[ Pobierz całość w formacie PDF ]

klatkę. Connie traktowała go tak samo, jak i innych raczej ekscentrycznych rzemieślników i artystów,
których reprezentowała, czyli z pełną afektacji pobłażliwością, Jedowi to nie przeszkadzało, wręcz
ją do tego zachęcał. W Caliph s Bay, miasteczku niemal zupełnie opanowanym przez nieco
szurniętych twórców, otrzymanie etykietki ekscentrycznego artysty było znakomitym kamuflażem. W
ten sposób idealnie wpasowywał się w społeczność. W końcu zdolność do wynajdowania
zapewniających bezpieczeństwo kamuflaży była jednym z jego dziwnych talentów.
- Amy stała jak wmurowana przed właśnie tą barokową willą-klatką, w skupieniu i z wyraznym
zachwytem studiując każdy, nawet najmniejszy szczegół architektoniczny. Jasne było już na pierwszy
rzut oka, że klatka ją oczarowała, a to z kolei zaintrygowało Jeda. Ponieważ zaś to właśnie on
zaprojektował i wykonał tę klatkę, miał znakomity pretekst do nawiązania znajomości.
- Dziewczyna chętnie wdała się z nim w pogawędkę. Jed z zadowoleniem usłyszał, iż Amy mieszka
w Caliph s Bay. Wkrótce spotkali się ponownie w Carmel, gdzie spędzili cały dzień na zwiedzaniu
galerii sztuki. Potem nastąpiło kilka wspólnych kolacji i popołudniowych spacerów po plaży. Ona
wciąż była pod wrażeniem jego klatek, jego zaś zafascynował fakt, że dziewczyna pisuje powieści
science fiction i fantasy. Powiedział, że nie wygląda na to.
- A jak powinna wyglądać autorka takich książek? - spytała.
- Właściwie nie wiem - wyznał.
- No cóż, jeśli cię to choć trochę pocieszy, ty też nie wyglądasz na kogoś, który robi tak piękne klatki
dla ptaków.
- Jestem inżynierem - wyjaśnił. - Dawno temu, kiedy byłem jeszcze chłopakiem, chciałem być
architektem. Klatki to tylko hobby. Nie utrzymuję się z ich budowy.
- A z czego żyjesz?
- Jestem inżynierem-konsultantem. Firma, dla której pracuję, realizuje za granicą kilka projektów.
Wiele podróżuję. - Wypowiadał wszystkie te kłamstwa z łatwością. Miał w tym wieloletnie
doświadczenie.
- Odpowiada ci taka praca?
- Jed wzruszył ramionami, nieco zaskoczony tym pytaniem.
- Czy ja wiem? Z tego żyję.
- Amy pokiwała głową, jakby go doskonale rozumiała. Pojmowała chyba również, że Jed powiedział
już o swej pracy wszystko, co chciał powiedzieć. Zafascynowała go tolerancja, z jaką Amy
zaakceptowała wyznaczane przez niego granice ciekawości, choć miał na podorędziu kilka
następnych kłamstw na wypadek, gdyby Jednak nadal się dopytywała. Ale Amy nigdy nie popadła we
wścibstwo, co ogromnie go satysfakcjonowało, bo z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu czuł
odrazę do okłamywania tej dziewczyny bardziej, niż to konieczne.
- Spokojnie, unikając natarczywości, Jed rozpoczął akcję uwodzenia Amy, lecz bardzo szybko się
zorientował, że niełatwo mu będzie rozwinąć ich znajomość poza ramy zwyczajnej,
niezobowiązującej przyjazni. Uświadomił sobie także, że w tej dziewczynie jest coś dziwacznego,
jakby chwilami składała się wyłącznie z lęków, gotowa skakać ze strachu pod sufit przy lada
szeleście. Poza tym Amy wykorzystywała ich przyjazń jako tarczę dla ochrony samej siebie.
- Jed usilnie starał się rozwiązać ten problem, ale właśnie otrzymał zlecenie - pierwsze od chwili,
kiedy poznał Amy. Jak zwykle było pilne, niewiele więc czasu zostało na pożegnanie. Jed nie był
pewien, jak dziewczyna zareaguje na wieść o tym, że wyjeżdża tak niespodziewanie, ale powitała to
ze spokojnym brakiem dociekliwości, a nawet zaofiarowała się, że go odwiezie na lotnisko.
Wymówił się z tego samego powodu, dla którego ona nie chciała przyjąć klatki.
- Kiedy wracał dwa tygodnie pózniej, miał do dziewczyny zupełnie inny stosunek. Zaczął o niej
myśleć wsiadając do samolotu, a gdy z niego wysiadał w Monterey, pożądał jej już do szaleństwa.
Pożądanie kobiety po wykonaniu zlecenia nie jest czymś niezwykłym, ale zupełną nowością było dla
niego to, że można pożądać jakiejś konkretnej kobiety tak silnie, jak on pożądał Amy. Zdając sobie
sprawę, że potrzeba seksualnego spełnienia zaczyna tłumić jego zwykły rozsądek, postanowił
odczekać kilka dni, nim spotka się z Amy. Wytrwał w swym postanowieniu całe dwanaście godzin.
Stanął u drzwi jej domu wieczorem tego samego dnia, kiedy przyleciał.
- Lekcja, którą dostał tamtego wieczora, zrobiła swoje. Kiedy powrócił do domu po kolejnej
delegacji, zmusił się do całkowitego opanowania swych emocji nim zajrzał do Amy, by jej
powiedzieć, że już jest. Wyrazny lęk dziewczyny i widoczne w niej napięcie bardzo go frustrowały,
choć nie rozumiał ich przyczyn. Niemniej sama myśl o tym, że mógłby ją zranić bądz sprawić jej ból,
wydawała mu się nieznośna.
- Przez jakiś czas zastanawiał się, czy Amy nie jest przypadkiem jakoś specjalnie przewrażliwiona
na punkcie swej reputacji. Owszem, Caliph s Bay to mała mieścina, ale trudno byłoby ją nazwać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •