[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żającą się bitwą.
Widzę, że jesteś przygotowana na coś więcej niż zwykłą potyczkę po-
wiedział. Jakimi siłami rozporządzasz i jakie są twoje szansę na zwycięstwo?
Mam Białe Lamparty odpowiedziała. Pięciuset doborowych wojow-
ników, którzy potrafią biec tak szybko jak konie i są silni jak górskie koty, i okrutni
jak żądne krwi rekiny. Są stworzeni do zabijania i tylko to jedno znają. Mam jesz-
cze inne oddziały, piechotę, kawalerię. Najlepsza kawaleria jest z Shazaru, dzicy
jezdzcy, ale zdyscyplinowani i przebiegli w walce. Tarkesh przysłał mniej ludzi,
ponieważ król Hilran potrzebował wojowników do obrony swoich południowych
granic. W sumie z Tarkesh przybyło około tysiąca pięćdziesięciu żołnierzy pie-
choty i około dwustu konnych. Razem możemy mieć na polu bitwy nie mniej
niż sześć tysięcy wyszkolonych żołnierzy. Chłopi i niewolnicy też wezmą udział
w walce, lecz posłużą tylko za mięso armatnie i zginą na początku bitwy.
Elryk przytaknął. To była zwykła taktyka wojenna.
21
A co wiesz o wrogu?
My mamy więcej wojska, a oni mają Szatańskich Jezdzców i myśliwskie
tygrysy. Mają też jakieś bestie ukryte w klatkach, nie wiemy jednak co to jest.
Słyszałem, że ludzie z Myyrrhn też nadciągają. A skoro opuścili swoje
górskie gniazda, musi to być dla nich bardzo ważne.
Jeżeli przegramy tę bitwę powiedziała ze smutkiem w głosie to Cha-
os z łatwością pochłonie Ziemię i będzie nią rządził. Każda wyrocznia stąd do
Shazaru mówi to samo: Jagreen Lern jest jedynie narzędziem w rękach nadprzy-
rodzonych sił i pomagają mu Władcy Chaosu. Elryku, nie walczymy tylko o nasze
ziemie, ale o całą ludzką rasę! Więc miejmy nadzieję, że wygramy odpo-
wiedział.
Melnibonéanin staÅ‚ wÅ›ród kapitanów, dokonujÄ…cych przeglÄ…du armii. Wyso-
ki, pewny siebie Dyvim Slorm był obok niego, złota koszula wisiała luzno na
szczupłym ciele Władcy Smoków. Patrzyli na żołnierzy zaprawionych w wielu
pomniejszych kampaniach; odzianych w grube zbroje niskich, ciemnoskórych
wojowników z Tarkesh o czarnych naoliwionych brodach i włosach. Przybyli
również półnadzy skrzydlaci wojownicy z Myyrrhn o jastrzębich twarzach. Ich
ogromne skrzydła były złożone na plecach, wzrok mieli ponury, stali spokojnie
dostojni, małomówni. Byli też dowódcy Shazarian, w szarych, brązowych i czar-
nych kurtach oraz w zbrojach koloru rdzy. Razem z nimi stał kapitan Białych
Lampartów, długonogi, potężny mąż z jasnymi włosami związanymi w węzeł
z tyłu głowy. Był albinosem jak Elryk, gwałtownym, gotowym do walki. Na jego
srebrnej zbroi błyszczał wymalowany herb Lampartów.
Czas bitwy się zbliżał.
I w szarym świetle poranka dwie armie ruszyły, podchodząc z dwóch końców
szerokiej doliny, otoczonej po bokach niskimi zalesionymi wzgórzami.
Armia z Pan Tang i Dharijoru runęła jak czarna fala przypływu. Elryk, wciąż
bez zbroi, stał jeszcze i patrzył. Jego koń tańczył pod nim niespokojnie gryząc
wędzidło. Dyvim Slorm, stojący obok, wskazał na coś i powiedział:
Patrz, tam sÄ…! Sarosto po lewej i Jagreen Lern po prawej!
Król Sarosto i jego chudy sojusznik o orlim nosie, Jagreen Lern, jechali na cze-
le swojej armii. Nad ich głowami powiewały ciemne jedwabne sztandary. Jagreen
Lern miał na sobie błyszczącą szkarłatem zbroję, która wydawała się rozgrzana
do czerwoności i może rzeczywiście była. Na hełmie miał herb Trytona, rzekomy
dowód pokrewieństwa z morskimi ludzmi. Zbroja Sarosta była matowa, koloru
ciemnożółtego, ozdobiona Gwiazdą z Dharijor, nad którą widniał Rozdwojony
Miecz; mówiło się, że należał do przodka Sarosta, Atarna Budowniczego.
Za nimi, wyróżniając się z całej armii, jechali Szatańscy Jezdzcy z Pan Tang.
Za wierzchowce służyły im sześcionogie gady, wyhodowane przy pomocy ma-
22
gii. Ciemnoskórzy mężowie o zamyślonych twarzach i odsłoniętych brzuchach
trzymali w rękach zakrzywione szable. Między nimi biegła ponad setka tygrysów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]