[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie - rzekła cicho.
- Szkoda. - Matt rzuciÅ‚ kluczyki. - To koniec naszych per­
traktacji.
44 DINOZELLA
Noelle ogarnęło przygnębienie.
- Gdyby pan zmienił zdanie, wie pan, gdzie mnie szukać.
Ale muszę panu powiedzieć, że w stosunku do Jasona zachowuje
się pan podle. Dobrze, że nie ma pan własnych dzieci, bo nie
zasługuje, żeby mieć choć jedno.
- ChwileczkÄ™.
- Mam już dość. Odjeżdżam - rzekÅ‚a Noelle i usiÅ‚owaÅ‚a za­
mknąć drzwi, ale Matt mocno trzymał z drugiej strony.
- Zmieniłem zdanie.
- %7Å‚e co?
- Zmieniłem zdanie, bo się okazało, że dobro dzieci jednak
jest dla pani ważne.
Noelle na moment zaniemówiła, po czym wybuchnęła:
- Czyli, że pan z premedytacją chciał mnie doprowadzić do
tego, żebym złamała dane słowo!
- Zgadza się - przyznał Matt. - Niech to pani potraktuje jako
sprawdzian charakteru. Pani Dinozella dostała stopień celujący.
Okazuje się, że pani sympatia dla dzieci nie jest udawana.
MiaÅ‚a ogromnÄ… ochotÄ™ wymierzyć Mattowi siarczysty poli­
czek. Opanowała się najwyższym wysiłkiem woli.
- Czy ten sprawdzian sprawił panu dużą przyjemność?
- Wcale nie. Ale Jasonjest moim ulubieńcem. A ze względu
na wszystkie dzieci musiaÅ‚em sprawdzić, czy jest pani takÄ… bez­
względną karierowiczką, za jaką chce uchodzić.
- Jestem najbezwzględniejszą karierowiczką pod słońcem.
Ale to nie znaczy, że zapominam, co obiecujÄ™ moim przyjacio­
łom, choćby i najmłodszym.
- Przekonałem się o tym.
- Niech się pan wypcha. I co, powie pan o tym całemu
światu?
- Nie. Chciałem się przekonać dla samego siebie.
W oczach Matta pojawił się niechętny, jakby wymuszony
podziw, a Noelle uznaÅ‚a, że nareszcie zostaÅ‚a potraktowana po­
ważnie. Przyznała w duchu, że i ona nie doceniła przeciwnika.
D1NOZELLA 45
- Audzi siÄ™ pan, że odkrycie Jasona byÅ‚o czystym przypad­
kiem i nie chce, żebym ja cokolwiek znalazła, tak?
- Powiedzmy, że to raczej moim pacjentom nie jest potrzebne
żadne wielkie odkrycie.
- Ale i tak pozwoli mi pan spróbować?
Skinął głową potakująco.
- Dwa tygodnie i warunki takie, jak ustaliliśmy.
- Cztery tygodnie.
Matt przeszył ją wzrokiem.
- Cztery - powtórzyła Noelle. - I niech pan te dodatkowe
dwa potraktuje jako przeprosiny za nieuczciwe praktyki w czasie
negocjacji.
- Nie poddaje siÄ™ pani tak Å‚atwo.
- A pan stosuje niecne chwyty, panie obszarniku.
Przekrzywił głowę i wbił wzrok w Noelle.
- Trzy tygodnie - oznajmiÅ‚ po dÅ‚uższej chwili. - Trzy tygo­
dnie to moje ostatnie słowo. Wóz albo przewóz? - Wyciągnął
rękę. - Doktor Forrest, pytam panią po raz ostatni - ubijamy
interes czy nie?
- Ubijamy - powiedziała Noelle i podała mu rękę.
ROZDZIAA CZWARTY
Jason towarzyszył Noelle zajętej pakowaniem walizki.
- Czy naprawdę będzie pani mieszkać u pana Matta przez
całe trzy tygodnie?
- Owszem, całe trzy tygodnie.
- Tak bym chciaÅ‚ tam pojechać - wzdychaÅ‚ Jason. - Mogli­
byśmy razem szukać skamielin, dzień w dzień.
- Ja też bym tego chciała. - Noelle pogłaskała chłopca po
gÅ‚owie. - Ale pamiÄ™taj, co ci powiedziaÅ‚am. JesteÅ› moim asy­
stentem i jeÅ›li pani Swanson wyrazi zgodÄ™, bÄ™dziesz mógÅ‚ zosta­
wać po lekcjach i wtedy mi pomożesz. A wieczorem zawsze
odwiozÄ™ ciÄ™ do domu.
- Następną lekcję mam dopiero w przyszłym tygodniu.
Nie chcÄ™ tak dÅ‚ugo czekać - skarżyÅ‚ siÄ™ chÅ‚opiec. - A doskona­
le wiem, że pani Swanson nie zawiezie mnie do oÅ›rodka wczeÅ›­
niej.
- Nie martw się. Będę co wieczór dzwonić - obiecała Noelle.
-1 jeżeli coś znajdę, choćby nawet tylko maleńki kawałek kości,
zaraz ci o tym powiem.
- Ale ja nie rozumiem, dlaczego nie mogę pojechać do pana
Matta na te trzy tygodnie - upierał się Jason. - Są wakacje, a
pani Swanson jest zajęta. Pobyt u niej nie jest atrakcją.
Noelle nie spodobało się to, że chłopiec powiedział  u niej"
zamiast  w domu". Zapytała więc łagodnie:
- Jest ci tam niezbyt dobrze?
Jason wzruszył ramionami.
- Właściwie nie jest tak zle. Państwo Swansonowie są mili.
D1NOZELLA 47
- Może dzieci nie chcą się z tobą bawić?
- To maluchy. BawiÄ… siÄ™ tylko lalkami i misiami. - Jason
pogardliwie zmarszczył nos. - A kiedy pani Swanson jedzie do
szpitala, ja muszę pilnować dziewczynek.
- Ty je sam pilnujesz?
- Mam już jedenaÅ›cie lat - rzekÅ‚ urażony. - Ale to pilnowa­
nie jest takie nudne. Oni mogliby poszukać kogoś innego. Czy
naprawdę nie mógłbym pojechać z panią? - dodał błagalnym
tonem. - Pani Dinozello, bardzo paniÄ… proszÄ™.
Noelle przerwała pakowanie i mocno przytuliła Jasona.
- Gdyby decyzja zależaÅ‚a ode mnie, zabraÅ‚abym ciÄ™ natych­
miast. Na całe trzy tygodnie.
Chłopiec podniósł głowę. Nadzieja rozświetliła mu twarz.
- NaprawdÄ™?
- MówiÄ™ szczerÄ… prawdÄ™. Wiem, że byÅ‚byÅ› wspaniaÅ‚ym asy­
stentem. - Noelle wypuściła go z objęć. - Ale decyzja nie zależy
ode mnie, kochanie. Nie mogę cię zabrać, ale jest mi naprawdę
przykro.
Spodziewała się łez lub drżącego podbródka, a tymczasem
Jason roześmiał się od ucha do ucha.
- Jeśli pani nie ma nic przeciwko temu, to może opiekunka
się zgodzi. A panu Mattowi chyba nie będę przeszkadzać. - Z
podniecenia roziskrzyły mu się oczy. - Sam ich poproszę.
- Poprosisz ich o pozwolenie?
Jason energicznie skinął głową.
- Pani mówi, że będę wspaniałym asystentem. Pani mówi,
że chce, żebym z nią pojechał.
- Oczywiście, że chcę, ale... nie spodziewaj się za wiele
- wtrÄ…ciÅ‚a zaniepokojona. Nie chciaÅ‚a być przyczynÄ… rozczaro­
wania chłopca. - Nie wiem, czy ten projekt spodoba się twoim
opiekunom. Albo panu Mattowi. Pamiętasz, co mówiliśmy? Cała
sprawa ma być tajemnicą.
- Wiem. Ale i tak ich zapytam.
- Będę trzymała kciuki. Ale nie martw się, jeśli nic z tego
48 DINOZELLA
nie wyjdzie. Pamiętaj o naszej umowie. Będziemy się spotykać
po lekcjach i będę do ciebie dzwonić. A gdy przyjadę do miasta,
postaram się wpaść do ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •