[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w stronę rozłożonych na podłodze mat. - Przebiorę
się tylko w dres i możemy zaczynać. Pokażę ci kilka
podstawowych pozycji, chwytów i rzutów. Na wiele
dziś nie będziemy mieli czasu - dodał żartobliwym
tonem. - Podejrzewam, że wkrótce Jess zacznie
wydzwaniać, żebyśmy ją uwolnili od Dallasa.
Jess z Dallasem skoczyli sobie do oczu, kiedy
tylko pikap Ebenezera wyjechał za bramę.
Dallas, wsparty o laskę, wpatrywał się gniewnie
w siedzÄ…cÄ… na fotelu kobietÄ™. Na jego twarzy malo­
wał się wyraz goryczy i oburzenia.
- Jesteśmy ze Steviem podobni do siebie jak dwie
krople wody. Myślałaś, że tego nie zauważę? - spytał
rozdrażniony. - Zaszlaś ze mną w ciążę, a potem
50 PORA NA MIAOZ
mnie okłamałaś. Powiedziałaś, że to dziecko Hanka!
I nie chciałaś poprosić go o rozwód!
- Nie mogłam! - zawołała zrozpaczona. - Hank
mnie ubóstwiał. Nigdy by mi krzywdy nie wyrządził.
Nie miałam odwagi wyznać, że zdradziłam go z jego
najlepszym przyjacielem.
- Mogłaś to mnie zostawić; ja mogłem odbyć
z nim rozmowę. Hank nie był takim aniołem, za
jakiego go uważasz. Myślisz, że zawsze był ci
wierny? %7łe ani razu nie zbłądził podczas swoich
zagranicznych wojaży?
Zesztywniała.
- Nie wierzÄ™ ci! KÅ‚amiesz!
- Mówię prawdę - odparował ze złością. - Hank
wiedział, że żadnej ze swoich kochanek nie zrobi
dziecka. I liczył na to, że nigdy nie dowiesz się o jego
romansach.
Przyłożyła rękę do czoła. Nie przyszło jej do
głowy, że mąż mógłby ją zdradzić. Po tym, jak
przespała się z Dallasem, dręczyły ją koszmarne
wyrzuty sumienia, a tymczasem Hank cały czas
zabawiał się na boku! W dodatku tak surowo ją
ocenił, kiedy okazało się, że zaszła w ciążę!
- Nie miałam pojęcia... - szepnęła.
- A gdybyś wiedziała? Czy zrobiłoby to różnicę?
- Nie wiem. Może. - Wygładziła spódnicę na
kolanach. - Od pierwszego dnia podejrzewałeś, że
Stevie jest twoim synem?
- Nie. Dopiero pózniej dowiedziaÅ‚em siÄ™ o bez­
płodności Hanka. Z początku uwierzyłem ci, że to
Diana Palmer 51
Hank jest ojcem. A potem już sam niczego nie byłem
pewien.
- Chyba nie myślałeś, że... - urwała. - O Boże!
- jęknęła przerażona. - Chyba nie myślałeś, że
sypiam na prawo i lewo z każdym, kto się nawinie?
- W sumie słabo cię znałem, Jess - oznajmił
cicho. - Wiedziałem, że Hank cię zdradza, i uznałem,
że taki macie układ. %7łe w pewnych sprawach dajecie
sobie wolną rękę. - Obróciwszy się, podszedł do
okna i przez moment spoglądał na płaski krajobraz.
- Poprosiłem cię, żebyś rozwiodła się z Hankiem.
Ciekaw byłem twojej reakcji. Postąpiłaś tak, jak się
spodziewałem. Odmówiłaś. Pomyślałem sobie, że
odpowiada ci życie u boku tolerancyjnego męża,
który przymyka oczy na twoje przygody.
- Byłam szczęśliwa z Hankiem, dopóki ty się nie
pojawiłeś! - wyrzuciła z siebie.
Odwrócił się od okna. Oczy mu płonęły.
- Dobrze wiesz, Jess, że to było silniejsze od nas.
Nie mogliśmy zapobiec temu, co się stało. Nawet nie
próbowaliśmy.
PrzysÅ‚oniwszy twarz rÄ™kami, zadrżaÅ‚a. Wspo­
mnienia z tamtego okresu nadal przyprawiały ją
o łzy. Po raz pierwszy w życiu była zakochana, ale
nie w swoim mężu. Dallas śnił jej się po nocach. Jego
obraz stale ją prześladował. W dodatku Stevie był
jego dokładną kopią.
- Miałam tak straszne wyrzuty sumienia! - za-
łkała. - Zdradziłam Hanka. Zdradziłam wartości,
w które wierzyłam. Po tamtej nocy długo nie mogłam
PORA NA MIAOZ
52
dojść z sobą do ładu. Czułam się jak najgorsza
dziwka.
Dallas skrzywił się.
- Jak dziwka? Przecież traktowaÅ‚em ciÄ™ z czuÅ‚oÅ›­
ciÄ…...
- Wiem! - Przetarła ręką łzy. - Po prostu od
dziecka wpajano mi, że dwoje zakochanych ludzi
pobiera się i żyje razem, w wierności, aż do śmierci.
Byłam dziewicą, kiedy poślubiłam Hanka. W mojej
rodzinie nie zdarzały się rozwody, dopóki mój brat,
ojciec Sally, nie rozstał się z jej matką. - Pokręciła
głową, nieświadoma spojrzenia, jakie zagościło na
twarzy Dallasa. - Moi rodzice przeżyli razem pięć­
dziesiąt szczęśliwych lat.
- Nie każdemu jest to dane - oznajmił twardo, ale
w jego gÅ‚osie już nie pobrzmiewaÅ‚a wrogość. - Cza­
sem rozwód stanowi jedyne rozsądne wyjście.
Odgarnęła włosy za uszy i ponownie przetarła łzy.
- Może masz rację.
CofnÄ…Å‚ siÄ™ od okna i poÅ‚ożywszy laskÄ™ na pod­
łodze, usiadł w fotelu naprzeciw Jessiki. Z głośnym
westchnieniem pochylił się do przodu i szukając
w myślach właściwych słów, utkwił spojrzenie w jej
bladej, mizernej twarzy.
- Eb wspomniaÅ‚, że zostaÅ‚eÅ› ciężko ranny pod­
czas swojej ostatniej misji - powiedziała cicho.
Z całego serca marzyła o tym, by móc go zobaczyć.
- Dobrze się już czujesz?
Ujęty troską w głosie Jess, zacisnął ręce na jej
dłoniach.
Diana Palmer 53
- Tak. W każdym razie na pewno lepiej niż ty.
- Chwilę milczał. - Straszną cenę przyszło nam
zapłacić za tamtą noc.
Azy zapiekły ją pod powiekami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •