[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej chłodną, kruchą dłoń, uniosłem, pochyliłem się, przycisnąłem
usta do pokrytego błękitnymi żyłkami ciała i oddychałem głęboko,
aż dostałem zawrotów głowy.
Od czterech miesięcy nie powiedziałem do niej na głos nawet
słowa, którego wcześniej nie zapisałem. Ta świadomość jak żmija
kąsała moją duszę, wstrzykując jad do krwioobiegu.
 Ever&  to było jak pozbawione tchu westchnienie, niemal
niezrozumiały język.  Potrzebuję cię, Ever. Potrzebuję cię&
żywej lub martwej. Nie mogę tak dalej, Ever. Ożyj. Wróć do mnie.
Albo& pozwól mi odejść.
Mówi się, że czas leczy rany. Ale co, jeśli& tych ran nie da
się wyleczyć, jeśli zawsze pozostają otwarte, poszarpane i
krwawiące? Nieważne, ile upłynie czasu, rany pozostawione przez
śpiączkę Ever nigdy się nie zagoją. Jak długo będzie uwięziona
między życiem i śmiercią, nigdy nie uda mi się wyzdrowieć.
I ja byłem uwięziony, tak jak ona. Czułem, że całe moje
życie ogranicza się do tego pokoju, łóżka, nieruchomego ciała
Ever pod kocami, zajęć, które mnie już nie interesowały, i do
Eden. To wina Eden, zakazanego, kradzionego pocieszenia, którym
była każda chwila spędzana z nią. Zamknięty krąg.
Byłem załamany i wyczerpany.
 Zamierzam zniknąć na chwilę, Ev  wyszeptałem.  Muszę
odwiedzić dziadków. Niedługo wrócę.
Wyszedłem od niej, pojechałem do mieszkania i zacząłem się
pakować. Gdy upychałem rzeczy do mojego marynarskiego worka,
tego samego czarnego worka, z którym przyjechałem do Akademii
Sztuki Interlochen, usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem i
ujrzałem Eden.
 Hej  powiedziałem i wróciłem do pakowania.
 Dokąd się wybierasz?  zapytała.
Odpowiedziałem, nie patrząc na nią:
 Odwiedzić dziadków.
 Na długo?
 Nie wiem. Parę dni. Nie dłużej  odwróciłem się, by na nią
spojrzeć i zaraz tego pożałowałem.
Miała na sobie tylko spodenki do jogi i sportowy stanik, oba
w kolorze ciemnoniebieskim, i pokrywała ją lśniąca warstewka
potu. Włosy splotła z tyłu w ciasny warkocz, który podkreślał jej
kości policzkowe i krzywiznę szyi.
 Wyjeżdżasz teraz?
Kiwnąłem głową.
 Tak.
Wyglądała na& zdenerwowaną.
 Słuchaj, wiem, że to nagłe, ale po prostu& muszę się stąd
ruszyć. Nie mogę tego znieść. I muszę zobaczyć się z dziadkiem.
Mam takie uczucie, że jeśli nie zobaczę się z nim teraz, mogę już
nie mieć drugiej szansy.
Kiwnęła tylko głową. Czekałem, aż coś powie, wyjaśni, co ją
gryzie, ale tego nie zrobiła.
 O co chodzi, Eden?
 Po prostu zastanawiam się, dlaczego teraz. Co z Ever?
Gwałtownym ruchem zaciągnąłem suwak worka.
 Co z nią? Nie będzie za mną tęskniła.
Słowa ociekały żrącą goryczą.
Eden żachnęła się.
 Cade! Ty chyba nie wierzysz, że&
 Nie wiem, w co wierzę!  wrzasnąłem.  Czy będzie za
mną tęskniła, czy nie? Nikt nie wie! Nie mogę tu dłużej zostać,
Eden. Po prostu nie mogę. Oszaleję, jeśli nie poradzę sobie z tym
popieprzonym bałaganem, jakim jest moje życie. Muszę stawić
czoło realnej możliwości, że Ever nigdy się nie obudzi i pozostanę
sam przez resztę życia. Nie mogę już tego robić z tobą, Eden. To
mnie rozdziera na strzępy.
Eden zamknęła oczy i odwróciła się.
 Wiem. Rozumiem to.
 Ale?
Odwróciła się.
 Ale ja nie mam dokąd stąd uciec!
 Czy sądzisz, że bardzo chcę odwiedzić umierającego
dziadka? Zastępował mi rodziców, od kiedy mama umarła, a
teraz& czuję, że on także umiera i muszę się z nim zobaczyć.
Muszę.
Jej ramiona opadły.
