[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okropnie.
Powoli przesunął wzrokiem po całej jej sylwetce i w końcu zatrzymał go na twarzy.
- Hrnm... Przepraszam, nie pomyślałem, że możesz już spać.
- Nie spałam. Po prostu brałam kąpiel.
Nagle uświadomiła sobie, jak wygląda: rozczochrane włosy upięte nieudolnie na czubku
głowy, twarz bez makijażu, ujawniająca ślady przeżytych emocji.
- Will powiedział mi, że płakałaś - rzekł niskim głosem, badając jej twarz pełnym troski
spojrzeniem.
- Nic się nie stało. - Pod powiekami znów zapiekły łzy.
- Przepraszam, że przyszedł do twego mieszkania. Powiedziałem mu, żeby tego więcej nie
robił.
- Nie powinieneś... Gideonie, nie mam żadnych sekretów. Przyniósł czekoladki, żeby
poprawić mi humor.
- I poprawił?
Odwróciła się.
- Nie. Znowu się rozpłakałam.
Po długiej chwili ciszy jej imię zabrzmiało jak prośba.
Ze ściśniętym sercem wolno odwróciła się ku niemu. Na umęczonej twarzy zobaczyła
poczucie winy i coś jeszcze - pożądanie? Chciała objąć go i przytulić, ale nie mogła. To on
musiał zrobić pierwszy krok; ona powiedziała już dość.
Z wahaniem, powoli, podniósł rękę i starł łzy z jej policzków.
- - Och, Beth.
I nagle znalazła się w jego ramionach, czuła we włosach pocałunki, a w uszach brzmiał
czuły szept uspokajających słów., Uniosła twarz i ich usta spotkały się natychmiast w
rozpaczliwym, namiętnym pocałunku.
- - Chodzmy do łóżka - powiedziała cicho, kiedy w końcu oderwali się od.siebie.
Nie potrzebował zachęty. Z łatwością wziął ją na ręce i wniósł po kręconych schodach, a
potem ostrożnie położył na środku łóżka. W mgnieniu oka pozbył się ubrania i znalazł obok niej.
Rozsunął poły szlafroka i pełnym pożądania wzrokiem patrzył na jej nagość.
- Chcę ciebie natychmiast - wydusił ochryple.
Kiedy chętne ramiona przygarnęły jego ciężar, opadł na nią i delikatnie się do niej
dopasował.
- - O Boże, nie mogę... - jęknął zdławionym głosem i już byli połączeni. Rękoma
podtrzymywał jej głowę przed naporem własnych ust i zanurzał się w niej raz po raz,
doprowadzając ich oboje do dojmującego spełnienia.
Kiedy serce Beth zaczęło bić wolniej, a płuca zaczerpnęły więcej powietrza, uniosła prawie
bezwładną rękę i czule pogłaskała go po plecach.
- Kochani cię - powiedziała powoli i wyraznie. Nie chciała żadnych nieporozumień.
- Beth, nie mów tego -jęknął.
- To prawda. Nie mam zamiaru kłamać, nawet poprzez niedopowiedzenia.
Podniósł głowę i popatrzył na nią. Po chwili przymknął oczy i westchnął ciężko.
- - Przykro mi - wymruczał w jej włosy. - Nie powinno mnie tu być. To nie jest w porządku
z mojej strony. Cały dzień męczyło mnie twoje milczenie... To, że cię zraniłem. Bem, nie wiem,
co powiedzieć...
Ona wiedziała, co chciałaby usłyszeć, była jednak pewna, że się tego nie doczeka.
- Po prostu przytul mnie - powiedziała w końcu, a on zsunął się na bok i otulił ją ramionami.
Kiedy przysłuchiwała się mocnemu, równomiernemu biciu jego serca, wplótł palce w jej włosy i
rozciągnął je na swej piersi jak złotą zasłonę.
- Chciałbym, żeby było inaczej - zaczął cicho. - Gdybym nie miał dzieci... Gdybyś ty nie
musiała odjechać...
- Nie muszę - przypomniała mu.
- Musisz. Wiesz o tym. Ja to wiem.
- A dzieci wiedzą?
- Przestań - mruknął. - Claire zrobiła mi rano awanturę. Chciała, żebym się z tobą ożenił, aby
w tej nieszczęsnej rodzinie ktoś wreszcie kochał ją i rozumiał.
Och, Gideonie... - Dotknęła jego twarzy, a on obrócił się i pocałował wnętrze jej dłoni.
- Kocham ją. Nie zawsze ją rozumiem, ale wie, że ją kocham.
- Na pewno, tak samo jak pozostali. To po prostu takie dziecinne gadanie.
Z jednym zastrzeżeniem. Kiedy Beth wykrzyczała takie samo oskarżenie swoim rodzicom,
była to prawda. Dzieci Gideona były przynajmniej chciane i kochane. Jak cudownie jest stać się
dla kogoś najważniejszym w życiu.
Znów pod powiekami pojawiły się łzy, jednak zamrugała, by je powstrzymać i podniosła
głowę.
- Kawy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •