[ Pobierz całość w formacie PDF ]

³o¿ona garSci¹ s³omy, na to zaS wszystko gruby woj³ok, s³u¿¹cy do okrywania siê.
Wszystkie kobiety zostaj¹ce  pod numerem przez dzieñ ca³y szyj¹ wiêzienn¹ bieliznê
i garderobê. S¹ to po wiêkszej czêSci doSæ stare ju¿ baby, które innej, delikatniejszej roboty
nauczyæ siê nie mog¹; najstarsze i najniedo³ê¿niejsze przêd¹.
O szyciu tym wiele by siê powiedzieæ da³o, i niejedna z was, czytelniczki, nie widzia³a
przez ca³e ¿ycie takich obrêbków i stebnówek, jakie siê tu praktykuj¹ w najlepszej wierze.
Trzyma siê to jednak kupy, jak to mówi¹, a kilkanaScie robotnic, na jakie sto mo¿e, szyje
wcale niexle.
Dziwiæ siê nie ma czego. Palce grube, przy z³odziejskim procederze od ig³y odwyk³e,
czêsto od d³ugoletniego pijañstwa dr¿¹ce, zginaj¹ siê sztywno jak ko³ki; i to, co robi¹, doSæ
na nie.
Pilna szwaczka oddaje w ci¹gu dwóch dni piêæ koszul, czasem nawet wykañcza trzy dzien-
nie; inne szyj¹ po dwie i mniej jeszcze.
Bielizna i garderoba uszyta pod numerami idzie do magazynu, który zaopatruje wszystkie
wiêzienia w kraju. Magazyn ten jest to spora o dwóch oknach sala, obstawiona szafiastymi
pó³kami, które, zamiast drzwi, maj¹ firanki p³Ã³cienne, na pó³kach, a¿ pod sufit, stosy koszul
mêskich, kobiecych, rêczników, p³acht, fartuchów, kaftanów i spódnic. Spódnice i kaftany
letnie szyte s¹ z drelichu w paski siwe i czarne, który to drelich, jak równie¿ i ca³y zapas zu-
¿ywanego tu p³Ã³tna, produkuj¹ warsztaty arsena³u. Odzie¿ zimow¹ stanowi kaftan i spódnica
z siwego sukna. Chorzy u¿ywaj¹ z tego¿ sukna krajanych kapot, podszytych nieco za stan
miêkkim, lnianym p³Ã³tnem. Wiele z przedmiotów, znajduj¹cych siê w magazynie tym, figu-
rowa³o w Rzymie na kongresie wiêziennym, i trzeba wyznaæ, ¿e roboty naszych wiêziennych
warsztatów i wyroby Osad Rolnych trzyma³y jedno z pierwszych miejsc na tej wystawie.
Teraz dopiero spotrzeg³am, co tutaj nadaje wszystkim uwiêzionym jak¹S wspóln¹, posêpn¹
cechê. Jest to obowi¹zuj¹ca wszystkie zarówno odzie¿ wiêzienna. W Serbii, mimo istniej¹-
cych przepisów, ka¿da ubiera³a siê, jak mog³a i chcia³a. Ostatnie nêdzarki ledwo nosi³y wiê-
zienne czepce i kabaty. By³y tam grzywki, pretensje, jedwabne chusteczki, jasne suknie, za-
lotne kaftaniki i fartuchy. Recydywistkom gro¿ono wprawdzie siwym kubrakiem, ale nikt
jakoS bardzo SciSle do wykonywania tej groxby siê nie bra³.
W tym pstrym i kolorowym t³umie ujawnia³y siê ró¿ne indywidualne cechy uwiêzionych;
pró¿noSæ, wzglêdny dobrobyt, chêæ odznaczenia siê, ró¿nego rodzaju pretensje znajdowa³y
tu swój wyraz. Na Z³otej wiêzienny drelich zatar³ wszystkie te ró¿nice; kaftan pasiasty wisi
110
jednostajnie na wszystkich grzbietach. P³ytkie trzewiki obuwaj¹ wszystkie stopy, a bia³e czep-
ki okrywaj¹ wszystkie g³owy.
Reforma ta tu w³aSciwie da³a siê przeprowadziæ najg³adziej; w obrêbie bowiem wiêzienia
nic nie podsyca ¿¹dzy podobania siê, która by³a w Serbii nader silnym czynnikiem wielu
spraw. Tutaj ¿adne okno nie otwiera siê, kiedy aresztantki s¹ na przechadzce, a nawet klucze
od numerów ma nie stra¿nik, ale m³oda panna, która b¹dx co b¹dx bardziej jeszcze nieugiêta
jest od niego.
 A to karcer  rzek³ uprzejmie pan nadzorca, kiedySmy siê znalexli w koñcu korytarza.
Otworzy³ drzwi i ciemnoSæ, w jakiej znajdowaliSmy siê poprzednio, nagle zgêst³a. Pusz-
czono dopiero nieco Swiat³a z  numeru i wtedy zobaczy³am izdebkê, której szczup³oSæ od-
gadywaæ siê dawa³a po stêch³ym powietrzu raczej, gdy¿ Sciany ginê³y w mroku. W g³êbi tej
izdebki poruszy³o siê coS za naszym wejSciem. By³a to aresztantka odsiaduj¹ca ciemn¹.
Dowiedziawszy siê, ¿e skazana jest tylko na trzy dni (nie bierzcie proszê tego tylko za
ironiê), oSmieli³am siê prosiæ pana dozorcy o uwolnienie jej. Gdy wysz³a na próg, ja i ona
zadziwi³ySmy siê g³oSno, by³a to bowiem ta sama Pud³oska, któr¹ ju¿ w Serbii odwiedza³am
w ciemnej. Sta³a zrazu chwilkê, jakby uderzona jak¹S mySl¹, potem spróbowa³a siê uSmiech-
n¹æ, wreszcie zaczê³a p³akaæ i powlok³a siê do swojej roboty. Od czasu, jakem j¹ pozna³a,
nie wychodzi prawie z wiêzienia, przenosz¹c siê kolejno spod  numeru w  pobyt i z  po-
bytu pod  numer
Na tym samym piêtrze jest warsztat klejenia pude³ek. Warsztat ten zatrudnia przesz³o dwa-
dzieScia kobiet m³odszych i starszych, a obstalunków dostarcza fabryka zapa³ek Bieñkowskie-
go. Robota idzie szybko i sk³adnie, a magazyn oboczny posiada znaczne zapasy ju¿ zapako-
wanych i schn¹cych dopiero pude³ek. Robotnica bierze od tysi¹ca sztuk czterdzieSci groszy.
Po³owa tego idzie  na wydzia³ , a po³owa do ksi¹¿ki -jak w Serbii.
Na pierwszym piêtrze mieSci siê pracownia robót d¿etowych. Jest to obszerna izba
o dwóch d³ugich sto³ach, przy których pracuje dwadzieScia dwie kobiety pod okiem ucz¹cej
je specjalistki. Przed ka¿d¹ robotnic¹ rozpostarty arkusz bibu³y, a na nim kupki drobniejsze-
go i grubszego d¿etu, drut, nici. Z tej to pracowni wylatuj¹ te czarne, b³yszcz¹ce motyle, któ-
rymi piêkne panie lubi¹ przystrajaæ kapelusiki swoje; tu siê wykañczaj¹ klamry, fantazyjne
siatki d¿etowe, piórka itd. Po dwumiesiêcznym terminie bezp³atnej pracy, który zarazem jest
terminem nauki, robotnice wynagradzane s¹ w miarê uzdolnienia od dziesiêciu do dwudzie-
stu kopiejek dziennie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •