[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiechem, biorąc ją za rękę.
 Ale nie mam żadnych moich rzeczy. Nie zdążyłam się spakować.
 Wszystkim się zająłem  uspokoił ją.  Od tego mam ludzi, którzy dla
mnie pracują.
 Czy spakowałeś też mojego kucharza?  zapytała żałośnie. 
Przygotowywał najwspanialsze potrawy.
 Zapewniam cię, że nie będziesz głodna  uśmiechnął się.
90
R
L
T
Wkrótce podjechali do małego jeta na prywatnym lotnisku. Piers
osobiście przeniósł ją z samochodu do środka, mimo że jego ludzie z ochrony
oferowali mu pomoc.
Jewel nigdy wcześniej nie leciała prywatnym samolotem. Wyobrażała
sobie, że będzie to po prostu mniejsza wersja rejsowego samolotu. Była więc
bardzo zaskoczona, gdy się okazało, że wnętrze to prawdziwe, luksusowe
salony z miękkimi kanapami, stolikami do kawy, telewizorem i mini barem.
 Jak tylko wystartujemy, pokażę ci sypialnię, w której będziesz mogła
odpocząć. Jest tu też mała kuchnia. Jeśli tylko będziesz miała na coś ochotę, to
wystarczy, że dasz znać stewardessie.
Usiedli i zapięli pasy. Piers zadbał o to, aby pas nie opinał zbytnio jej
brzucha. Do sali weszła stewardessa i przywitała się z nimi.
 Miło mi panią poznać, pani Anetakis. Jeśli cokolwiek będę mogła dla
pani zrobić, proszę dać znać. Za chwilę będziemy startować. Czy ma pani
ochotę na coś do picia?
 Nie, dziękuję  odpowiedziała Jewel z uśmiechem.
Kilka minut po starcie Jewel oparła głowę na ramieniu Piersa. Bardzo
chciała zwiedzić resztę samolotu, ale w tej chwili czuła, że potrzebuje odpo-
czynku, a ciepło płynące od Piersa napełniało ją spokojną błogością. Mogła tak
odbyć cały lot.
 Nie powiesz mi więc, gdzie jesteśmy ?  spytała Jewel, gdy kilka
godzin pózniej byli już w samochodzie wspinającym się po stromym zboczu.
Piers uśmiechnął się.
 Cierpliwości, yineka mou. Myślę, że uznasz, że warto było poczekać.
Jewel rozluzniła się i usiadła wygodnie. Gdziekolwiek byli, było to
piękne miejsce. Miała wrażenie, że znajdują się na jednej z Wysp Karaibskich.
Czyżby jechali do jednego z hoteli rodziny Anetakis?
91
R
L
T
Zatrzymali się na moment przy żelaznej bramie. Piers wystukał kod,
brama otworzyła się powoli i samochód wjechał do środka.
Znalezli się w otoczeniu zieleni. Zupełnie tak jakby wjechali do
prywatnego raju. Kwiaty, rośliny, fontanny i nawet małe kaskady na
kamiennych zboczach znajdowały się w tym ziemskim edenie.
I wtedy zobaczyła dom. Wspaniała willa, tak ogromna, że prawie nie
można już było nazwać jej willą, a jednak mająca w sobie coś przytulnego.
Prawdziwy dom.
 Czy to tutaj zatrzymamy się na jakiś czas?  zapytała zachwycona.
 To nasz dom, yineka mou. To miejsce należy do nas  odpowiedział
Piers.
Pomógł jej wysiąść z samochodu i poprowadził w stronę domu. I wtedy
go usłyszała. Ocean. Szum fal rozbijających się o skalisty brzeg. Wzięła
głęboki wdech, prawie czując smak soli w morskim powietrzu.
 Och, Piers  westchnęła.
Po chwili znalezli się na tarasie za domem zbudowanym na skalistym
klifie. Przed nimi, aż po horyzont, mieniła się szafirowo tafla oceanu. Na
końcu tarasu Jewel zauważyła drewniane schody, prowadzące na dół, do
prywatnej plaży. Widok był tak wspaniały, że aż nie mogła w to uwierzyć. I to
wszystko należało teraz do nich.
 Nie wiem, co powiedzieć  wyszeptała.
 O czymś takim od zawsze marzyłam, Piers. Nie mogę uwierzyć, że to
naprawdę nasz dom.
 Jest nasz, yineka mou. To mój prezent ślubny dla ciebie. Jest też cała
obsługa, łącznie z kucharzem, który tak przypadł ci do gustu.
Jewel obróciła się w jego stronę i objęła go mocno.
92
R
L
T
 Dziękuję ci. Tu jest wspaniale. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w
stanie wystarczająco ci podziękować.
 Wystarczy, jeśli będziesz dbać o siebie i o naszą córkę  odpowiedział
jej poważnym tonem.
 Nie chciałbym tylko, żebyś sama korzystała ze schodów prowadzących
na plażę. To dla ciebie na razie zbyt niebezpieczne.
 Obiecuję  odpowiedziała radośnie. W tej chwili mogłaby mu obiecać
absolutnie wszystko.
 Wejdzmy do środka. Myślę, że kolacja już na nas czeka. Możemy zjeść
na tarasie, patrząc na zachód słońca.
Jewel była bardzo ciekawa wnętrza domu, z ochotą weszła więc do
środka. Nie miała zbyt wiele czasu na zwiedzanie, ponieważ czekał już na nich
stół nakryty do kolacji. Usiedli na wygodnych krzesłach, ciesząc się pięknym
widokiem, jaki się przed nimi roztaczał z tarasu.
 Tu jest wspaniale  przyznała Jewel z zachwytem. Była absolutnie pod
wrażeniem faktu, że od teraz będzie tu mieszkać, że to miejsce należy do niej.
To było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
 Cieszę się, że ci się podoba. Obawiałem się, że mogę nie zdążyć ze
zorganizowaniem wszystkiego na czas, przed twoim wyjściem ze szpitala. Mój
przedstawiciel szukał takiego miejsca od dnia, w którym mi powiedziałaś,
gdzie chciałabyś mieszkać.
 To najwspanialsze co ktokolwiek i kiedykolwiek dla mnie zrobił 
przyznała wzruszona.
Piers wziął ją za rękę i spojrzał na nią z uczuciem.
 Powiedz mi, yineka mou, czy ktoś kiedyś zrobił dla ciebie coś dobrego?
Mam wrażenie, że nie miałaś łatwego życia.
93
R
L
T
Jewel odwróciła głowę i starała się zabrać rękę, ale Piers trzymał ją
mocno.
 Nie chcesz mi o tym opowiedzieć?  zapytał miękko.  Jesteśmy teraz
mężem i żoną i nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic.
 To nie jest takie dramatyczne  powiedziała po chwili, patrząc na
ocean.  Moi rodzice umarli, gdy byłam jeszcze mała. Prawie ich nie
pamiętam. Zastanawiam się nawet, czy ci, których pamiętam, to moi rodzice,
czy też jedna z moich licznych rodzin zastępczych.
 Nie masz żadnych krewnych?
Jewel potrząsnęła głową w milczeniu.
Przez pewien czas jedli, skupiając się na smaku wyśmienitych potraw.
Morska bryza i szum oceanu działał na Jewel uspokajająco i zrozumiała, że nie
pamięta, kiedy po raz ostatni czuła się tak zrelaksowana.
 Wyglądasz na zmęczoną, yineka mou. Myślę, że nadszedł czas, bym
pokazał ci sypialnię.
 To brzmi wspaniale. Czy będziemy mogli otworzyć okna, żebym mogła
słyszeć ocean?
 Myślę, że widok ci się spodoba i oczywiście możemy otworzyć okna,
jeśli chcesz.
Gdy weszli do sypialni, Jewel aż krzyknęła z zachwytu. Cała ściana
wychodząca na ocean była przeszklona i dawała wspaniały widok. Piers otwo-
rzył szerokie drzwi balkonowe i po chwili dotarła do niej bryza oceanu.
 To najwspanialszy dzień mojego życia. Dziękuję ci, Piers 
powiedziała wzruszona.  Zastanawiam się tylko, co teraz będzie z twoją
pracą? Będziesz mógł tu mieszkać i jednocześnie podróżować między twoimi
hotelami?
94
R
L
T
 Tak naprawdę większość pracy mogę wykonywać stąd. Mam telefon,
komputer i fax. Oczywiście od czasu do czasu będę musiał wyjechać. Z drugiej
strony, do tej pory brałem na siebie większość wyjazdów. Myślę, że już czas,
aby się nimi podzielić z braćmi.
 Nie będzie ci tego brakować?  zapytała niepewnie.
 Na pewno jeszcze kilka miesięcy temu bym się na to nie zdecydował,
ale w tej chwili nie potrafię sobie wyobrazić większego szczęścia, niż być przy
mojej żonie i dziecku.
To brzmiało wspaniale. Byli rodziną. Jewel mogła mieć tylko nadzieję, że
tak już będzie zawsze.
95
R
L
T
ROZDZIAA PITNASTY
Przez kilka kolejnych dni Jewel głównie odpoczywała i odzyskiwała siły
po operacji pod czujnym okiem Piersa i osób, które zatrudnił, aby czuwały nad
jej bezpieczeństwem i komfortem. Początkowo obecność obcych w domu
wydawała jej się dziwna, ale zachowywali się tak dyskretnie i profesjonalnie,
że wkrótce się przyzwyczaiła.
Piers sprowadził również lekarza, który zdjął jej szwy po operacji, aby
nie musiała się trudzić podróżą do miasta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •