[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciemne sylwetki czołgów.
Zmęczony zasnąłem. Obudziło mnie zimno i deszcz. Leżeliśmy w czterech blisko siebie. W
pewnym momencie któryś wstaje i odchodzi. Wartujący naprzeciw nas Niemiec coś szczeknął. Nasz
odpowiedział i po chwili słyszymy ze zdziwieniem rozmowę prowadzoną... najczystszą
francuszczyzną. Leżąc, odruchowo odwracamy głowy przez ramię i obserwujemy Niemca. Młody
chłopak w płaszczu, w hełmie stoi na rozkraczonych nogach z erkaemem na pasie w świetle
dogasającego ogniska.
Wyjaśnia się potem: ...Niemiec jest Alzatczykiem, wzięli go do wojska, od początku września jest
w Polsce. Na resztę pytań nie odpowiada, bo są trochę  niedyskretne i  krępujące :  Czy nie sądzi,
że Alzacja to Francja, a nie Niemcy i  że powinien być po drugiej stronie okopów . Dopóki go nie
zmienili, spoglądaliśmy często na niego w ciągu nocy. I tak -on pilnował nas, jego pilnował czołg
itd.; krąg się rozszerzał.
Na błoniach pod Warszawą obozowaliśmy w najprymitywniejszych warunkach, bez żywności,
kilka dni. Niemcy podwiezli tylko owies dla koni. W parę dni pózniej przyszli po konie. Biedne
zwierzęta stały cały czas na deszczu, nie pojone w porę. Owsa miały pod dostatkiem, a nawet za
dużo, tak, że zaczęły zdychać z przekarmienia. Nie wiem czy nie była to pierwsza akcja
przeciwniemiecka ze strony strzelców. Mój  Wampir , wielki, ciężkiego kalibru, przypadł Niemcom
specjalnie do gustu; przyszli po niego całą grupą i pierwszego zabrali. Długo patrzyłem za nim...
Zżyliśmy się, jak przyjaciele... Może bardziej, bo przecież to zwierzę - więc przyjaciel niezawodny...
Wreszcie któregoś dnia wyszli z obozu szeregowi.
Na podstawie warunków kapitulacji warszawskiej mieli być zwolnieni z obozu i puszczeni do
domów.
Pożegnaliśmy się serdecznie, z żalem i bez zazdrości.
Szeregowi żegnali się nie tylko z nami, ich bezpośrednimi przełożonymi, ale samorzutnie z
poczuciem dyscypliny i taktu pożegnali się z pozostałymi wyższymi oficerami naszego pułku.
Obiecali zawiadomić o nas nasze rodziny, jak tylko znajdą się w swoich stronach.
Słowa dotrzymali: pierwsze wiadomości o wielu z nas otrzymały nasze rodziny bezpośrednio od
nich.
10 pazdziernika załadowano oficerów naszej brygady do pociągów osobowych i przewieziono do
obozu jeńców wojennych w Brunświku (Oflag XIb).
Charakterystyczne dla mentalności niemieckiej było, że zgodnie z warunkami honorowej
kapitulacji warszawskiej oficerowie z bagnetami przy pasach dojechali do Brunświku, przeszli przez
miasto ku zdziwieniu i oburzeniu mieszkańców i dopiero po wejściu do obozu  broń została
zaewidencjonowana i oddana na  przechowanie .
...Jeszcze dwukrotnie miałem się spotkać z Niemcami w tej wojnie: w walkach powstańczych w
Warszawie w 1944 r. i w kwietniu 1945 r. po odbiciu nas przez armię brytyjską z obozu jeńców
wojennych pod Lubeką.
I wreszcie w 1945 r. jako kierowca samochodu wioząc oficerów brytyjskich miałem satysfakcję
wprowadzania do polowego obozu jeńców wojennych pod Flensburgiem (na granicy
duńsko-niemieckiej) resztek pułków doszczętnie rozbitych armii niemieckich.
Pisane w grudniu 1939 r. - styczniu 1940 r., w Brunświku.
Uzupełnione w 1957 r., w Warszawie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •