[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o tym marzyła i pracowała równie ciężko jak brat.
Dlaczego więc jej się nie udawało?
Noah wysiadł z samochodu, obszedł go wokoło
i podszedł do jej drzwi.
– Idziesz? – zapytał.
Swobodny uśmiech Noaha przyprawiał ją o drżenie.
Zacisnęła zęby i ruszyła przodem w kierunku wejścia.
Brzęcząc kluczami Noah otworzył drzwi i gestem
zaprosił ją do środka. Weszła do całkowicie ciemnego
wnętrza.
– To dziwne, zawsze zostawiali psu zapalone świa-
tło – zauważyła.
Odwróciła się i macała ścianę w poszukiwaniu
kontaktu. Obawiała się bliskości Noaha i chciała jak
najszybciej zapalić światło. Wiedziała, że on jest gdzieś
obok, bo czuła, jak tuż za nią przecisnął się przez drzwi.
Serce biło jej jak oszalałe. Dlaczego ciągle tak silnie
reagowała na jego bliskość? I to po tym, kiedy za-
chował się jak dzikus i prostak.
Im dłużej nie mogła znaleźć kontaktu, tym bardziej
rósł jej niepokój. Sam na sam z Noahem, w całkowi-
tych ciemnościach, to ostatnia rzecz, jakiej pragnęła.
Rozłożyła szeroko ręce i dalej uparcie macała po
ścianach. Wreszcie jej palce natrafiły na kontakt.
Odetchnęła z ulgą. Kiedy zapaliła światło, usłyszała
wesoły okrzyk:
– Niespodzianka!
Całkowicie zaskoczona, odwróciła się, mrugając,
i zobaczyła, że salon Cliffa wypełniony jest tłumem jej
znajomych. Przez cały pokój przeciągnięty był ogrom-
ny transparent z wypisanymi dla niej życzeniami
urodzinowymi, a pod sufitem unosiło się mnóstwo
różnokolorowych balonów.
– Bess, co tu się dzieje? – zapytała, odwzajemniając
wylewny uścisk przyjaciółki.
Ktoś włączył muzykę. Jimmy Buffett śpiewał swoją
starą piosenkę. Bess uwolniła ją z uścisku, ustępując
miejsca innym gościom, którzy też chcieli złożyć
Sabrinie życzenia.
– To twoje niespodziankowe przyjęcie urodzino-
we, głuptasie – powiedziała Bess. – Wszystkiego najlep-
szego! – roześmiała się i jeszcze raz ją uściskała.
Sabrina zauważyła przepychającą się do niej Monę.
Blond loki otaczały zarumienioną twarz przyszłej
bratowej. W końcu Mona stanęła obok Sabriny i poca-
łowała powietrze obok jej policzka.
– Noah się nie wygadał? – zapytała gorączkowo.
– Noah? – zapytała Sabrina.
Rozejrzała się wokoło, ale mężczyzna wtopił się
w tłum i znikł jej z oczu. Poczuła się tym dziwnie
rozczarowana. Odwróciła się z powrotem do Mony.
– Nie powiedział ani słowa. O niczym nie miałam
pojęcia.
– Przestraszył nas, kiedy zadzwonił i powiedział, że
już jedziecie. Musieliśmy się strasznie zwijać, bo nie
spodziewaliśmy się was tak wcześnie – opowiadała
Mona.
Sabrina znowu poczuła rumieniec na policzkach.
– Szybko się uwinęliśmy z kolacją – powiedziała
i w tym momencie jej pusty żołądek zdradziecko
zaburczał.
Nie była pewna, czy muzyka zagłuszyła burczenie,
ale Mona wzięła ją pod ramię i pociągnęła w stronę
zastawionego stołu.
– Spróbuj tych racuszków krabowych. Zamówiłam
je u nowego dostawcy i jestem ciekawa, czy będą ci
smakować – poprosiła Mona.
– Naprawdę nie wierzę, że miałaś czas, żeby za-
planować to wszystko. Przecież w przyszłą sobotę jest
wasz ślub – powiedziała Sabrina.
– Nie chciałam, żeby twoje urodziny przepadły
w tym całym zamieszaniu. Nie miałam siostry i chcia-
łam, żebyśmy dobrze zaczęły – odpowiedziała Mona.
– Dziękuję ci. To naprawdę bardzo miło z twojej
strony – powiedziała Sabrina i powiodła wzrokiem po
pokoju, by ukryć wzruszenie.
Poczuła się winna. Może nie zachowywała się fair
w stosunku do Mony i zbyt pochopnie ją oceniła?
– Tak naprawdę to podziękowania należą się wujo-
wi Johnowi. To był jego pomysł – wyznała Mona
z uśmiechem.
– Wuj John? – zapytała Sabrina.
– On nie może się doczekać, żeby cię wreszcie
poznać. Dużo mu opowiadałam o tobie i o Cliffie.
– Będzie mi bardzo przyjemnie. Wuj na pewno
będzie na ślubie? – zapytała Sabrina, i odsuwając się od
Mony, poklepała się po burczącym brzuchu.
– Niechby tylko spróbował nie przylecieć – roze-
śmiała się Mona. – Wuj będzie tu jeszcze przed ślubem,
żeby pomóc mi dopiąć wszystko na ostatni guzik.
Częstuj, się kochanie – powiedziała, wskazując za-
stawiony stół.
Chcąc wreszcie uciszyć swój żołądek, Sabrina poszła
za radą Mony. Pytania o wuja Johna postanowiła
odłożyć na później.
Przyjęcie trwało już od godziny, a Noah tylko kilka
razy mignął jej gdzieś z daleka. Postanowiła o nim nie
myśleć i unosząc wysoko głowę, przyjęła butelkę
coolera z rąk Pete’a Hendersona, swojego sąsiada. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •