[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znany. Nie, chcieliśmy znalezć mężów dla naszych córek, mężów, którzy
wykażą swoją wartość w walce z potworem!
 Ale  Tobas zrozumiał, że Elner miał cały czas rację, a jego własne
podejrzenia sprawdziły się. Jeszcze raz jego protest został ucięty przez
króla, zanim w ogóle zaczął mówić.
 Nie wyszło dokładnie tak, jak planowaliśmy, bo jest was tylko troje, a
jedno jest kobietą. Obiecaliśmy pełen tysiąc komuś, kto zgładzi smoka i
dotrzymamy tego, ale niech nas szlag, jeśli pozwolimy ci się wykręcić od
poślubienia co najmniej jednej z naszych córek!  Zmierzył Tobasa
wściekłym spojrzeniem.
 Ale ja już jestem żonaty!  Tobas prawie jęknął uświadamiając sobie
nagle swoją młodość i małość wobec tej nagle groznej postaci.
 No i co to za różnica?
Tobas nie potrafił na to odpowiedzieć. Nigdy nie zamierzał mieć więcej niż
jedną żonę: takie wypadki zdarzały się rzadko. Jednak nie istniało żadne
prawo zabraniające poligamii ani nawet zakorzeniony obyczaj; Tobas znał,
mężczyzn, którzy mieli dwie żony w Telven, a nawet słyszał o takich, co
mieli trzy. Jedyne ograniczenie narzucone przez zwyczaj to konieczność
posiadania dostatecznej ilości pieniędzy na utrzymanie dwóch rodzin i
odpowiednio dużego domu.
154
Lawrence Watt Ewans - Jednym Zaklęciem
Tobas uświadomił sobie, że mając posag żony i mieszkając w Twierdzy
Dwomor, spełni oba warunki. Nawet gdyby opuścił Dwomor, on i
Karanissa posiadali zamek, który wystarczyłby dla kilku rodzin.
Ale nie chciał mieć drugiej żony. Zaczął przygotowywać grzeczną mówkę
odmawiającą zaszczytu, w której prosiłby króla, żeby zachował złoto dla
siebie; w końcu z magią Derithona może gdzie indziej spokojnie zarobić
tyle pieniędzy, ile zechce.
 Wasza Wysokość, muszę...
Aokieć Karanissy wbił mu się w bok.
 Nie wygłupiaj się!  szepnęła wściekle, najwyrazniej wiedząc, co chce
powiedzieć, może dzięki magii, a może domyślając się, Tobas nie miał
pojęcia.  Złoto nam się przyda, a mnie druga żona wcale nie
przeszkadza. Nie jestem zazdrosna, trudno by mi nią było być przy
Derrym. Ale chcę te pieniądze. Idz, wybierz którąś.
Zaskoczony, Tobas zająknął się, popatrzył na Karanissę, która stanowczo
skinęła głową, a potem odwrócił się do króla i powiedział bez entuzjazmu:
 Wasza Wysokość, przepraszam za zwłokę, twoje córki są tak piękne, że
trudno mi dokonać wyboru.
 To bierz je wszystkie!  rzekł Derneth niedbale machając ręką.
 Jednak  powiedział szybko Tobas, zanim sugestia króla została
potraktowana poważnie  jeśli muszę wybierać, to wezmę Alorrię.
 Och, Tobasie!  zawołała Alorria podbiegając do niego i rzucając mu się
w ramiona, a oczy rozszerzyły jej się, co Tobas mógł zinterpretować tylko
jako przejaw radości.
Tinira objęła Perena o wiele mniej wylewnie.
Na tym, poza uprzejmym pożegnaniem, audiencja się skończyła;
szczegóły podziału posagu zostaną uzgodnione po ślubach obu bohaterów.
Król wyślizgnął się bocznymi drzwiami prawdopodobnie, żeby wrócić do
łóżka, a w chwilę pózniej Tobas znalazł u swojego boku marszałka dworu,
który omawiał z nim przygotowania do ślubu.
ROZDZIAA 32
Zlub miał być wielką galą, największym wydarzeniem w Dwomor od lat;
było to nie tylko podwójne królewskie wesele, lecz także święto z okazji
zgładzenia smoka. Zaproszono całą ludność Królestwa Dwomor, co  jak
się Tobas dowiedział ku swojemu zaskoczeniu  wynosiło trochę mniej niż
osiem tysięcy ludzi. Całe życie słyszał, jak nazywano królestwa Małymi,
ale nigdy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo nazwa odzwierciedla
rzeczywistość. Przypomniał sobie nie kończące się, zatłoczone ulice
Górnego Ethshar i postanowił, że z księżniczką czy bez on nie zamierza
mieszkać w Dwomor do końca swych dni.
