[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łączenie z pokojem ciotki. Wreszcie odezwał się słaby,
znajomy głos.
- To ty, ciociu?
- Oczywiście, że ja! Kto jeszcze mógłby odebrać
130 SHARON SALA
telefon w moim pokoju? A w ogóle dlaczego dzwonisz,
zamiast przyjechać?
Amelia uśmiechnęła się do słuchawki. Witty znów
była sobą!
- Nie przyjechaÅ‚am, bo dopiero siÄ™ obudziÅ‚am - wy­
jaÅ›niÅ‚a, powstrzymujÄ…c Å›miech, gdy usÅ‚yszaÅ‚a peÅ‚ne na­
gany sapnięcie. - Ale niedługo u ciebie będę, dobrze?
Wyjadę, jak tylko usuną zwalone drzewo, które blokuje
podjazd.
Wilhelmina bezsilnie opadÅ‚a na poduszki. Tyle waż­
nych rzeczy dzieje siÄ™ w domu, a ona tkwi tutaj, w ob­
cym miejscu wśród obcych ludzi, przykuta do łóżka!
- No trudno, poczekam - westchnęła. - Opowiesz
mi wszystko, jak przyjedziesz. Tylko nie każ mi długo
czekać!
- Dobrze, ciociu. Kocham ciÄ™!
Wilhelmina odÅ‚ożyÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™ i w zamyÅ›leniu wpa­
trzyła się w sufit. Pamiętała wydarzenia ostatniej nocy
jak przez mgłę. Długo nie było ambulansu, a kiedy
zabrano ją do szpitala, dom został na głowie Rosemary
i Amelii. Jak sobie poradzÄ…? Pomaga im Tyler Savage...
Skrzywiła się. Nie chciała, aby on na dłużej pojawił się
w ich życiu. Jeśli zabierze ze sobą Amelię, co stanie się
z nimi?
Effie stała na werandzie, tuląc do piersi wiercącego
się kota i wypatrując, co dzieje się u sąsiadek. A działo
siÄ™ wiele. Jeden mężczyzna piÅ‚owaÅ‚ drzewo, drugi wy­
mieniał okno, a trzeci badał stan dachówek. Zaś między
nimi kręcił się Tyler Savage i dyrygował.
PODWÓJNE %7Å‚YCIE AMELII 131
Maurice zamiauczał, wyrwał się z objęć swojej pani
i pognaÅ‚ Å›cieżkÄ… z uniesionym ogonem. Effie popatrzy­
ła za nim i zamarła. Rosemary, idąca ulicą, skręciła ku
niej! Ostatnią rzeczą, jakiej by pragnęła, była wizyta
osoby, która znała jej wstydliwe sekrety.
- Rosemary?
- Witaj, Effie. Mam nowiny - oznajmiła radośnie
Rosie, podchodzÄ…c do sÄ…siadki. - Willy wraca dzisiaj
do domu. W sumie skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ na Å‚agodnym wstrzÄ…­
sie mózgu i skręconej kostce. Będzie potrzebny ktoś do
opieki w ciÄ…gu dnia, w czasie kiedy Amy przebywa
w pracy. Masz ochotę się tego podjąć? Pamiętam, że
zajmowałaś się starą panią Abercrombie po śmierci jej
męża.
Effie nie ukrywała zaskoczenia.
- Chcesz, żebym przyszła do was?
- Tylko na pół dnia - zastrzegła Rosemary. - Nie
możemy zapłacić ci zbyt wiele, ale...
- Och, daj spokój, nie przyjmę żadnych pieniędzy
- oburzyła się Effie. - W końcu jesteśmy sąsiadkami,
prawda? Z przyjemnością wam pomogę.
Rosemary promieniała.
- Zwietnie. Amelia idzie jutro do pracy i oczekuje­
my cię o ósmej rano.
Effie nie mogÅ‚a uwierzyć we wÅ‚asne szczęście. Na­
reszcie bÄ™dzie miaÅ‚a towarzystwo inne niż jej koci fa­
woryt, który co prawda jest kochany, lecz nie przema­
wia ludzkim jÄ™zykiem. A Wilhelmina ma Å›wietny prze­
pis na tort kawowy...
132 SHARON SALA
Tyler zobaczył Amelię na werandzie.
- Kochanie, tu jestem! - zawołał, spiesząc ku niej.
Przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej wÅ‚aÅ›nie scho­
dził po drabinie z dachu.
- I jak to wygląda? - zapytała, zaaferowana.
Agent zerknÄ…Å‚ na dach.
- Nie najgorzej. Najwięcej dachówek potłukło się
w narożniku, tam, gdzie upadło drzewo. - Zerknął na
lśniące, czerwone auto, stojące tuż obok zwisających
gałęzi. - Dobrze, że pani nie zaparkowała wozu bliżej
domu, bo szkody byłyby dużo większe - powiedział,
otrzepując ręce.
Tyler z uśmiechem przygarnął Amelię do siebie.
- Amelia zarobiÅ‚a na ten wozik ciężkÄ… pracÄ…. Szko­
da, gdyby coś mu się stało.
Zerknęła na niego nerwowo. Czyżby to była aluzja?
JeÅ›li coÅ› wiedziaÅ‚, czemu nie wspomniaÅ‚ o tym wczeÅ›­
niej?
PatrzyÅ‚a, jak Tyler pomaga agentowi zaÅ‚adować dra­
binÄ™ do furgonetki, gorÄ…czkowo zastanawiajÄ…c siÄ™ nad
jego uwagÄ…. Nerwowo przestÄ…piÅ‚a z nogi na nogÄ™ i za­
chwiała się nagle, zaczepiwszy stopą o krawężnik.
- Amelio, wdepnęłaÅ› w moje rabatki! - zdenerwo­
wała się Rosie. - Co się z tobą dzieje, dziecko? Ciągle
jesteś taka zamyślona. Musisz bardziej uważać.
- Przepraszam, ciociu.
Tyler znów stanął przed nią i Amelia poczuła, jak
ogarnia ją kolejna fala paniki. Połączenie wczorajszych
przeżyć z niedostatkiem snu sprawiło, że reagowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •