginął i nigdy już nie wracał. Wśród
Quendich mówiono z lękiem, że porwał go Aowca. Najstarsze pieśni elfów, po
dziś dzień rozbrzmiewające echem na Zachodzie; wspominają o cieniach czy wid-
mach błąkających się po górach nad Kuivienen lub przelatujących nagle między
gwiazdami, a także o Czarnym Jezdzcu, który na dzikim koniu ściga samotnych
wędrowców, aby ich pożreć. To właśnie Melkor, nienawidząc Oromego i bojąc
się go, albo nasyłał swoje potworne sługi w postaci jezdzców, albo też rozsiewał
kłamliwe pogłoski tego rodzaju, żeby Quendich usposobić wrogo do Valara na
wypadek, gdyby się im pojawił swoim zwyczajem na koniu.
Dlatego słysząc rżenie Nahara i widząc jezdzca, niektórzy Pierworodni ukryli
się lub uciekli na własną zgubę. Odważniejsi wszakże zostali i prędko zro-
zumieli, że Wielki Jezdziec nie jest wysłannikiem ciemności, bo jego oblicze ja-
śniejące światłem Amanu od razu zjednało mu przychylność najszlachetniejszych
elfów. O nieszczęśnikach, którzy dali się usidlić Melkorowi, nic prawie na pewno
nie wiadomo. Któż bowiem z żyjących zstąpił w głębokie lochy pod Utumno, kto
zbadał nikczemne zamysły Melkora?
Jednakże według mniemania mędrców z Eressei wszyscy Quendi, którzy
przed zburzeniem twierdzy Utumno wpadli w ręce Melkora, trzymani tam by-
li w więzieniu i sztuką powolnego okrucieństwa zostali upodleni i zniewoleni.
W ten sposób Melkor, dając upust zawiści i szyderstwu z Pierworodnych, wyho-
dował ohydne plemię orków, które miało być pózniej najzawziętszym wrogiem
elfów. Orkowie bowiem byli istotami żywymi i rozmnażali się tak samo jak inne
Dzieci Iluvatara, a Melkor nie miał władzy stwarzania życia, czy to prawdziwe-
go, czy pozornego, odkąd się zbuntował w epoce, o której mówi Ainulindale ,
jeszcze przed początkiem świata. Tak powiadają mędrcy. Orkowie w głębi upodlo-
nych serc nienawidzili swego władcy, sprawcy ich nieszczęścia, i służyli mu tyl-
ko ze strachu. Był to chyba najnikczemniejszy z postępków Melkora, najgorszy
w oczach Iluvatara.
Orome spędził czas jakiś wśród Quendich, potem szybko pomknął przez lądy
i morza z powrotem do Valinoru, by zawiezć Valarom wielką nowinę. Opowie-
dział im też o cieniach mącących spokój nad Kuivienen: Valarowie ucieszyli się,
lecz radość ich przyćmiewały wątpliwości i długo naradzali się, co zrobić, żeby
najskuteczniej uchronić Quendich od zakusów Melkora. Orome, nie czekając, co
postanowią, pospieszył znów do Zródziemia i tam przebywał z elfami.
Manwe długo rozmyślał siedząc na szczycie Taniquetilu i prosił Iluvatara o ra-
dę. Wreszcie zszedłszy do Valmaru wezwał wszystkich Valarów, aby się zebrali
w Kręgu Przeznaczenia; przybył tam nawet Ulmo z Morza Zewnętrznego.
I rzekł Manwe:
Oto rada, którą Iluvatar natchnął moje serce: musimy za wszelką cenę od-
39
zyskać panowanie nad Ardą i uwolnić Quendich od cienia Melkora.
Tulkas przyjął te słowa z radością, lecz Aule ze smutkiem, przewidywał bo-
wiem, jak okrutne rany zada światu wojna. Jednakże Valarowie poczyniwszy nie-
zbędne przygotowania ruszyli zbrojna potęgą z Amanu, zdecydowani zdobyć wa-
rownię Melkora i położyć kres jego panowaniu. Melkor nigdy potem nie zapo-
mniał, że wojnę podjęto w obronie elfów i że to oni stali się przyczyną jego klęski.
Ale Pierworodni nie uczestniczyli w działaniach wojennych i niewiele wiedzieli
o tej wyprawie potęgi Zachodu przeciw Północy i walce stoczonej na początku
ich dni.
Melkor stawił czoło siłom Valarów w północno-zachodniej części Zródziemia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]