Przypomniał sobie, że kiedyś pragnął spędzić całe życie w około
stuosobowym Telven, i wydało mu się to nie do wiary. Nie znaczyło to, że
miał taką wielką ochotę podróżować, ale miejsca takie jak Dwomor nie
zapewniały zbyt wielu możliwości ani wygód.
Karanissa z trudem powstrzymywała się od śmiechu słysząc, ile ludzi
mieszka w Dwomor.
155
Lawrence Watt Ewans - Jednym Zaklęciem
 Widziałam obozy wojskowe, gdzie było więcej markietanek i maruderów,
niż jest ludności w tym tak zwanym królestwie!  zauważyła.
Także usiłowania mieszkańców zamku, żeby wykazać się wystawnością i
elegancją nie znalazły uznania w jej oczach. W Twierdzy Dwomor po
prostu nie posiadano bogactw, którymi można by się poszczycić;
większość gości miała jeść ze zwykłych, drewnianych talerzy, w dodatku
wykonanych specjalnie na tę okazję. Flagi królestwa zwieszały się z każdej
wieżyczki zamku, a nad bramą umieszczono proporce, ale większość z
nich dawno już spłowiała, flagi zaś różniły się odcieniem. Jej własny strój,
naprawiony i upiększony za pomocą czarnej magii, był ładniejszy niż
suknia ślubna Alorrii, chociaż Tinira, jako starsza siostra, przez przypadek
zdołała prześcignąć Karanissę elegancją w swej starożytnej, niebieskiej
sukni z jakiejś amagicznie tkanej materii, którą jedna z jej odległych
przodkiń nabyła w sobie tylko znany sposób.
Ponieważ przygotowania wymagały czasu i trzeba było rozesłać wici o
wydarzeniu po całym królestwie, ustalono datę na dwudziestego drugiego
Znieżnego i zasyłano do bogów gorące modły, żeby pogoda utrzymała się.
Przelotny opad śniegu, który nastąpił szesnastego, wywołał lekką
konsternację, ale skoro miał na tyle przyzwoitości, żeby stopnieć
następnego dnia, nie tracono nadziei.
Tobas spędził kilka wieczorów patrząc tęsknie na gobelin, ale Karanissa
niezłomnie trwała na stanowisku, że ma poślubić Alorrię.
 Mnie to nie przeszkodzi  upierała się.  A tobie potrzeba pieniędzy, no i
zapewni ci to dobrą pozycję u króla.
 Ale ja tu wcale nie chcę zostać!
 Jednak latający zamek leży w Dwomor  albo może w Aigoi, ale stąd
jest bardziej po drodze do Ethshar. Dopóki nie uda ci się uruchomić zamku
na nowo albo nie utkasz nowego gobelinu, jesteś tutaj uwiązany, chcesz,
czy nie.
 Nie podoba mi się to. Kara, jak mam sobie poradzić z wami dwoma?
Mam dopiero osiemnaście lat i jedna żona to dużo jak na kogoś w moim
wieku.
 Niech cię to nie martwi  upierała się.  Alorria i ja dogadamy się
między sobą.
Tobasowi jednak wcale się to nie podobało.  A poza tym  powiedział 
przecież ja jej wcale nie znam!
Szybko jednak okazało się, że wszyscy mieszkańcy Twierdzy Dwomor
postawili sobie za cel to naprawić; kiedykolwiek znalazł się poza swoim
apartamentem, Alorria albo już na niego czekała, albo miała zaraz się
pojawić.
Rozmawianie z nią okazało się trudne; nazbyt imponowała jej jego magia i
przypuszczalnie bohaterstwo, no i życie, jakie wiodła, znacznie różniło się
od jego. Poza krótkimi oficjalnymi wizytami do dwu sąsiadujących
królestw spędziła je całe w murach zamku. Była wykształcona i oczytana,
ale bardzo niewiele wiedziała o Zwiecie.
Gdy usłyszała opowieść, jak Peren został obrabowany i pobity, nie
potrafiła zrozumieć, dlaczego chłopi zamieszkali w tej okolicy Amor nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •