[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z ostrymi 'paznokciami delikatnie pieściły włosy Steve'a.
Przesunęła językiem po rozchylonych wargach.
- Nawet gdybym cię o to poprosiła?
- A poprosisz? - spytał ochrypłym głosem. - Czy jest to tylko
dalszy ciąg gry? - A gdyby nie był?
- Porozmawiamy o tym, kiedy ju\ odzyskasz równowagę. Na
razie nie.
- Teraz! Porozmawiajmy o tym teraz! - domagała się jak
dziecko, napierajÄ…c na niego piersiami. - Teraz!
W spięła się na palce i pocałowała go w usta. Steve
zesztywniał i bronił się przed jej pocałunkiem, zaciskając
usta. Sekunda ... dwie ... trzy ... w pewnym momencie
opanowanie go zawiodło. Jego ramiona w mgnieniu oka
oplotły ciało Willowo
Wygrała.
Tyle \e teraz to nie była ju\ gra.
Język Steve'a wdarł się do jej ust. Willow ogarnęła fala
gorąca i przemo\ne pragnienie. Steve przesuwał z wolna
dłonie po jej plecach, wzdłu\ łagodnych linii kręgosłupa.
Kiedy dotarł do pośladków, przygarnął Willow mocno do
siebie, tak \e poczuła jego męskość. Westchnęła i przywarła
do niego jeszcze mocniej.
Steve wyłuskał jej piersi z dekoltu i nakrył dłońmi.
Oderwał usta od warg Willowo Pochwycił jedną sutkę
palcami, pochylił głowę i ujął drugą wargami. Trudno byłoby
Willow powiedzieć, co przynosi silniejsze doznania -
delikatna pieszczota wilgotnych warg, czy pocieranie
palcami. Miała wra\enie, \e ka\de z tych odczuć z osobna
starczyłoby, \eby doprowadzić ją do omdlenia z rozkoszy.
Stali objęci, wpółprzytomni, złączeni namiętnością,
oddychając coraz szybciej i cię\ej. Nie słyszeli niczego prócz
tętnienia krwi ... Nie czuli niczego innego prócz swoich
gorących ciał.
Odgłos dzwonka od windy zabrzmiał w ich uszach jak huk
wystrzału. Z trudem oderwali się od siebie i przez chwilę,
która zdawała się nie mieć końca, patrzyli sobie w oczy.
Potem Willow raptownie· odwróciÅ‚a siÄ™ do drzwi, w samÄ…
porę, by schować piersi i poprawić suknię. Drzwi windy
otworzyły się i na korytarz niedaleko od nich wyszło trzech
mÄ™\czyzn w smokingach.
Steve zaklął cicho, kucnął i zaczął zbierać drobiazgi, które
wysypały się z torebki Willowo Szminka, karta kredytowa,
klucz do pokoju ...
Wszystko to, prócz klucza, zebrał i wsypał do środka.
W stał i wsunął klucz w zamek. śadne z nich nie miało
odwagi unieść wzroku, by spojrzeć na drugie, gdy mijali ich
rozgadani mÄ™\czyzni.
Kiedy znów zostali sami, Willow odwróciła głowę i spojrzała
na Steve'a. Stał bez ruchu, jak posąg, maleńka torebka
wyglądała w jego rękach jak dziecinna zabawka.
- Nic nie mów - poprosił.
Nie mogła spełnić jego prośby. Nie
potrafiła.
- Wejdziesz? - szepnęła.
PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… i podaÅ‚ jej torebkÄ™· - Nie mogÄ™.
- Dobrze. Jak sobie chcesz. - W jej głosie była tylko złość
odrzuconej kobiety.
Otworzyła drzwi i nie oglądając się na Steve'a, weszła do
pokoju. Kiedy odwróciła się do niego, na jej ustach igrał
diabelski uśmieszek.
- Jeśli cię to interesuje, to powiem ci tylko, \e nie mam na
sobie majtek - skłamała i z hukiem zatrzasnęła za sobą
ciÄ™\kie drzwi.
Jęknął i z trudem zapanował nad pragnieniem, by uderzyć
głową o ścianę.
Willow przeszła parę kroków, cisnęła torebkę na podłogę,
przysiadła na łó\ku, skuliła ramiona i wybuchnęła
bezgłośnym szlochem.
.
Uporczywy dzwonek telefonu· wdarÅ‚ siÄ™ wreszcie w
niespokojne sny Willow i przywrócił ją do rzeczywistości.
Na wpół przytomna wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ i siÄ™gnęła po sÅ‚uchawkÄ™·
- Słucham - mruknęła zaspanym głosem.
- Ju\ dziesięć po ósmej - odezwał się główny bohater jej
nocnych rojeń. - Punktualnie o ósmej mieliśmy się spotkać na
dole w holu. Jesteś jeszcze w łó\ku? spytał podejrzliwie.
Zanim odpowiedziała, usiadła gwałtownie i opuściła bose
stopy na podłogę.
- Nie. - Aby dodać swym słowom wiarygodności, stanęła z
wysiłkiem na nogi. - Ju\ wstałam. Właśnie ... właśnie
miałam wziąć prysznic, ale usłyszałam dzwonek 1. ..
- Jeszcze się nie umyłaś? Niech to cholera, Willow - Głos
Steve'a wyraznie wskazywał, \e nie ona jedna miała cię\ką
noc. - O dziewiątej jesteśmy umówieni z Ethanem
Robertsem. Myślałem, \e zale\y ci na tym, \eby jak
najszybciej wyjaśnić całą sprawę.
Steve westchnął cię\ko, jak zwykli robić to mę\czyzni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]