[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W środku jest całkiem jasno - spojrzał w górę. - Dach częściowo się zapadł, ale
reszta wygląda solidnie.
- Idz, chłopcze - powiedziała Halla z naciskiem. - Idz, ale bardzo cicho.
- W porządku - odparł Luke.
Po chwili byli już wewnątrz starożytnej budowli. Wysoko nad ich głowami, w kopule
świątyni, widniały dwa otwory, przez które wpadało światło. Pod każdym z otworów
piętrzyła się kupa porozbijanych kamieni. Bujna roślinność dostała się nawet tutaj. Zewsząd
zwisały liany, pnącza wyciągały swoje zielone macki z każdego kąta świątyni, wspinały się
do góry po kolumnach z obsydianu, na których wyryte były skomplikowane desenie.
Milcząca piątka wędrowców przeszła przez obszerne wnętrze do odległego kąta
świątyni, gdzie wznosiła się kolosalna statua.
Na rzezbionym tronie siedział człekokształtny stwór. Nad jego ramionami wznosiły
się łuki pokrytych skórą skrzydeł.
Stopy i zaciśnięte na poręczach dłonie zakończone były ogromnymi szponami. Poniżej
skośnych oczu, zamiast twarzy kłębił się gąszcz macek.
- To Pomojena, bogini Kaibura - wyszeptała Halla. - Wygląda nawet swojsko -
zachichotała nerwowo, po czym niespodziewanie wyciągnęła przed siebie rękę. - Jest tu.
Wiedziałam! Wiedziałam! - zawołała drżącym głosem.
Na piersiach posągu pulsowało czerwone światełko.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Kryształ - powiedziała księżniczka.
Luke stanął ze wzrokiem utkwionym w czymś na lewo od posągu. Było tam ciemno,
tak ciemno, że nie można było stwierdzić, jak głęboki jest obszar mroku. Potem wszyscy
zaczęli się cofać. Halla uniosła miotacz. Stwór, który wylazł zza posągu miał wielką paszczę,
obramowaną krótkimi, ostrymi zębami, wyszczerzoną w gadzim uśmiechu. Małe, żółte oczy
mrugały w ich kierunku. Stwór szedł naprzód na ciężkich, podobnych do pniaków nogach.
Halla wystrzeliła. Strumień energii nie uczynił potworowi najmniejszej krzywdy. Luke i Leia
także wyciągnęli swoje pistolety i zaczęli strzelać. Nawała ognia tylko poirytowała bestię,
która mrugnęła krwawym okiem i tylko przyśpieszyła kroku.
- Hin! Kee! Idzcie do pełzaka i przynieście strzelby! - zakomenderował Luke.
Hin coś wymamrotał i oba Yuzzy popędziły do wyjścia. Luke spojrzał na kryształ
znikający za plecami potwora. Odpiął świetlisty miecz, włączył błękitny płomień i ostrożnie
postąpił w kierunku bestii.
- Luke, nie bądz szalony! - krzyknęła księżniczka. Przez chwilę wahał się, po czym
ponownie skoncentrował na zbliżającej się bestii.
Monstrum przystanęło, jakby zahipnotyzowane blaskiem miecza. Luke skoczył do
przodu i uderzył. Miecz przebił paszczę stwora. Potwór zawył z wściekłością. Szczęki
rozwarły się, ukazując przepastną gardziel.
Luke ujrzał coś poruszającego się wewnątrz i instynktownie rzucił się na podłogę.
Z paszczy wystrzelił długi, różowy język i ogromny głaz, który przypadkiem znalazł
się na jego drodze, został zmiażdżony na pył. Kiedy pilot się podniósł, potwór wypluł kawałki
skały i zanim Luke zdołał usunąć się na bezpieczną odległość, zaatakował ponownie. Nie
mogąc uniknąć ciosu, młodzieniec osłonił się mieczem. Rozległo się donośne skwierczenie.
Musiał widocznie zranić wrażliwe miejsce, bo z gardzieli potwora wydobył się gardłowy ryk
bólu. Jednak bestia z determinacją następowała na Luke a. W zmrużonych, żółtych ślepiach
widać było śmierć.
Leia i Halla nadal bezskutecznie ostrzeliwały potwora.
- To nie ma sensu! - krzyknęła księżniczka. Spojrzała w kierunku wyjścia. - Hin! Kee!
- Nie było odpowiedzi.
- Na pewno zaraz wrócą - powiedziała Halla. - Muszą!
Nagle stwór skoczył do przodu. Wielkie szczęki kłapnęły donośnie, ale Luke zdołał
uniknąć schwytania. Kiedy odskakiwał od potwora, jego miecz drasnął bestię, znacząc jej
dolną szczękę długą, czarną linią. Luke wpadł plecami na potężny filar podpierający kopułę.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Był teraz pod jednym z otworów w sklepieniu. Nerwowo spojrzał w kierunku wejścia. Gdzie
były Yuzzy? Nie mógł przecież w nieskończoność unikać tej rozezlonej bestii.
Nie miał wiele czasu, bo stwór zaatakował ponownie. Luke spojrzał na sklepienie i z
rozmachem ciął w podstawę kolumny. Błękitny strumień energii przeciął czarny kamień z
łatwością, z jaką myśliwiec rakietowy przecina przestworza.
- Halla! Leia!... Uciekajcie! - wrzasnął Luke.
Pochylony ku niemu jaszczurowaty stwór nie zauważył pęknięć na sklepieniu.
Pęknięcia rosły, mnożyły się i połączyły ze sobą, a wtedy na potwora runął ogromny kawał
sklepienia. Gigantyczne bloki zmiażdżyły łeb potwora na pulpę, na zawsze uspokajając ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •