[ Pobierz całość w formacie PDF ]

porhował eiała zamordowanych przez złoczyńców  pięciu braci polskich .
Autor %7łyu#ota Pżęcżu Bracż Męcze#nżkóu#, Brunon z Kwerfurtu
 (pózniej i on zdobędzie palmę męczeństwa i zostanie ogłoszony
#więtym), stwierdził podeszły wiek poznańskiego ordynariusza
śpieszącego na zachodnie peryferie swej diecezji, by oddać ostat-
#ą posługę zamordowanym pustelnikom:
141
[...) a ponieważ dopiero trzeciego dnia można było donieś o tym biskupowi, zeszło się dosyć -
jak na młode chrześcijań stwo duchownych i zakonnic na szczęśliwy pogrzeb niewinnyc
świętych. I gdy z materiału obficie przez las dostarczonego spo rządzono drewniane trumny,
stosownie do polecenia biskup wewnątrz kościoła wykopano wielki dół, tak że to miejsce moś
gło pomieścić jakby dwakroć czterech Bożych mężów. Sędziw# zaś biskup Unger, pełen dobrej
woli, przybywszy do świętegq miejsca odprawił razem z duchownymi uroczystą Mszę świętą
oraz przepisane modły i do ciała świętych przystąpił z rękoma pokornie złożonymi i z sercem
pokornym [...] Następnie biskup wśród modłów i antyfon, jak należy, z bojaznią Bożą odpro=
wadził zwłoki świętych aż do miejsca pogrzebania.
Zdaje się jednak, że nie dane mu było aż do końca pełnić bisku-
pich obowiązków w swojej diecezji. Tenże Brunon z Kwerfurtu informuje:
[Jeden z braci] gdy przedsięwziął ponowną podróż do Rzymu [...), wraz z przezacnym biskupem
Ungerem został po drodze ujęty i wysłany do Magdeburga, gdzie trzymano go w klaszto= rze pod
czujną strażą; był bowiem [wtedy] ostry zatarg z królem #asów, który obawiał się, że podróż ich
może przynieść szkodę jego państwu.
Konkretnych przyczyn internowania Ungera nie znamy. Fak-tem jest jednak wojna niemiecko-
polska rozpoczęta właśnie w 1004 roku. Bez trudu zrozumiemy zaskoczenie, jakie w Magdebur#u
wy-wołały postanowienia Zjazdu Gnieznieńskiego. Pamiętamy  falsy-fikat magdeburski , być
może właśnie około 1004 roku sporządzo-ny - była to brawurowa próba wykazania praw
Magdeburga do diecezji poznańskiej ( polskiej ). Często można spotkać się w nau-ce 2
przypuszczeniem, że w Magdeburgu przymuszono Ungera do uznania magdeburskiej obediencji. O
tym wprawdzie głucho w zródłach, zupełnie jednak nie można wykluczyć takiej sytuacji, gdyż
wygląda na to, że Unger już do Polski nie powrócił. I na to nie ma co prawda żadnych dowodów,
ale są pewne poszlaki: zain-teresowanie się osobą Ungera przez różne zródła niemieckie (Thiet-mar
i roczniki z Kwedlinburga podały datę śmierci Ungera, pierw-szy z nich nawet datę dzienną; w
dwóch klasztorach saskich-w Merseburgu i L neburgu - nekrologi odnotowały datę dzienną jego
śmierci), ezego raczej trudno byłoby oczekiwać, gdyby Unger zmarł z dala od Saksonii, w Polsce; z
drugiej zaś strony wspomnia-#e już całkowite milczenie zródeł polskich o Ungerze. Czyżby był to
refleks głębokiej niechęci, jaka musiała dzielić starego biskupa z areybiskupem Gaudentym i
Kościołem jemu podległym? Nawet Jan Długosz w XV wieku, który wiele donosił na temat
najstar-szych biskupów polskich w opracowanych przez siebie katalogach, pominął Ungera
zupełnym milczeniem, jako następcę Jordana po-dając jakiegoś zapewne przez siebie
wymyślonego Tymoteusza. Być może echem postaci i losów Ungera jest jednak wiadomość
Długo-#a, jakoby Jordan umarł i p#chowany został w Brandenburgu (także przy śmierci
rzekomego Tymoteusza, umieszczonej pod ro-kiem 1020, zaznaczy Długosz, iż  inni utrzymują, że
został pocho-wany nie w katedrze poznańskiej, lecz w brandenburskiej - być może, że wielkiemu
historiografowi pomyliły się w tym momencie po prostu notatki).
Jeżeli nawet rzeczywiście Unger w Magdeburgu został zmuszo-ny czy nakłoniony do uznania
zwierzchnictwa tamtejszej metro-polii (czyżby pokazano mu  falsyfikat ?), nie miało to większego
wpływu na Kościół polski. Nie arcybiskup magdeburski ani król ; niemiecki decydowali o obsadzie
i umożliwiali funkcjonowanie bi-: skupstwa poznańskiego, lecz książę polski, który ani nie chciał,
ani  nie mógł tolerować obcego zwierzchnictwa nad częścią Kościoła ;polskiego. Akt poddania się
metropolicie magdeburskiemu, jeżeli ; w ogóle miał wówczas miejsce, miał charakter ściśle
osobisty. Bo-! lesław Chrobry z pewnością zadbał po śmierci Ungera, by jego # następcą został
ktoś w pełni mu odpowiadający i uległy!
# czono (Gerard Labuda), by przed rokiem 1000
jakiś inny, poza Gnieznem, ośrodek w państwie polańskim mógł
pełnić rolę siedziby biskupiej, ale zarówno tradycja, jak również
wymowa badań archeologicznych, jak wreszcie uporczywie (choć
niekonsekwentnie) pojawiająca się  poznańska tytulatura pierw-
szych dwóch biskupów polskich, dowodzą wyjątkowej roli Pozna-
nia w drugiej połowie X wieku. Na wschód od potężnie około po-
łowy X wieku obwarowanego grodu poznańskiego po 968 roku za-
częto wznosić okazały kościół biskupi, dominujący nad całym
umocnionym podgrodziem. Była to wielka świątynia bazylikowa
o powierzchni około 1000 m#, ogólnej długości 49 m i wymiarach
prostokąta złożonego z trzech naw 23X43 m. Szerokość nawy głów-
nej wynosiła 8,5 m, naw bocznych 4,5 m. Oto jak świątynię tę,
142 143
której pozostałości spoczywają do dziś pod obecnym kościołem tedralnym ( najstarsze fundamenty
do dziś jeszcze dzwigają na bie gmach kościoła katedralnego, czyli jego zasadniczy rzut pozo; od X
wieku prawie ten sam, przynajmniej w partii trzynawow korpusu. A zatem te pierwsze fundamenty
w bardzo dużym p cencie się zachowały i dalej służą jako ławy nośne budynku ), c suje Krystyna
Józefowiczówna, jedna z uczonych, którzy po os1 niej wojnie prowadzili badania archeologiczne
we wnętrzu zn: czonej przez działania wojenne katedry:
 Wykopaliska lat 1946 i 1951-6 odsłoniły pod obecną kate pozostałości I fazy budowli z dz ugiej
połowy X w., jej przebud z połowy XI i połowy XIII w. oraz warstwę przedsakralnych pr
kładkowyeh konstrukcji clrewnianych przypuszczalnie z pierw: połowy X w., wykorzystanych jako
umocnienie terenu.
Odkryte na tej warstwie relikty prymitywnych saclzav chrzcielnych z wapiennego betonu
dokumentują fakt maso, chrystianizacji mieszkańców grodu, jaki poprzeclził położenie f,
damentów pierwszego kościoła.
Kamienną katedrę biskupa Jordana charakteryzuje znany szczątków przyziemia przedromański
wątek murów z płask warstw okrzesków lub z opus spicatum, wiązany wapienną zap wą i
tynkowany, oraz fundamenty z dużych, nieobrabianych # zów granitowych. Była to trzynawowa,
stropowa, zapewne fila wa bazylika. Jej chór wschodni miał kwaclratowe sanktuari z apsydą,
oddzielone od naw przegrodą (lektorium) i flankow; dwiema prostokątnymi zakrystiami, nieco
szerszymi od naw bc nych, niewątpliwie dającymi podstawę dwu symetrycznym # żom. Zachodni
biegun kościoła piętrzył się w masyw o płaskiej sadzie i wieżowej partii środkowej, do której
przystawały węż od naw bocznych wieżyczki schodowe.
Pośrodku nawy głównej w poziomie fragmentarycznie zacho#
nych wapiennych posadzek odsłonięto pozostałości dwu grobc
ców-mauzoleów, zidentyfikowane jako znane ze zródeł grc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •