[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomieścić cały emocjonalny bagaż, jaki został zawarty w tej pracy.
- Doskonały. Kto go namalował?
Zaskoczona Jessica obróciła się gwałtownie, a obrazek wypadł jej z dłoni.
Próbując go złapać, Mike wyciągnął rękę i uderzył się boleśnie o drewnianą
ramkę.
- Ach! - krzyknął z bólu, pozwalając, by obrazek upadł na ziemię.
Mogła mu wybaczyć kilka gorzkich słów, jakie wypowiedział pod nosem,
ale nie urażone spojrzenie, którym ją obrzucił. Nie miała zamiaru pozwolić, by
winił ją za to, co się stało.
- Nie trzeba było się tak skradać! W dodatku przestraszyłeś mnie tak, że
mało nie zemdlałam.
- Chyba trochę przesadzasz - powiedział, ssąc zraniony palec.
- I kto ci kazał wyrywać mi z ręki obrazek? Uważasz, że mi pomogłeś?
Patrząc na Mike'a, nie mogła powstrzymać uśmiechu. Z palcem w ustach
wyglądał jak mały chłopiec, oczekujący współczucia i pomocy.
- Co cię tak bawi? - spytał urażonym głosem, przyglądając się uważnie
niewielkiej rance na palcu.
- 85 -
S
R
- Pozwól, niech zobaczę... - zaproponowała, postępując do przodu. - Z
pewnością...
Zamarła, zdając sobie sprawę z tego, co chciała powiedzieć.  Z pewnością
ja pocałowałabym go lepiej" może powiedzieć matka do dziecka, a uczucie,
jakie ona żywiła do Mike'a, było dalekie od macierzyńskiego. Pragnęła całować
znacznie więcej niż tylko jego palec. Zaczerwieniła się, lecz Mike najwyrazniej
usłyszał tylko jej pierwsze słowa. Cofnął się z miną tak przerażoną, jakby
zobaczył diabła.
- Trzymaj się ode mnie z daleka. Już i tak dość narozrabiałaś.
Z urażoną miną odwrócił się na pięcie i odszedł. Po kilku minutach
wrócił, mając na palcu coś, co zdaniem Jessiki wystarczyłoby na opatrzenie
złamanej ręki. O, nie! Nie okaże mu współczucia!
- Jeśli mamy dalej razem pracować, muszę chyba ubezpieczyć się na
wyższą stawkę.
- A co ty tu właściwie robisz ?
Był ubrany podobnie jak ona, więc najprawdopodobniej nie liczył na to,
że spotka kogokolwiek. Zapewne przyjechał, by uporządkować papiery. Jego
słowa potwierdziły słuszność jej domysłów.
- Mam trochę papierkowej roboty. A ty? Sądziłem, że tygodniowy  urlop"
wystarczy ci na uporządkowanie tego bałaganu.
Z westchnieniem zwróciła się w stronę obrazów.
- Pomyślałam, że zacznę dzisiaj, kiedy jest trochę spokoju.
- A tymczasem natknęłaś się na mnie.
Jessica zmarszczyła brwi.
Mike był dziś podejrzanie przyjacielsko nastawiony. Nie ufała mu. Udała,
że nie słyszy jego słów i ciągnęła dalej:
- Chcę wszystko rozłożyć i dokładnie obejrzeć. W zwykły dzień może to
być trochę trudne. Myślałam, że jakoś pogrupuję obrazy, a może nawet
poroznoszę do pokoi, w których mają wisieć. Chciałam też...
- 86 -
S
R
- Dosyć! - Podniósł ręce w obronnym geście. - Przekonałaś mnie. Moja
papierkowa robota może chyba trochę zaczekać. Co mam robić?
- Robić?
Jessica nie zrozumiała, o co mu chodzi. A może po prostu nie chciała tego
przyjąć do wiadomości. Przez ostatnie tygodnie nauczyła się poruszać z nim
tylko zawodowe tematy i skrzętnie ukrywać swoje uczucia. Nie znaczy to, że się
ich pozbyła. Jeśli Mike nadal będzie tak ujmująco miły, chyba nie uda jej się
przeżyć tego przedpołudnia.
- Tak, robić. Może nie mam artystycznej wizji całości dzieła, ale
przynajmniej mogę ci pomóc poprzestawiać rzeczy. Chcesz wynieść wszystko
ze swojego pokoju?
- Ja... tak. To znaczy nie wszystko... Tylko żebym jakoś to zobaczyła...
%7łebyśmy zobaczyli... I...
- Rozumiem. - Mike pokiwał głową. - Będę wyciągał obrazki, a ty mi
mów, gdzie mam je ustawiać.
Po godzinie pracy większość eksponatów stała wzdłuż obu ścian
korytarza. Jessica nie mogła wyjść z podziwu. Mike ani razu się nie poskarżył i
słuchał jej we wszystkim bez zastrzeżeń. Bez szemrania ustawiał obrazy,
przenosił je z miejsca na miejsce, starając się sprostać wymaganiom Jessiki,
która próbowała pogrupować prace tak, by stanowiły jakąś rozsądną całość.
W panice przypominała sobie rady, jakie dawała jej właścicielka galerii,
ale nic z tego nie dawało się wcielić w życie. Była bliska płaczu.
Tylko czekała, aż Mike powie swoje  a nie mówiłem", ale nie wiedzieć
czemu tym razem milczał jak zaklęty. Przez moment miała nawet wrażenie, że
zapomniał zupełnie o wystawie i o tym, gdzie się znajduje. Był pogrążony we
własnych myślach, których treści, niestety, nie znała.
Po chwili wrócił do rzeczywistości. Spojrzał na nią, unosząc jedną brew.
- Co się znów stało? - spytał zaskakująco miękkim głosem.
Wzruszyła ramionami.
- 87 -
S
R
- To wszystko jest beznadziejne - odparła. - Nie wiem, po co to robię.
Chyba nigdy tego nie wiedziałam. Co mi przyszło do głowy, żeby organizować
wystawę malarstwa? To naprawdę jest bez sensu i...
- Chyba nie jest aż tak zle - przerwał jej, nie pozwalając, by się całkiem
rozkleiła. - Niektóre z tych prac są naprawdę zdumiewające. Jest w nich tyle siły
i ludzkich uczuć...
- Wiem, wiem. To nie o to chodzi. Większość z nich jest naprawdę dobra.
Tylko jak powiesić je razem z tymi gorszymi? Obiecaliśmy, że zaprezentujemy
wszystkie prace, nie możemy więc żadnej z nich pominąć. Obawiam się, że
będzie to niesprawiedliwe w stosunku do tych, którzy stworzyli coś naprawdę
dobrego.
Mówiła coraz szybciej, a jej głos zaczął przybierać niebezpiecznie
wysokie tony. Mike nie miał zamiaru pozwolić, żeby się rozpłakała.
- Uspokój się.
Podszedł do niej i objął pocieszającym gestem za ramiona. To pogorszyło
tylko sytuację. Jessica poczuła, że serce zaczyna jej walić jak oszalałe, a na
policzki wypływają intensywne rumieńce. Oczywiście o uspokojeniu się w tej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •