[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczy nie miałam zielonego pojęcia, co robić, więc nic nie zrobiłam. Pilnowałam tylko
dzieciaków i czekałam na jej powrót.
Nie potrafił tego pojąć.
- Ile miałaś lat?
- Dwanaście. Junior był zaledwie o rok młodszy i w ogóle mnie nie słuchał. Joleen miała,
zdaje się, osiem i przez cały czas płakała. Nigdy przedtem ani potem nie widziałam, żeby
ktoś tak płakał - westchnęła Zoe. - Mazie, najmłodsza, była pięcioletnim dzieckiem i nie
bardzo rozumiała, co się dzieje, wiedziała tylko, że coś jest nie tak. Nie mogłam jej
spuścić z oczu. Myślałam z przerażeniem, co będzie, kiedy zabraknie nam jedzenia i
pieniędzy.
Przesunęła się, usiadła w fotelu i opuściła dłoń z kieliszkiem między kolana.
187
- Ale mama wróciła. Pamiętam, jaka wydawała mi się zmęczona i surowa. Potem miała
wyglądać jeszcze gorzej, jeszcze surowiej. Robiła dla nas, co mogła. Dokładała
wszelkich starań, ale nie sądzę, by nas kochała. Chyba już nie potrafiła. - Zoe spojrzała
Bradowi w oczy. - Z takiej rodziny pochodzę. Chciałam, żebyś wiedział.
- Czy myślisz, że to, co mówisz, zmieni moje uczucia dla ciebie? %7łe jeśli uznam twoich
rodziców za nieodpowiedzialnych egoistów, przestanę cię kochać?
Jej ręka drgnęła, wino przelało się przez krawędz kieliszka.
- Nie mów tak. Nie mów o miłości, skoro nawet mnie nie znasz.
- Znam cię, Zoe. Chcesz, żebym ci powiedział, co o tobie wiem? Co widzę, co czuję?
Pokręciła głową.
- Boże, nie mam pojęcia, jak postąpić. Jak ci wytłumaczyć, co się ze mną dzieje? Boję
się, że jeśli znowu dam się ponieść uczuciom, ja także zapłacę za to wewnętrzną pustką.
- Tak jak w wypadku Jamesa Marshalla?
Westchnęła.
- Kochałam go, Bradleyu. Bardzo go kochałam. Zupełnie jakbym się znalazła w
kryształowej kuli, w której wszystko jest świetliste i jasne. To nie była zwykła
lekkomyślność i nierozwaga.
Usiadł obok niej.
- Opowiedz mi. Pragnę wiedzieć - dodał, zauważywszy jej wahanie. - A jeśli to za słaby
argument, pomyśl, że cofnięcie się razem ze mną w przeszłość może się okazać krokiem
w stronę klucza.
- Nie wstydzę się - powiedziała cicho. - To nie kwestia wstydu, tylko po prostu... pewne
wydarzenia, pewne uczucia zawsze zachowywałam wyłącznie dla siebie. Ale zasłużyłeś
na to, by o nich usłyszeć.
Dotknął przelotnie grzbietu jej dłoni.
- Jak go poznałaś?
- Chyba można powiedzieć, że za pośrednictwem naszych matek. Moja czesała panią
Marshall. Jezdziła do niej do domu przed jakimś przyjęciem albo gdy pani Marshall
dokądś się wybierała. Czasami towarzyszyłam mamie, robiłam pani Marshall manikiur
albo myłam jej głowę. Była dla mnie miła. Zawsze życzliwa, nie zadzierała nosa. W
188
każdym razie nie bardzo - poprawiła się. - Rozmawiała ze mną, odpowiadała na moje
pytania dotyczące obrazów na ścianach i kwiatów na komodzie. Pytała o szkołę, o
chłopców. I za każdym razem wsuwała mi do ręki pięć dolarów napiwku, kiedy mama nie
patrzyła. James przebywał w szkole. Widywałam go od czasu do czasu, lecz on w ogóle
mnie nie dostrzegał. Oglądałam jego zdjęcia na biurku pani Marshall. Był taki przystojny,
zupełnie jak rycerz albo książę z bajki. Może już wtedy trochę się zakochałam.
Dziewczynom się to zdarza.
- Chłopcom także - wtrącił Brad.
- Możliwe. Często wydawali przyjęcia w tym dużym domu. Pani Marshall przepadała za
przyjęciami. Zatrudniła mnie kilka razy do pomocy i nawet kupiła mi porządną czarną
spódnicę i białą bluzkę, żebym ładnie wyglądała. Jedno z tych przyjęć wydali wiosną,
kiedy James przyjechał ze szkoły. I zauważył mnie.
Popatrzyła na swój kieliszek, jak gdyby zapomniała, że go trzyma. Zbierając myśli, upiła
łyk wina.
- Wszedł za mną do kuchni, nawiązał rozmowę, trochę flirtował. Byłam nieśmiała, czułam
się przy nim niezręcznie. Ale on zachowywał się bardzo miło. Po przyjęciu i sprzątaniu
odwiózł mnie do domu. - Wzruszyła ramionami. - Właściwie nie powinnam była mu
pozwolić. Wiedziałam, że jego mamie by się to nie podobało. A moja? Obdarłaby mnie ze
skóry. Ale nie mogłam się oprzeć. Podobnie jak nie mogłam się oprzeć, żeby go znowu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]