 Cholera, Cade. Przepraszam. To było nieuczciwe z mojej
strony.
Odetchnąłem urywanym, zrezygnowanym oddechem.
Zrobiłem krok w jej stronę, położyłem jej ręce na ramionach.
Przytuliła się do mnie, kładąc mi głowę na piersi, dłońmi
zakrywając twarz. Promieniowała ciepłem, pachniała potem, co nie
było nieprzyjemne. Jej skóra pod moimi rękami była wilgotna i
gorąca.
Dotykanie jej nigdy nie było dobrym pomysłem.
Uniosła głowę i jej oczy napotkały moje spojrzenie.
 A więc żegnaj.
 To tylko kilka dni.
 Wiem.
Dlaczego moje serce ściskało się na myśl o wyjezdzie?
Dlaczego czułem, jakby to zabrzmiało bardziej jak prawdziwe
pożegnanie, niż powinno? Popatrzyłem jej w oczy, nie pozwalając
jej wyzwolić się z moich objęć.
 Wrócę. Przyrzekam, że wrócę.
 Kogo próbujesz przekonać?  szepnęła.
 Nas oboje.
 Czy wolno mi powiedzieć, że będę za tobą tęskniła?
Jej dłonie prześliznęły się po mojej piersi i objęły mnie za
szyję.
 Bo będę.
 Ja też  stchórzyłem i zmusiłem się do powiedzenia tego. 
Ja też będę za tobą tęsknił.
 Naprawdę?  W jej głosie pobrzmiewał sceptycyzm.
 Tak, jasne.
Moje ręce leniwie przesuwały się po brzegach ramiączek jej
sportowego stanika.
 Może to, co jest między nami, jest popieprzone, ale jesteś
dla mnie ważna. Więc to oczywiste, że będę za tobą tęsknił.
 To tylko kilka dni, prawda? Powinieneś tam pojechać.
 Tak, powinienem.
Ale żadne z nas się nie poruszyło. Jakiś niewidzialny ciężar
zawisł między nami. Coś jeszcze niezdefiniowanego.
 Dlaczego więc czuję, jakby to było coś więcej niż
 zobaczymy się za kilka dni ?  zapytała Eden.
Wzruszyłem ramionami.
 Nie wiem. Ale masz rację, tak to wygląda. Myślałem
właśnie o tym samym.
Zielone oczy Eden poruszyły się, szukając mnie.
Obserwowałem, jak zmienia się wyraz jej twarzy, odzwierciedlając
liczne emocje, których nie mogłem do końca rozszyfrować. Ból?
Poczucie winy? Pragnienie? Wszystkie te emocje zdawały się nas
definiować, Eden i mnie, jako byty. Wiedziałem, do czego zmierza,
podobnie jak ona wiedziała, i nie zatrzymaliśmy tego. Jej ręce
zanurzyły się w moich włosach, ujęły tył mojej głowy, a nasze usta
się spotkały. Po raz drugi całowaliśmy się wolno i z pełną
namiętności delikatnością, która nie należała do nas. Była
kradziona i wiedzieliśmy o tym.
Eden pierwsza przerwała pocałunek. Cofnęła się, wpatrując
się we mnie z odległości cala, a potem zdjęła mi koszulkę. Jej usta
dotknęły mojej szyi, delikatnie przenosząc się na pierś. Dłonie
wędrowały po moich plecach, gładząc je i pieszcząc. Całowała
moje żebra. Potem wróciła na ramię. Oddychałem, koncentrując
się na odczuwaniu dotyku jej ust na skórze. Ale tylko przez chwilę.
Dwa palce zaczepiłem o jej stanik i podciągnąłem go do łopatek,
potem podwinąłem część z przodu, która podtrzymywała biust. Jej
piersi uwolniły się z rozkosznym podskokiem. Przerwała
całowanie mojego torsu na chwilę, by umożliwić mi ściągnięcie jej
stanika przez głowę, a potem wróciła do miękkich pocałunków.
Rozpięła suwak moich spodni i dotknęła przez bokserki
sterczącego penisa, potem odpięła guzik i ściągnęła mi dżinsy.
Równie szybko rozprawiła się z bokserkami i ujęła mojego fiuta w
dłoń, podczas gdy ja ściągałem z niej obcisłe spodenki
gimnastyczne.
Cofnęła się i ruszyła tyłem w stronę mojego łóżka.
Poszedłem za nią. Położyła się na plecach, a ja na niej i razem
zatonęliśmy w materacu. Moje ciało nad jej ciałem, moje usta
szukały jej ust. Objęła nogami moje nogi w kolanach i wszedłem w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •